Pączki smażę tylko raz w roku. Nie jestem fanką tych smażonych słodkości, ale tradycji czynię zadość i w ostatni weekend karnawału (albo w tłusty czwartek, gdy mam czas) smażę pączki. Dzisiejsze wyszły mi cudnie i smakowały świetnie (jednego zjadłam). Zielonookiego nie ma, więc obdarowałam sąsiadkę, a resztę zapakowałam w karton i zawiozłam do rodziców i brata... mój bratanek na poczekaniu wciągnął dwa i stwierdził, że są przepyszne. Pozostałym też smakowały.
W ubiegłym roku wypróbowałam dwa przepisy, a w tym roku na bazie jednego z nich stworzyłam trochę inny i pączki wyszły jak z cukierni. Puszyste i nie napiły się tłuszczu (na ręczniku papierowym było go niewiele, a pączki nie były tłuste).
Składniki na około 25 -30 pączków (mnie wyszło 25 dużych)
4 szklanki* mąki pszennej luksusowej lub tortowej (+ mąka do podsypania jeśli ciasto się lepi – mąki mają różną wilgotność i czasem trzeba dać więcej)
6 żółtek z dużych jaj
3 czubate łyżki cukru
50 g masła
50 g** drożdży
1 szklanka letniego mleka (250 ml)
½ szklanki jogurtu naturalnego (125 ml)
1/2 łyżeczki soli
2 łyżki koniaku albo innego mocnego alkoholu
tłuszcz do smażenia (olej, smalec, planta)
konfitura do nadziania (u mnie różana)
cukier puder albo lukier
*używam szklanki o pojemności 250 ml
**ostatnio daję tylko 40 g drożdży i ciasto rośnie jak szalone - jogurt bardzo wspomaga ten proces
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej, a mąka może być lekko ogrzana (np. w piekarniku nagrzanym do 30 stopni).
Przygotować zaczyn: 3 łyżki mleka podgrzać (mleko musi być dosyć ciepłe, bo po dodaniu jogurtu temperatura się obniży), dodać jogurt, 1 łyżkę cukru i drożdże, dobrze rozmieszać i zostawić do wyrośnięcia.
Żółtka dobrze utrzeć z pozostałym cukrem, dodać mąkę, wyrośnięte drożdże, letnie mleko, sól, alkohol i wyrobić ciasto (odkąd mam robota Chef Titanium to zagniata ciasto za mnie). Następnie dodać roztopione ale schłodzone masło i ponownie dobrze ciasto wyrobić (przez kilka minut, żeby było puszyste). Zostawić do wyrośnięcia na około 60 minut w ciepłym miejscu - powinno przynajmniej podwoić swoją objętość. Jeśli w domu jest chłodno można włożyć miskę z ciastem do piekarnika nagrzanego do 30 - 50 stopni.
Gdy ciasto znacznie zwiększy swoją objętość uformować niewielkie pączki (kiedyś robiłam to łyżką do lodów), ale równie dobrze można ciasto delikatnie rozwałkować i wycinać krążki przy użyciu szklanki i odłożyć je na deskę (tacę, blachę) posmarowaną olejem albo wyłożoną papierem do pieczenia, lekko spłaszczyć, przykryć ściereczką i zostawić aby podrosły (30 - 40 minut). Nie oprószać mąką, bo będzie się przypalać w trakcie smażenia. Rozgrzać tłuszcz do temperatury 175 stopni (tłuszczu musi być tyle, aby pączki swobodnie pływały) i wkładać pączki, naczynie przykryć pokrywą i smażyć na niewielkim ogniu. Gdy pączki się zrumienią przewrócić je na drugą stronę (używam patyczka do szaszłyków) i dosmażyć bez przykrycia. Ja w trakcie smażenia wrzucam plasterki surowego ziemniaka – pomaga obniżyć i wyrównać temperaturę oleju.
Gotowe pączki wyjmować łyżką cedzakową (ja to robię patyczkiem do szaszłyków, którym przewracam pączki), odsączyć z tłuszczu na bibule albo papierowym ręczniku. Gdy przestygną nadziać konfiturą (wykorzystuję do tego szprycę cukierniczą – wąską długą końcówkę). Oczywiście można od razu włożyć do pączków konfiturę, ale istnieje ryzyko wypłynięcia jej podczas smażenia i wtedy kolejne pączki mogę się nam przypalać. Pączki nadziewane konfiturą przed smażeniem trzeba bardzo dokładnie zlepić.
Posypać cukrem pudrem, albo polukrować – rodzinka woli lukrowane, Darek pudrowane... cukier waniliowy mieszam ze zwykłym i mielę... tak pudrowane pączki czy faworki smakują wyborni.
A na koniec kilka dobrych rad dotyczących pączków - pochodzą ze starej pożółkłej książeczki z przepisami:
-podczas smażenia pączków co jakiś czas wrzucić do tłuszczu kawałek surowego ziemniaka (sprawi, że wyrówna się temperatura i tłuszcz nie będzie się przypalał),
-dobrze jest ograniczyć dodatek cukru do ciasta, bo on powoduje przypalanie się pączków podczas smażenia,
-używać do smażenia tłuszczów, które ulegają rozkładowi w bardzo wysokiej temperaturze, a więc smalcu, omy lub oleju (wg książeczki najlepiej słonecznikowego – choć ponoć rzepakowy jest jeszcze lepszy), dobrze też wymieszać np. smalec z olejem,
-nadziewać pączki po usmażeniu, żeby zapobiec wypłynięciu konfitury z ciasta
-smażyć pączki w płaskich rondlach pod przykryciem w dużej ilości tłuszczu, aby mogły swobodnie pływać.
-mąka do pączków powinna zawierać dużo glutenu, bo to on sprawia, że ciasto wychodzi puszyste
-produkty do pączków powinny mieć zbliżoną temperaturę, więc jaja, i mleko należy wyjąć wcześniej z lodówki i „ogrzać”
-alkohol dodany do ciasta zapobiega nadmiernemu wchłanianiu tłuszczu
Po prostu piekne! Niejedne pączki z cukierni mogą się schować przy Twoich.
OdpowiedzUsuńAsiu, one są cudowne. Te ubiegłoroczne były śliczne, ale te są przepiękne. Wypróbuję, bo już się pączków nie boję. Odkąd upiekłam w zeszłym roku z Twojego przepisu to już mi nie straszne.
OdpowiedzUsuńKurcze, nie było mnie tydzień (awaria internetu), a tu tyle nowych przepisów... Znowu się nie wyśpię, a co! ;) Też w tym roku zamierzam piec pączki, upatrzyłam sobie niecodzienny przepis- tylko 2 jajka i mąka chlebowa, która ma dużo glutenu. Twoje pączki będą drugie na liście. ;) A, jeszcze jedno, co uderzyło mnie w przepisie. Pomysł z łyżką do lodów jest GENIALNY. Nie trzeba się będzie babrać, a wszystkie pączki będą takie same. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam mocno.
P.S. Przepis na sernik wysłany. :)
Pycha, pycha i jeszcze raz pycha. Muszę w końcu spróbować upiec pączki. Zawsze wydaje mi się to wielką filozofią i nie mogę się zebrać:). Patrząc na przepis widzę, że to nic trudnego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńto tylko tak się wydaje ,że nic trudnego , siedząc przy kompie wszystko jest bardzo proste, a jeszcze jedno nie za mało trochę tych drożdży ja mam przepis na 1 kg mąki 10 dkg drożdży????????:):)
UsuńNie, drożdży nie jest za mało, a pączki to zwykłe drożdżowe ciasto i nie ma z nim wiele filozofii. Pączki są po prostu czasochłonne, bo smaży się je partiami, potem nadziewa, lukruje - to trwa. Ale samo zrobienie ciasta, uformowanie pączków i ich usmażenie nie jest trudne.
UsuńNo naprawdę, wyglądają wspaniale:)
OdpowiedzUsuńwow!! Są świetne!! Genialne!!
OdpowiedzUsuńHaniu, dziękuję, mnie też się podobają.
OdpowiedzUsuńDorotko, spróbuj, są jeszcze smaczniejsze niże te z ubiegłego roku :-)
Paulinko, nadrobisz zaległości raz dwa, nie ma ich tak dużo. Za przepis dziękuję, już go mam i próbowałam. Myślałam, że masz jeszcze coś innego.
Pączki nie są takie trudne, tylko trzeba je dobrze wyrobić i pozwolić im wyrosnąć. A łyżka do lodów sprawdza się znakomicie ;-))
Czapka, to naprawdę nic trudnego.
Wiosenko, milk_chocolate84 dziękuję :-))
Wyglądają po prostu rewelacyjnie! Jeśli będę w tym roku robiła jeszcze jedno podejście do pączków to na pewno wrócę po Twój przepis!
OdpowiedzUsuńooo nie! Teraz jestem zmuszona usmażyć pączki ;) Ja od zawsze uważam, że to ciężka przeprawa z tymi pączkami! No nic, raz kozie śmierć ;) Jutro zakasam rękawy i usmażę. Ale jak nie wyjdą to się nie pochwalę :)Magda
OdpowiedzUsuńP.S a białka przeznaczę na Babkę z Białek :) Pychota :)
Arven, po próbach doszłam do właściwych proporcji i te pączki faktycznie wyszły doskonale. Jak będziesz miała ochotę to wypróbuj.
OdpowiedzUsuńMagdo, to trzymam kciuki :-)) Przeprawy wielkiej nie ma, ale trzeba dać sobie czas, bo ciasto potrzebuje wyrosnąć.
Ja moje białka zamroziłam, będą albo do babki albo do tortu bezowego :-))
Pączki wyglądają pięknie! Zastanawiam się tylko czy mogę dodać spirytusu, czy lepiej nie ryzykować?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ola
Olu, oczywiście, że może być spirytus - ja go nie mam w domu (uznałam, że nie używam na tyle często, aby lecieć po niego do sklepu) więc użyłam koniaku :-))
OdpowiedzUsuńSkoro piszesz, że wyszły cudnie, to nie zostaje nic innego jak wypróbować. Widzę, że dodałaś nawet jogurt naturalny, przepis wydaje się być idealny. Twój bratanek zjadł tylko 2, mój syn 5 na poczekaniu potrafi wchłonąć, a ma cały czas niedowagę. Ala
OdpowiedzUsuńAlu, byłam w piątek u klientów i dane było mi skosztować najlepszej drożdżówki świata, którą upiekł p. Janusz (był kiedyś cukiernikiem, a potem pracował z moim tatą w jednej firmie). No i od niego dowiedziałam się, że zaczyn robi na jogurcie (przepis na drożdżówkę też dostałam), więc pokombinowałam i to co wyszło przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tylko mam wrażenie, że mąka, którą ostatnio kupiłam była wilgotna, bo dosyć mocno musiałam podsypać (zresztą wczorajsze chrusty również).
OdpowiedzUsuńA młody zjadł dwa pączki na dzień dobry... potem opędzlował dwa pudełka truskawek a co było dalej to nie wiem, bo pojechałam do domu ;-))) On kocha pączusie i ubolewa, że jego ukochana ciocia i matka chrzestna w jednym(czyli ja) smaży pączki raz w roku ;-))
Jeśli chcesz spróbować to polecam, bo mnie wyszły tak, że sama jestem pod wrażeniem ;-))
W środę lub najpóźniej w czwartek znajdę trochę czasu i upiekę pączusie. Na idealną drożdżówkę czekam całe życie :)))Ala
OdpowiedzUsuńNo to czekam Alu na relację ze smażenia pączków.
OdpowiedzUsuńAle, ale... nie napisałaś nic jak się impreza udała :-))) Mam nadzieję, że i Ty i goście jesteście zadowoleni.
Przepis na tę drożdżówkę dostałam, ale trochę chaotyczny, będę musiała się nieźle nagimnastykować, żeby go dobrze napisać... ale najpierw muszę upiec. Pan Janusz korzysta z miski do ciasta drożdżowego (tuppeware) - na szczęście taka miska jest w moim posiadaniu... spróbuję, a co mi tam.
Joasiu, impreza była super !!!
OdpowiedzUsuńJutro napiszę do Ciebie maila i podam więcej szczegółów.
Znowu słyszę o gadżecie, którego nie mam:(
Ja tyle razy próbowałam drożdżówkę i tak naprawdę wyszła mi tylko ta z lodówki. Może teraz kiedy łatwiej mi idzie pieczenie, byłoby lepiej, ale poczekam na Twój przepis, jeśli oczywiście wyjdzie Tobie drożdżówka zbliżona do ideału i zechcesz się podzielić ze swoimi fanami. Ala
Margarytko powiedz mi jak Ty operujesz to łyżką do lodów odnośnie formowania tych pączków. Rozwałkowujesz to ciasto ,czy nabierasz tą łyżką z miski ? Nie lepi się ciasto do łyżki ?
OdpowiedzUsuńA druga sprawa, to ta szpryca. Jak to wygląda ?
Przymierzam się do smażenia w czwartek stąd moje pytania.Ja zawsze raz w roku popełniam pączki i najbardziej denerwowało mnie ich formowanie i nadziewanie konfiturą.
A Ty widzę masz na to sposób.
Alu, w takim razie czekam na wieści i cieszę się, że impreza się udała. Miskę kupiłam, gdy była w promocji, jest świetna i do ciasta i do marynowania mięsa (nie przetrzymuje zapachów)
OdpowiedzUsuńDanusiu, nie rozwałkowuję ciasta. Nabieram prosto z miski, tak jakbym nabierała lody. Potem taką porcję ciasta w rękach turlam, żeby ładna kuleczka wyszła, odkładam na deseczkę posmarowaną olejem i pozwalam jej podrosnąć.
A szprycuję takim ustrojstwem do zdobienia tortów - jedną końcówkę mam długą i cienką, taką właśnie do szprycowania. Wbijam w pączka i wciskam do niego konfiturę :-)
Margarytko kochana, pierwszy raz w życiu zrobię pączki, zawsze unikałam ciasta drożdzowego, bo kilka razy mi nie wyszło, ale tym razem sie przelamałam. Napisz proszę tylko jak robisz do nich lukier, ja mam przepis z białkiem, ale jakoś boję się troche surowych jajek, więc może Ty masz jakiś inny?
OdpowiedzUsuńAnonimowy/a - lukier robię bez białka. Do cukru pudru wlewam łyżeczką soku z cytryny i trochę gorącej wody - tyle, żeby był gęsty, więc czasem to jest łyżka, czasem trochę więcej, zależy ile mam cukru pudru i mieszam taką małą rózgą (ale można użyć zwykłej łyżeczki) do uzyskania jednolitej konsystencji. Ot i cała filozofia. Mam nadzieję, ze choć trochę pomogłam :-))
OdpowiedzUsuńMargarytko,gdybym była władna rozdawać gwiazdki miszlena(spolszczylam nieudolnie)dosałabyś wszystkie za pączki, które są wyśmienite i za parę innych dań równie wspaniałych.Z kuchni do pokoju mam wydeptaną ścieżkę i ruch jak w godzinach szczytu.Pączki znikają z prędkością światła.Dałam 2 żółtka więcej tylko dlatego, że miałam wielkości przepiórczych gigantów;Mąka była cudownie sucha i nie musiałam podsypywać a ciasto zarabiało się bardzo szybko.Dzięki serdeczne,spróbuję zajrzeć do kuchni może upoluję jeszcze jakiegoś bącka jak to mówił mój duży syn ,kiedy był mały.Pozdrawiam cieplutko.Efka
OdpowiedzUsuńEfka i bardzo dobrze, że dałaś dwa żółtka więcej. Właśnie dlatego napisałam, że dałam żółtka z dużych jaj, bo to mimo wszystko ma znaczenie (zawsze kupuję duże jaja). Cieszę się, że pączki się udały i smakują. I bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się wypróbować przepis a rodzinka doceniła i wcina aż miło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wieczorową porą :-)
Pączki są doskonałe,wczoraj usmażone i już śladu po nich nie ma.Jutro drugie podejście.Dziękuję za doskonały przepis.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przed chwilą skończyłam smażyć pączki. Robiłam je wg Pani przepisu, tak jak i zawsze robię torcik hiszpański. Chciałabym przechować je do jutra. Zna Pani jakiś sposób na przechowanie pączków? Bo nie wiem co się z nimi stanie, jeżeli zostawię ich na wierzchu... Pozdrawiam! Monika D.
OdpowiedzUsuńEwa, miło mi, że skorzystałaś z przepisu i się nie zawiodłaś ;-))
OdpowiedzUsuńMoniko, trudno mi powiedzieć jakie są na drugi dzień te pączki, bo ja nie zostawiałam w domu - rozdałam wszystkie. Ale pewnie bym je po prostu przykryła kloszem do ciasta albo włożyła do pudełka.
Czy można drugą i trzecią partię usmażyć w tym samym tłuszczu, czy za kazdym razem wlewamy świezy?
OdpowiedzUsuńPączki wyglądają cudnie, jutro będę próbować swoich sił :)
OdpowiedzUsuń"Mama" - oczywiście, że wszystkie pączki smażymy w tym samym tłuszczu... ja wkładam po 5-6 sztuk, bo mocno rosną w trakcie smażenia. Gdybym chciała wymieniać za każdym razem tłuszcz poszłabym z torbami ;-))
OdpowiedzUsuńPo ostatnich pączkach usmażyłam jeszcze faworki i dopiero olej wylałam. Ważne, aby pączki przed wkładaniem do rondla nie były oprószone mąką, bo się będzie tłuszcz palić - lepszym rozwiązaniem jest układanie ich po uformowaniu na stolnicy albo desce lekko posmarowanej olejem. Nie przykleją się, a nie będą miały mąki na zewnątrz.
Trzymam kciuki za piękne wypieki.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję Margarytko za szybką odpowiedź. Miałam taką nadzieję :) Ciasto wyszło żółciutkie i błyskawicznie rośnie :)Odezwę się, jak już nie będę mogła się podnieść ;)
OdpowiedzUsuńWitam!oprocz maki ktora jest w przepisie czyli 4 szkanel musialam dosypac jeszcze z dwie bo ciasto bylo bazrdzo rzadkie...po dosypaniu maki ciasto stalo sie troszke "zbite"nie jest za pulchne,teraz czekam az wyrosnie:(mam nadzieje ze cos z tego wyjdzie.co zrobilam nie tak ze ciasto bylo az takie lejace???
OdpowiedzUsuń"Mama", cieszę się, że ciasto się udało... mam nadzieję, że efekt końcowy również :-)
OdpowiedzUsuńAgo, szczerze powiedziawszy nie wiem, co mogłaś zrobić nie tak. Ja dziś ponownie robiłam te pączki.(złamałam swoją zasadę: pączki raz do roku i usmażyłam ponownie). Dziś robiłam z dwóch porcji - mąki dosypałam może z pół szklanki. Zrobione zgodnie z przepisem ciasto powinno być dosyć zwarte a nie lejące. Jakiej mąki użyłaś?
Margarytko problem w tym ze ja mieszkam we wloszech i dostep do naszej polskiej maki mam bardzo ograniczony tak wiec uzylam najzwyklejszej wloskiej maki typu "00"odpowiednik naszej zwyklej pszennej maki.Jak juz mi wyroslo a wyroslo przepieknie zabralam sie do formowania paczkow i wyskoczyl mi nastepny problem...jak tylko dotknelam ciasta opadlo i zostalo go tyle ile przed rosnieciem:/wyszlo mi 15 paczusiow jeszcze nie wiem jakie w smaku.mysle ze wina jest maki.nastepnym razem przytargam i make z polski:)pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAga, na włoskiej mące to ja piec nie próbowałam ;-)))) Pewnie to jest przyczyna. Mąka jednak to ważna sprawa. Ja dziś piekłam na krupczatce, ale wg mnie z tortowej są lepsze. Właśnie przed chwilą dostałam maila od jednej z czytelniczek, że pączki jej się pięknie udały, więc przepis chyba jest ok ;-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przykro mi bardzo, że pączki nie chciały Ci wyjść.
Asieńko, "kupiłam" pomysł ze szprycowaniem. Ponieważ nie mam odpowiedniego ustrojstwa, zaopatrzyłam się aptece w dużą strzykawkę i zrobiłam pączkom zastrzyki:) Mój synek miał z tego nie lada uciechę!
OdpowiedzUsuńO tej strzykawce wyczytałam w internecie, bo nie wiem, czy sama bym na to wpadła:).
Martuś, ja też kiedyś korzystałam z dużej strzykawki, ale odkąd mam szprycę to strzykawki poszły w odstawkę ;-)) No i małemu wcale się nie dziwię, bo to bardzo zabawa :-)
OdpowiedzUsuńostatnimi czasy zawziecie przegladam Pani forum i jestem pod wrażeniem! Gratuluje jest świetne! nie mam tu problemów z znajdowaniem pomysłów na zaspokojanie moich wszystkich ciążowych zachcianek :) wczoraj przełamałam moje lenistwo bo w 8mc to juz chce sie coraz mniej i zabrałam sie za gniazdka ptysiowe z blogu na onecie... i niewiem jaki bład popełniłam bo wyszły baradzo tłuste, wypiły bardzo dłużo oleju, czy jest na to jakis sposób?
OdpowiedzUsuńps. dzisiaj zabieram sie za pączki bo gniazdek nie zjadłam prawie wcale a ochota na przekąske została :)
3dith, myślę, że gniazdka napiły się oleju, bo był za słabo rozgrzany. Robię je od czasu do czasu i zawsze są suche. Innej przyczyny nie widzę ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i życzę realizacji wszystkich zachcianek.
Żeby sprawdzić czy olej jest dobrze rozgrzany wystarczy wrzucić plasterek ziemniaczka-przemądrzała Efka :-)
OdpowiedzUsuńEfka, oj tam zaraz przemądrzała... dzielisz się wiedzą, a to bardzo cenne :-))
OdpowiedzUsuńAle strzeliłam Pąsa...:-)
OdpowiedzUsuńAsiu, widzę, że z pączkami mamy tak samo:) piekę je raz w roku, zawsze w tłusty czwartek, wiozę do Pawła do pracy i rozdaję sąsiadom:) I wszyscy są zadowoleni:) A pączki piękne! bardzo fachowe. Może w tym roku przetestuję Twój przepis, skoro tak ładnie wyglądają.
OdpowiedzUsuńaż ślinka cieknie jak patrze na te z lukrem :)
OdpowiedzUsuńAsiu, może Asie tak już mają? :-))
OdpowiedzUsuńJa smażę je głownie z myślą o rodzince, która pączki lubi, ale rzadko daję się namówić na więcej niż jedną porcję w roku :-)) W ubiegłym roku zrobiłam dwa razy - w ostatni weekend karnawału i w tłusty czwartek - żeby im uszami wyszły i mi nie truli :-)) I za drugim razem wyszły dokładnie tak samo, znaczy się przepis dopracowałam :-))
Diabliczko, a to się częstuj :)))
margarytko, czy ten przepis pozwala na podzielenie skladnikow na pol zeby zrobic mniej sztuk? Mozna tak? Co ja zrobie z 25 paczkami :( Doradz... jesli nie na pol to jak dzielic zeby zmniejszyc...?
OdpowiedzUsuńKasiu, spokojnie można na pół :-)
UsuńW czwartek będę robić te twoje pączki, zobaczymy jak mi wyjdą :) na pewno dam znać ;) pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby się pięknie udały :-)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno żeby upiec pączusie... ;D na dzisiaj :). Mam tylko jedno pytanie, czy można dodać drożdży w proszku? i ile ich dodać? Bo przyznam się że nie miałam w planie piec pączków, ale te Twoje mnie natchnęły ;)Tylko jak pomyślę o tym zimnie na dworze to mi się nie chce iść do sklepu po drożdże. :D
Pozdrawiam ASIA
Nigdy nie jest za późno. Prawdę powiedziawszy nigdy nie robiłam pączków z suchymi drożdżami. Przy innych ciastach stosuję przelicznik: 7 g suchych drożdży to 25 g świeżych i działa - może i przy pączkach będzie w porządku :-)
UsuńA tak poza tym to wolę świeże drożdże - ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia :-)
Pączki wyszły wspaniale :) (nie chwaląc się ;) ), ale jednak nie eksperymentowałam i kupiłam zwykłe, i to było dobre posunięcie ;).
UsuńPozdrawiam ASIA
Bardzo się ciesze, że się udały. Ja jakoś nie jestem przekonana do suchych drożdży, zawsze robię na świeżych.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Witam,
OdpowiedzUsuńzaczęłam gotowanie dzięki tobie i hip hip wszystko super mi wychodzi jak na razie:) dziś właśnie upiekłam po raz pierwszy pączki i oczywiście dzięki super przepisowi wyszły!!! dziękuję!!!
Cieszę się bardzo, że pączki się udały :-) Życzę wielu kulinarnych sukcesów :-)
UsuńMargarytko to kolejny Twój przepis co go wypróbowałam..Pochwalę sie -piekłam pierwszy raz w życiu!!ale za duży ogień miałam ..pierwsza porcja za bardzo spieczona ..ale potem poszło dobrze ..a zamiast koniaku dałam poprostu wódke ..słyszałam o spirytusie ..Brygida
OdpowiedzUsuńA wiesz, że z tą pierwszą partią czasem tak bywa - zanim tłuszcz nabierze odpowiedniej temperatury to może tak się zdarzyć. Ja zawsze smażę najpierw jednego pączka, a potem to już z górki.
UsuńA jeśli chodzi o alkohol to można użyć wódki, spirytusu, koniaku.
Gratuluję pierwszych samodzielnych pączków :-)
dziękuję -cenna rada ..
UsuńTe pączki są zajefajne. Pięknie mi się ciasto wyrobiło, szybko rosło. Rodzinka myślała, że kupiła w jakieś dobrej cukieni. Wyszła cudowna obwódka, miękkie pączusie.
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała. Uwielbiam te Twoje przepisy po przeróbkach. Masz niesamowite wyczucie materii. Bardzo dziękuję za doskonały przepis. Już nigdy nie zrobię pączków z innego.
Aniu, super, że pączki się udały i smakowały. No i gratuluję obwódki, bo z nią to różnie bywa.
UsuńDziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam.
I ja przyszłam się pochwalić że mi pączki pięknie wyszły. Dobrze napisany przepis, nie musiałam się nad niczym zastanawiać. Dobre proporcje. Pączki wychodzą boskie, zrobiłam dokładnie jak w przepisie. Moja rodzinka pożarła wczoraj 24 sztuki i chcą żebym jutro znowu je zrobiła.
OdpowiedzUsuńJeśli pączki idealne to tylko z tego przepisu.
Dziękuję i pozdrawiam.
Marzena
No skoro rodzince smakowały to warto powtórzyć :-) Bardzo mi miło, że wybrałaś mój przepis i że pączki się udały.
UsuńPozdrawiam.
Myślę, że właśnie znalazłam idealny przepis na pączki.Nadziewałam je po upieczeniu,to naprawdę duże ułatwienie bo jednak czasami zdarzało się, że marmoladka wyciekała i olej się przypalał.Być może nie podsypałam mąki tyle ile trzeba bo przy formowaniu musiałam natłuszczać ręce (ciasto się kleiło),ale pączusie puszyste,po prostu idealne.Pozdrawiam.Beata.
OdpowiedzUsuńBeata, ja lubię nadziewać po upieczeniu nie tylko dlatego, że nadzienie może zrobić niespodziankę i wypłynąć, ale też dlatego, że nie lubię konfitury różanej po usmażeniu.
UsuńMoże faktycznie ciut za mało mąki, ale najważniejsze, że efekt końcowy satysfakcjonujący.
Wiec i ja donoszę, jak już wiesz, że upiekłam te wspaniałe pączki! Robiłam już kilka razy z różnych przepisów, zawsze wychodziły fajne ale te, to jest po prostu mistrzostwo świata!! Doskonałe ciasto, świetnie się je wyrabia, trochę mąki musiałam dosypać, ale nie za wiele, jedyne co zmieniłam, to ilość drożdży. Zmniejszyłam chyba do 45g a i tak wyrosło cudownie a pączki wyszły doskonałe. I ja wałkuję ciasto na gr ok 1cm i wycinam szklanką. Już nie będę szukać innego przepisu. Zabieram go do siebie. Jedyne czego żałuję, to tego, że nie zdążyłam zrobić zdjęć i nie mogę od razu wstawić u siebie na bloga. Ale nic to, jak już mi przejdzie obżarstwo tłustoczwartkowe, to zrobię ponownie i wtedy je wstawię u siebie. Dziękuję Ci za wspaniały przepis!!
OdpowiedzUsuńAsiu, bardzo się cieszę, że przepis przypadł Ci do gustu, a pączki się udały. I czekam na fotki jak już je powtórzysz :-)
UsuńJa w tym roku zrobiłam jeszcze kolejny eksperyment i dodałam 1 szklankę krupczatki a resztę tortowej i nie dosypałam ani grama mąki (od jakiegoś czasu piekę na Basi tortowej - jest dobrze sucha i nie trzeba podsypywać).
Poza tym do wyrastania wstawiłam je do piekarnika nagrzanego do 50 stopni (niezły patent - wyrosły cudownie). I też tym razem wałkowałam i wycinałam szklanką (poszło szybciej).
Muszę dopisać te moje zmiany i chyba już następnym razem żadnych innowacji wprowadzać nie będę :-)
To ja też się pochwalę, że pączusie wyszły boskie!!!!Mąż w trakcie smażenia zjadł 7 :), a córcia od rana mnie wczoraj mordowała żebym jej znów zrobiła te pyszne pączusie:) I jutro powtórka z dwóch porcji :):)
OdpowiedzUsuńNo i przy okazji dziękuję za Twój blog, który znalazłam przypadkiem półtora roku temu i od którego się już uzależniłam:):)
Pozdrawiam serdecznie
dorotka
Super, że jesteś zadowolona z przepisu i efektu :-) A skoro rodzinka wcinała i poprosiła o więcej to znaczy, że usmażyłaś pyszne pączki :-)
UsuńA ja dziękuję, że skorzystałaś właśnie z mojego przepisu i cieszę się, że się nie zawiodłaś :-)
Margarytko jeszcze nigdy się nie zawiodłam na żadnym Twoim przepisie, a wypróbowałam ich już całe mnóstwo:):)Zanim jeszcze zrobię coś i tak wiem, że się uda i będzie pyszne!!!
Usuńdorotka
W takim razie tym bardziej mi miło :-) Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
UsuńJa też wypróbuje twój przepis,mimo że dużo piekę pączków nigdy nie piekłam.
OdpowiedzUsuńZawsze musi być ten pierwszy raz :-)
UsuńWitaj Margarytko! Dziś od rana walczę z pączusiami.. Pierwszy raz w życiu ;) właśnie rosną sobie pod przykryciem, ciasto strasznie mi się lepiło, mimo podsypywania, nie wiem dlaczego, ale nic zobaczymy co ostatecznie z tego wyjdzie ;) dam znać później
OdpowiedzUsuńPs. Jestem jedną z wielu uzależnionych od Twojego bloga, wchodzę na niego kilka razy dziennie ;P
Pozdrawiam
Daj im szansę :-) Niestety mąka, mące nierówna i czasem trzeba jej podsypać trochę więcej. Ostatnio kupuję jedną mąkę i przeważnie jest dobrze wysuszona. Mam tylko nadzieję, że nie wyjdą Ci twarde.
UsuńPozdrawiam i czekam na fotkę z efektami :-)
Pączusie wyszły mięciutkie i pulchne tyle, że z Twojej porcji dostałam ich tylko 15 sztuk. Nie wiem co zrobiłam źle....
UsuńDziękuję za kolejny sprawdzony przepis.
O, to rzeczywiście jakoś mniej... ale może zrobiłaś bardzo duże pączki :) Najważniejsze, że smakują ;-))
UsuńO rany! Ale napiekłaś!!! wspaniałe! :) ja mam zamiar robić tłusty czwartek w Dubaju w tym tygodniu :) już się nie mogę doczekać pączków! Pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńWiesz, ja pączki robię raz do roku, ale daję sobie czas i cierpliwie do nich pochodzę, a one mi się odwdzięczają swoją urodą :-)
UsuńZachęcam, bo są naprawdę pyszne.
Droga Margarytko,czy z pączki z dodatkiem krupczatki są jeszcze lepsze od tych?Pozdrawiam.Beata.
OdpowiedzUsuńSą nieco inne, choć wg mnie równie dobre. Ale moja rodzinka po eksperymencie z krupczatką uznała, że chcą tych z tortowej :-) Więc po raz kolejny potwierdziło się powiedzenie, że ile ludzi tyle smaków :-)
UsuńWłaśnie usmażyłam. Są rewelacyjne. Już kilka zniknęło :)
OdpowiedzUsuńSuper, że smakują :-)
Usuńwitam mam pytanie jakich drożdży należy użyć - suche czy te w kostce z lodówki?serdeczne dzięki za stronę- jest rewelacyjna, odkryłam ją niedawno ale tort-decquoise-z-orzechami-i-daktylami. wyszedl mi lepiej jak od Sowy:)))DZIEKUJĘ
OdpowiedzUsuńwłaśnie skończyłam pieczenie. smakowo pycha ale kształtu pączka mój wyrób nie miał:((( jak myślicie dlaczego?:( gdy wkładałam je do garnka z oliwą tak jakby powietrze z nich uchodziło i spłaszczyły się jak takie placki:( za mało mąki? serdecznie pozdrawiam!
UsuńJa używam świeżych drożdży do pieczenia. Suche to ostateczność (jak nie mam świeżych).
UsuńCiekawe to co piszesz o uciekaniu powietrza z pączków. Nigdy się z takim zjawiskiem nie spotkałam i aż chciałabym to zobaczyć. Ale jeśli ciasto się nie lepiło i dawało formować to z pewnością nie miało za mało mąki. Musi być jakaś inna przyczyna tego zjawiska.
Właśnie skończyłam piec Twoje pączki, przepis jest rewelacyjny!!!
OdpowiedzUsuńPołowę zrobiłam z konfiturą wiśniową, a drugą z bitą śmietaną i konfiturą ;) Znikają stanowczo za szybko ! Pozdrawiam Kasia
Kasiu, cieszę się, że przepis się przydał i sprawdził. O, takie z bitą śmietaną i konfiturą byłyby dla mojej rodzinki rarytasem - chyba następnym razem skorzystam z Twojego pomysłu i takie im zrobię.
UsuńAsiu, one są obłędne i nawet wyszła mi obrączka choć piekłam je pierwszy raz. Niezdecydowanym gorąco polecam, bo choć tak stasznie się bałam, że coś nie wyjdzie to według przepisu Margarytki wyjdą na 1000%. Polecam wszystkim którzy tak jak ja nigdy nie piekli pączków aż do dzisiaj...
OdpowiedzUsuńGratuluję udanych pączków. Obrączka za pierwszym razem to rzeczywiście wielkie brawa się należą - zdolna jesteś :-)
UsuńTłusty czwartek uważam za udany, przynajmniej pod względem zrobionych słodkości. Pączki z Twojego przepisu robiłam po raz pierwszy i przyznam, że po raz pierwszy nie wyszła mi biała obręcz na pączku, ale smażyły się ładnie, są leciutkie (nie pod względem kalorii :P) i nie piły tłuszczu ile wlałam tyle wylałam:D
OdpowiedzUsuńKształtem też do ideału im daleko, trzeba przyznać że rosną jak szalone. Smak też mają oryginalny pewnie jest to spowodowane dodatkiem jogurtu i to mi odpowiada, zawsze dawałam mleko. No a masło sprawia, że mają cieniutką chrupiącą skórkę. Jednym słowem Mmmmmmmmmm BOMBA :D
Kajka, a to mnie zaskoczyłaś, że obrączka się nie pojawiła. Skubana, chyba ogłosiła strajk :) A tak poważnie to też lubię te pączki, właśnie za lekkość i delikatność.
UsuńNajlepszy przepis na paczki:)Sklepowe mogą schować sie pod ladę:) Jogurt robi swoje:) Są niezwykle lekkie, puchate ....mniam mnia mniam:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się udały i smakowały.
Usuńpierwszy raz robilam paczki (nie liczac tych co robilam dawno temu z mama) wlasnie z tego przepisu. paczki wyszly mieciutkie i puszyste :) zrobilam z poltora poracji (37 paczkow) i wszystkie zniknely w 3 dni. przepis naprawde jest swietny, nigdy nie chcialam piec paczkow, bo wiedzialam ze wyjda twarde. ale po przeczytaniu kilku komentarzy sprobowalam wlasnie tych paczkow i nie zaluje. bede je piekla pewnie co roku na tlusty czwartek. polecam przepis, bo jest warty wyprobowania.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Agnieszka Dobosz
Agnieszko, a przy tym wyszły Ci naprawdę pięknie. Cieszę się, że dałaś się skusić i przekonałaś się, że pączki mogą być leciutkie i puszyste, choć robione w domu :-)
UsuńPączki upieczone, wyszły przepyszne choć ciasto trochę mi się lepiło, nie wiem czy za mało dałam mąki czy coś źle zrobiłam, ale jakoś poszło. O obrączce mogłam tylko pomarzyć,hihi ale najważniejsze, że smakowały i to dzięki Twojemu przepisowi, te ze sklepu niech się schowają !!!
OdpowiedzUsuńOno jest dosyć luźne, ale lepić się nie powinno, może mąka była mniej sucha i przez to. Wyszły Ci pięknie, a obrączka z pewnością się pojawi następnym razem, w końcu trening czyni mistrza - muszą być dobrze napuszone i wkładane na dobrze rozgrzany tłuszcz, wtedy obrączka powinna się pojawić bez większych problemów.
UsuńDziękuję, skromnie mówiąc to sama z siebie jestem zadowolona, że wogóle upiekły się w środku, bo zawsze się tego obawiałam i dlatego nigdy nie piekłam. Teraz już wiem w czym rzecz i pewnie następnym razem będzie lepiej ;-)
UsuńI słusznie, że jesteś zadowolona, bo pączki są bardzo ładne. Sama widzisz, że nie taki diabeł straszny i warto próbować :-)
UsuńMam pytanie, czy mogę ominąć alkohol?? Gdzieś zapodziałam mój ukochany przepis od babci i Twój wydaje mi się podobny;) I czy mogę wymieszać olej ze smalcem?
OdpowiedzUsuńNie bardzo można pominąć alkohol, bo on zapobiega chłonięciu tłuszczu. W pączkach go nie czuć, a poza tym podczas smażenia % odparują :-)
UsuńMożesz wymieszać olej ze smalcem - 3 kostki smalcu + 1/2 litra oleju, to dobre proporcje.
Dzisiaj robiłam! PYSZNE! POLECAM KAŻDEMU!
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowały.
UsuńGdyby mój chłopak nie był na diecie to od razu bym piekła, tak pozostaje mi się tylko najeść ich widokiem. Zrobię na jakieś babskie party. Dziękuję za cenne rady.
OdpowiedzUsuńNo jeśli jest na diecie to lepiej go nie kusić :-)
UsuńA ja pączki robie na miodzie i bitej smietanie zamiast cukru i mleka Są przepyszne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie wątpię, że są smaczne, ale ja już swój przepis idealny znalazłam :-)
UsuńI ja zrobiłam te pyszne pączki i to zupełnie nieoczekiwanie.Otóż mój syn postanowił zrobić pączki,no i trzeba było mu pomóc.Postawiłam wszak jeden warunek-jeśli robimy, to tylko z przepisu Margarytki.
OdpowiedzUsuńZgodził się, bo wie że (prawie) wszystko co robię jest wg Twoich receptur.No i opłaciło się-pączki piękne,
rumiane no i najważniejsze-pyszne.A przy tym wcale nie skomplikowane (podobne w wykonaniu do mojego ostatniego hitu-ciasta cynamonowego). Wszystkim niezdecydowanym gorąco polecam i coś czuję, że w weekend znowu będę je piekła.
AS
No, skoro syn postanowił, to dobra mama nie może stać na drodze do sukcesu :-)
UsuńOgromnie się cieszę, że wybraliście mój przepis i wypiek okazał się sukcesem. A zdjęcia są? Chętnie wstawię do galerii czytelników na FB :-)
Niestety,zdjęć nie ma,a po pączkach zostało tylko wspomnienie (bardzo dobre wspomnienie).
UsuńW weekend musieliśmy go siłą i perswazją powstrzymywać przed powtórką,obiecując,że zrobimy jeszcze w ferie i tłusty czwartek.Niestety On się musi teraz skupić na nauce (kończy gimnazjum),więc przyjemności trzeba sobie dawkować.
Ale widzę,że dla mnie masz już coś nowego-kotleciki z kaszą,na pewno zrobię wkrótce.
Pozdrawiam.AS
No to w takim razie będę czekała na fotkę tych następnych. Zdecydowanie syn powinien się uczyć, ale od czasu do czasu chwila relaksu w kuchni dobrze mu zrobi :-)
UsuńKotleciki pyszne, więc polecam.
Rewelacja :) jutro zabiorę się do roboty. Pierwszy raz będę robiła w swoim życiu pączki i mam nadzieję, że wyjdą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Renata I.
Mam nadzieję, że się udadzą i będą smakowały. Trzymam mocno kciuki i czekam na wieści.
UsuńMam jeszcze pytanie, pączki lukrować jak ostygną?
UsuńRenata
Tak, jak ostygną.
UsuńCiasto rośnie sobie a ja się zastanawiam co zrobić z białkiem z tych jajek, bo szkoda mi go wyrzucać. Ma Pani jakiś pomysł?
OdpowiedzUsuńRenata
Bezy, torcik bezowy albo babka z białek - wszystkie znajdziesz na blogu. Zawsze możesz białka zamrozić i wykorzystać później. Ja mrożę przeważnie po 4 albo po 6 sztuk w jednym pudełeczku.
UsuńDziękuję za pomysły.
UsuńPączki wyszły dobre choć niektóre są nieco koślawe ;) jak na pierwszy raz jestem zadowolona. Zrobiłam z budyniem, bo bardzo lubię, a dla mojego Adama i córci z konfiturą truskawkową, nadzienie dawałam od razu do środka i nic mi nie wyciekło.
Pozdrawiam serdecznie!
Renata
Trochę wprawy i następne będą jak malowane :-)
UsuńOczywiście można dodać nadzienie od razu, trzeba tylko pączki dobrze skleić.
nigdy jeszcze nie robiłam pączków... tak jak i Ty zjem je ale nie jestem ich miłośniczką :) Hmmm tak sobie myślę, że może i ja bym je spróbowała zrobić je w karnawał :) Pewnie inny mieszkańcy mojego domku byliby bardzo szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńZrób, rodzinka będzie zadowolona. Moja ubolewa, że robię je tak rzadko :-)
Usuńwow!!!!! wyglądają obłędnie aż mi ślinka leci musze zrobić koniecznie :-)
OdpowiedzUsuńZachęcam, bo nie są trudne, ale bardzo smaczne.
UsuńPączki wyszły po prostu boskie :)! Lekkie jak piórko.... najlepsze pączki jakie do tej pory udało mi się zrobić :)! Bardzo dziękuję Margarytko za przepis i pozdrawiam :)!!!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się udały i smakują :)
UsuńHm......... Ja także jeszcze nie robiłam pączusiów.... Ale je lubię. Kiedyś jadłam robione prez cioteczkę męża mego - nadziewane wisienką ze słoika - przepyszne były. Jeśłi ktoś ma ochotę spróbować - polecam :) iw
OdpowiedzUsuńZawsze musi być ten pierwszy raz, warto spróbować zrobić je samodzielnie. Z wisienką pewnie też smaczne... choć moja rodzinka najbardziej lubi z różą albo konfiturą truskawkową.
UsuńNo to zrobiłam :) Ponieważ rodzina moja preferuje powidła śliwkowe, z takimiż zrobiłam. Wyszły pyszne. Jednak na przyszłość zaopatrzę się we wspomniane wcześniej wisienki (chyba są dostępne w sklepach?). Smak rewelacyjny, do tego zapakuję je do środka wcześniej, a wiadomo - łatwiej zalepić wisienki niż jakąś "papkę". Dziękuję, pozdrawiam - Iw.
UsuńBardzo się cieszę, że smakowały. A wiśnie są w sklepach, bez problemu dostaniesz :-) Może i ja w tym roku zrobię kilka z wisienkami - zobaczymy jak się przyjmą :-)
UsuńMargarytko, wczoraj robiłam pączki z Twojego przepisu i wyszły przepyszne :) Teresa
OdpowiedzUsuńFajnie, że się udały :-)
Usuńoj Margarytko coś Ty narobiła swoimi przepisami? już trzeci tydzień z rzędu robię pączki a gniazdka ptysiowe drugi raz w ciągu trzech dni. Zakochałam się w Twoich przepisach a moja rodzinka w wypiekach stworzonych dzięki Tobie. Dziękuję, i mam pytanko jak przechowywać gniazdka, żeby nie były na drugi dzień,,klapnięte", czy ten typ tak ma?
OdpowiedzUsuńNo nieźle, jesteś lepsza ode mnie, bo ja pączki robię tylko raz w roku :-)
UsuńBardzo się cieszę, że przepisy się przydają i sprawdzają. A jeśli chodzi o gniazdka to cóż, ten typ tak ma - najsmaczniejsze są tego samego dnia. A jak mi zostają to wkładam na talerz i przykrywam kloszem, żeby nie wysychały.
hej mam pytanie nie dostalam tylko drozdze suche :( jaka ilosc do tego przepisu powinnam dodac ??
OdpowiedzUsuńdziekuje
Dana
Ja nie robiłam na suszonych, ale myślę, że tu musiałabyś dać dwie paczuszki, takie po 7 g i powinno być w porządku.
UsuńMargarytko, niestety nie posiadam szprycy cukierniczej, co ewentualnie może ją zastąpić w nakładaniu konfitury? Jak masz jakiś pomysł, to bardzo proszę podpowiedz, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńProponuję odwiedzić najbliższa aptekę i poprosić o największą strzykawkę (bez igły oczywiście) jaką mają - sprawdza się rewelacyjnie :-)
UsuńDziękuję za pomysł i szybka odpowiedź, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPączki pycha !!!! każdy wypiek z Twojego przepisu Margarytko to strzał w 10 :) pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńSuper, że się udały i smakują :-)
UsuńWitam serdecznie, chciałabym dowiedzieć się czy można zastąpić alkohol octem (nie posiadam akurat żadnego mocnego alkoholu), I jeszcze jedno pytanie : jak długo trzeba wyrabiać ciasto? Nigdy jeszcze nie robiłam pączków bo uważałam że nie podołam zadaniu, ale po przeczytaniu tak wielu pozytywnych komentarzy chyba się wreszcie odważę :). Bardzo proszę o radę
OdpowiedzUsuńTak, można zastąpić octem. Ja wyrabiam ciasto dosyć długo - dziś np. 12 minut w robocie, bo i dłużej wyrabiane tym więcej glutenu i ciasto jest bardziej puszyste.
UsuńPączki nie są trudne, a jedynie dosyć czasochłonne.
Pączki zrobione. Pyszne mi wyszły i to dzięki tobie Asiu. Już nawet innych przepisów nie będę sprawdzała,bo po co:) Coś czuję, że na dniach będę znowu robiła.
OdpowiedzUsuńMałżonek mój bardzo lubi pączki i potrafi zjeść z 10 na raz popijając mlekiem hihi. Gdybym nie miała skłonności do tycia to pewnie tez bym zjadła :) Koniec z kupowaniem.
Dziękuję i pozdrawiam.
Basiu, ogromie się cieszę, że się udały i smakują. I podziwiam Twojego męża, bo mnie wystarczy jeden raz do roku :-) Ale jeśli mąż tak lubi, to zdecydowanie lepiej upiec samemu, bo przynajmniej wiesz, że wkładasz dobre składniki.
UsuńNie moge uwierzyc, moje pierwsze paczki!!! Kilka uwag nie do przepisu, bo ciasto i smak paczkow jest jak najbardziej OK, ale do mojego wykonania. Za wielkie, za duzo konfitury (matko, ile jej wpakowalam do srodka!) i musze uwazac na temperature (nie spalil sie olej, ale moja kuchenka na minimum to jednak daje "popalic" i dopiero pod koniec zrozumialam, ze trzeba czesto kawal zimniaka wrzucac). Super ciesze sie bardzo, w przyszlym roku bedzie jeszcze lepiej! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja się ogromnie cieszę, że się z nimi zmierzyłaś i taki piękny efekt uzyskałaś :-) I zobaczysz, kolejny raz to już będzie wszystko tak jak chcesz. Pierwsze koty za płoty, wiesz już jakie wycinać i że z konfiturą przeginać nie można (choć moja rodzinka lubi, gdy jest jej sporo).
UsuńPrzy smażeniu świetnie sprawdza się termometr kuchenny. Kiedyś nie pomyślałam, że tak może ułatwiać sprawę z trzymaniem temperatury. Gdy tylko na termometrze więcej niż 175 to do garnka kawałek ziemniaka.
No wlasnie laze od trzech tygodni za termometrem kuchennym, ale jakos im dojsc nie moze... chyba kupie przez internet. Duzo jest przepisow gdzie go potrzeba: do smazenia, temperowania czekolady, bezy wloskiej itd. itd. Moze jutro na cotygodniowym bazarze znajde... jak nie bedzie lac, bo cosik niebo malo przyjemne wieczorkiem bylo :( Milego wieczoru :)
UsuńRzeczywiście termometr rzecz przydatna :-) Ja dostałam swój od brata, kupił w sklepie wędliniarskim (to taka podpowiedz, choć nie wiem czy u Was takie sklepy są).
UsuńPozdrawiam ciepło.
W sklepie wedliniarskim? spodziewalabym sie go znalesc w cukierni hihihih Ale ogolenie to tu je mozna dostac, tylko musze sie wybrac do centrum handlowego, bo tam jest taki fajny sklep z gadzetami kuchennymi... tylko, ze daleko i w ogolne nie znosze tloku jaki panuje w takich miejscach. Lepiej zrobie jak poszukam w internecie, moze jeszcze cos ciekawego znajde (lubie bardzo takie gadzety:)) Milego dnia
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Przy produkcji wędlin termometr wykorzystuje się bardzo często :-)
UsuńTeż nie lubię galerii i tłoku, wolę zakupy na spokojnie.
Ja to piewrwszą partię pączków za mocno usmażyłam, ale następna już lepsza była.Nie zdążyłam zrobić fotek bo jak się opamiętałam to paczków.
OdpowiedzUsuńDo Pani Anety- Tak jak Asia mówiła do sklepów wędliniarskich na necie zaglaac za termometrem. Ja na poczatki marca tez kupię i do tego praskę do szynki żeby domową robić.
Asiu a może Ty byś też zrobiła jakąś ? sama mówiszże co swoje to swoje :)
Znalazłam też mniejsze prazki na około 0,60 dkg wsadu :)
Basiu, na razie rozważam możliwość zakupu szynkowaru, ale jeśli już się zdecyduję to nie na taki okrągły. Ja robię różne wędliny, ale przeważnie z jednego kawałka mięsa.
UsuńMargarytko dziękuję ze ten przepis! Robiłam te pączki już klika razy (nie tylko na tłusty czwartek ;-) ) i zawsze wychodzą piękne i przepyszne. To najlepszy przepis na pączki! Zwykle częstuje rodzinę w sąsiedztwie i każdemu smakują. Goga
OdpowiedzUsuńNie mogę się z Tobą nie zgodzić :-) To rzeczywiście najlepszy przepis na pączki i ja nie mam w tej materii żadnych wątpliwości. Bardzo się cieszę, że znalazły uznanie również u Ciebie i rodzinki.
UsuńMargarytko,mam pytanie dotyczace nadziewania paczkow /tak jak piszesz lepiej je nadziac juz po usmazeniu a gdzie wprowadzac szpryce? z boku paczka z gory czy od spodu?Uklony,Ewa
OdpowiedzUsuńJa nadziewam z boku, bo tak mi najwygodniej, ale można też z góry - lukier i tak zakryje dziurkę :-)
UsuńHihi,paczki mini zrobione,bardzo dobre.Mniam,mniam!Pozdrawiam.Ewa
OdpowiedzUsuńSuper, że smakowały.
UsuńHihi,zapomnialam napisac,ze pieklam je na oleju kokosowym ale maja Zapachhhhhhhh!Pozdrawiam.Ewa
OdpowiedzUsuńU nas kokosowy to jednak za drogi biznes na smażenie pączków, używam go, ale raczej w małych ilościach. Gdybym chciała usmażyć na nim pączki, to byłby to bardzo drogie pączki ;-)
UsuńJakiego jogurtu naturalnego używasz do pączków, chodzi mi o markę. Pytam, bo są jogurty o różnym stopniu gęstości , no chyba że to nie ma żadnego znaczenia, ma być po prostu jogurt naturalny i tyle.
OdpowiedzUsuńBez znaczenia, ważne, żeby był jogurt, bo to o żywe kultury bakterii chodzi, które wspomagają rozwój drożdży. Ja używam różnych jogurtów, tylko sprawdzam, żeby były czyste i nie miały sztucznych zagęstników.
UsuńDziękuję za odpowiedż.
UsuńPączki zrobiłam, ale nie wiem co żle robię, otóż to jest drugi przepis który testuję i niby wszystko jest ok, ale moje pączki nie są takie jak Twoje. Nie wiem czy dobrze wytłumaczę ale gdy naciskam pączka po usmażeniu ,on nie wraca do poprzedniej wielkości tylko jest spłaszczony. Mąż twierdzi że się czepiam pochłaniając piątego, ale ja wiem że nie powinno się tak dziać. Tłuszcz sądzę, że mam właściwie rozgrzany bo sprawdzam najpierw drewnianą łopatką wokół której zbierają się tzw bąbelki a także wrzucam kawałek surowego ziemniaka. Czy masz może pomysł na to co robię żle bo to że coś jest żle wiem na pewno?
OdpowiedzUsuńWg mnie są za mało wyrobione i mają trochę za dużo mąki. Ciasto na pączki powinno być bardzo dobrze wyrobione i nieco luźne, nie zbite. To cała tajemnica pączków "powracających" :-)
UsuńWydaje mi się, że tu może być tajemnica.
Pozdrawiam.
Witam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo byłyby moje pierwsze w życiu robione pączki. Boję się trochę za nie zabrać ale jak to mawiają oczy się boją a ręce zrobią. Zanim jednak przystąpię do popełnienia tejże słodkiej zbrodni mam tylko dwa lub trzy małe pytanka:
1. Ta godzinka gdzie ciasto ma wyrastać w cieple i jest tam mowa, że może w takim też letnim piekarniku rosnąć, to ten czas dotyczy też tego piekarnika, że ma w nim być tą godzinkę ? Ale zamotałam :D
2. W jakim garnku smażyć pączki ? Nie mam żadnych takich specjalnych. Zwykłe metalowe takie z czarnymi uszami. Jeden taki mam emaliowany grubszy i cięższy ale tam to ze dwa pączki wejdą pewnie tylko bo jest dość mały taki owalny, więc mam z tym problem i zagadkę w czym to najlepiej robić. Będę wdzięczna za sugestię.
3. I ile potrzeba oleju ? 1,5 litra ? 2 ? Bo planuję jeszcze po pączkach zrobić od razu faworki.....jak szaleć to szaleć :D
pozdrawiam
Beata
Nie ma co się bać, nie taki diabeł straszy jak go malują.
Usuń1. Ciasto wyrasta około godziny. Niezależnie, czy zostawisz je na blacie w ciepłej kuchni czy wstawisz do lekko podgrzanego piekarnika.
2. Ja smażę pączki w takiej głębokiej patelni, jeśli masz głęboką patelnie to sprawdzi się znakomicie. W ostateczności może być garnek, im bardziej płaski, tym lepiej.
3. Ja smażę od jakiegoś czasu tylko na smalcu, daję około 1, 2 kg (6 kostek) Ale myślę, że, około 1.5 l oleju będzie ok. Wszystko zależy od powierzchni garnka. Pączki muszą swobodnie pływać.
Ach Joasiu, co to są za pączki? Palce lizać!! Jajka miałam swojskie, więc kolor mają słoneczny! No a do tego są przepyszne!!
OdpowiedzUsuńDanusiu, bardzo się cieszę, że pączki smakuję. A z taki swojskich jajeczek, to rzeczywiście ciasto wychodzi żółciutkie.
UsuńJoasiu miałam tylko jeden problem...nadzianie pączków!. Nijak mi to nie wychodziło.Szprycą po upieczeniu...masakra.Powidła wyłaziły mi górą poza ten tłoczek i w rezultacie upaćkana byłam cała, a pączek nie nadziany. Wreszcie po którejś tam z rzędu próbie, ległam z honorem. Dałam sobie spokój, a ponieważ ja lubię pączki w czystej postaci, więc zostały bez nadzienia..
OdpowiedzUsuńDanusiu, może to wina samych powideł i tego, że były dosyć gęste. Ja w takiej sytuacji po prostu podgrzewam, żeby nadzienie miało luźniejszą konsystencję. Powidłami dosyć ciężko się szprycuje.
UsuńPączki wyszły bardzo dobre, mój pierwszy raz pączkowy całkiem udany :) Spodziewałam się jednak, że w czasie smażenia znacznie się powiększą, ale zwiększyły się jedynie minimalnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowały. Jeśli pączki są dobrze wyrośnięte to podczas smażenia urosną jeszcze trochę, ale nie jakoś ogromnie.
UsuńOj pokusilłaś, pokusiłaś na tyle, że zmieniłam dzisiejsze plany. Pączków miało nie być a jednak były i to jakie, po prostu marzenie. To zdecydowanie najlepszy przepis na pączki, a piekłam ich już sporo. I pierwszy raz wyszła mi obwódka, mimo iż piekłam na mące orkiszowej, która tak puszysta nie jest. Po prostu dopiero dzisiaj odkryłam, że smażyć na jednej stronie trzeba je dość długo i dopiero wówczas można je przewrócić, ja dotychczas robiłam to za szybko. Polecam również smażenie na oleju kokosowym, ja smażę na nim wszystko, kupuję bezzapachowy, który jest w bardzo dobrej cenie, smaży się na nim rewelacyjnie, dodatkowo nie pozostawia żadnego posmaku. Bardzo dziękuję za przepis i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńSuper, że się udały. Mąka orkiszowa jak najbardziej nadaje się do pączków, bo ma dobrze przyswajalny gluten i ciasto całkiem dobrze na niej rośnie. A smażyć rzeczywiście trzeba z każdej strony po razie - bez kilkakrotnego obracania.
UsuńPączki są przepyszne:)
OdpowiedzUsuńMam klienta który raz w miesiącu zamawia 14-20szt.
Na tłusty czwartek zamówił 40 szt,uwielbia te pączusie😊
Monika
No to jesteś nieźle wprawiona w smażeniu :-) Ale to fajnie, że jest dla kogo.
Usuńzachęcona Twoim przepisem, w tym roku pierwszy raz zrobię pączki - koniecznie:) !
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za świetny efekt.
UsuńWitam. Spodobał mi się sposób formowania pączków łyżką do lodów. Mam, taką metalową ale boję się czy ciasto nie będzie się do niej lepiło? Może powinnam posmarować ją tłuszczem (np. olejem), lub oprószyć mąką? Za ew. poradę z góry dziękuję.
OdpowiedzUsuńOlej sprawdzi się dobrze. Ja się przerzuciłam na wałkowanie i wykrawanie szklanką, idzie szybciej.
UsuńJak głęboka ma być patelnia do smażenia pączków. 7-8cm wystarczy, czy smażyć jak dotychczas w głębokim garnku, co nie jest wygodne, ale się udaje? Pozdrawiam. Ewa
OdpowiedzUsuńMoja (ta, którą widać na zdjęciu) ma 7,5 cm i sprawdza się doskonale :-)
UsuńWitam,chcialam zapytac na jaka grubosc rozwalkowac ciasto ?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Około 1,5 - 2 cm, czyli dosyć grubo.
UsuńWitam ja dziś mam zamiar zrobic te piękne pączusie bo na jutro chcę dac dzieciom do przedszkola!!!Trzymajcie za mnie kciuki ,choc raczej lubię piec tak tylko na wszelki wypadek .Pozdrawiam!!!Bardzo mnie się spodobał ten przepis nie skomplikowany Super!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymamy, będzie dobrze :-)
UsuńKolejny rok zrobione pączusie z Twojego przepisu i z każdym rokiem wychodzą coraz lepsze :) wprawa czyni cuda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pyszne przepisy !! POzdrawiam Majemi
Bardzo się cieszę, że przepis się sprawdził i przypadł Ci do gustu. Masz rację, trening czyni mistrza :-)
UsuńPozdrawiam ciepło.
robilam dzis i wyszly rewelacyjne:) mięciutkie, pulchniutkie mniam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowały :-)
UsuńWitaj Asiu, zrobiłam dziś pączki pierwszy raz w życiu pączki, po wielu pozytywnych komentarzach zdecydowałam się na te z Twojego przepisu. No i niestety próba zakończyła się porażką :( Jako że komentarze pokazują, że pączki się udają to wiem, że to z mojej winy.. Ciasto wyrosło super, grzalam je w piekarniku ; Mój problem polegał na tym, że gdy chciałam je po wyrośnięciu jeszcze raz krótko wyrobić to całe "klapnęło" na dół.. Ale postanowiłam się nie poddawać i mimo wszystko uformowałam pączki. Ładnie wyrosły, lecz gdy brałam je do ręki, żeby usmażyć to znów całe powietrze z nich uciekało.. Mimo wszystko sklejałam ciasto z dwóch pączków w jednego i je usmażyłam. W smaku pycha, jednak są dość zbite a nie puszyste. Nie wiem jaka może być przyczyna mojej porażki.. Czy mogło tak się stać dlatego, że za krótko wyrabiałam ciasto? Jak długo powinno się wyrabiać ręcznie ciasto na pączki? Czy może dałam za mało mąki? Ciasto lekko kleiło się do rąk, ale dało się formować kulki więc uznałam, że jest ok, bo wyczytałam we wcześniejszych komentarzach, że nie powinno być mocno zbite.
OdpowiedzUsuńProszę o jakieś rady, bo chciałabym w sobotę zrobić drugie podejście do nich :)
PS. Pączki po prostu przekroiłam i przełożyłam bitą śmietaną, więc mam pączkowe a'la ptysie ;)
Po pierwszym wyrastaniu ciasto ma prawo klapnąć przy zagniataniu, to nic poważnego. Potem pączki wyrastają ładnie i nie powinno być problemu. Ja je przenoszę do oleju taką szpatułką teflonową, nie biorę ich do ręki, bo są bardzo puszyste.
UsuńRęcznie ciasto powinnaś wyrabiać około 10 minut, aż przestanie się kleić. Nie podsypuj mocno mąką, im dłużej zagniatane tym mniej się klei, ale jest luźne i takie powinno być.
Asiu, zrobiłam wczoraj drugie podejście do pączków :) i udały się super :) I nawet jasną obwódkę miały ;) Powiem krótko - PYYYCHA. Leciutkie i delikatne jak chmurki. Z 24 zrobionych wczoraj wieczorem zostały już tylko 3, więc to o czymś świadczy :) Nie wiem, czy miało to jakieś znaczenie, ale użyłam innej mąki i dosypałam może z pół szklanki. A i rozczyn zrobiłam metodą Asi - Słodkiej Babeczki, ale to pewnie miało mały wpływ. :) Dziękuję, przepis na pewno do powtórki :)
UsuńMadziu, bardzo się cieszę, że smakowały i drugie podejście było udane. Mąka mące nierówna, a metoda robienia rozczynu dowolna. Ja akurat wolę robić w kubku, bo wtedy doskonale wiem, kiedy odpowiednio wyrósł, bo kubek jest pełen. Trudniej to zaobserwować w misie z mąką. No i jeśli drożdże nie zaczną pracować, to łatwiej opróżnić zawartość kubka. Ale każdy robi jak mu wygodnie, metoda nie ma znaczenia.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Witam,właśnie wysłałam zdjęcie moich pączków z Twojego Margarytko przepisu.Były pyszne i szybko zniknęły/uratowałam 4 na dziś/Podzielę się swoimi błędami:ciasto było plastyczne, ładnie rosło,fajnie łyżką do lodów się odrywało/dzięki za pomysł/super się nadziewało bo było po rozpłaszczeniu pulchne/nadziewałam powidłami przed smażeniem/i fajnie się zlepiało i formowało kulki.Dalej też ok,tylko nie trzeba przedobrzać z ciepłem do rośnięcia,bo tak miałam z tymi na koncu.Stały dość blisko ciepła/piekarnika,kuchenki/ i za mocno wyrosły, że od spodu w miejscu łączenia wychodzić zaczeły powidła i wtedy miałam kłopot/ponowne zlepienie,opadnięcie wyrośnięcie itd.../A wiec wniosek spokojnie smażyć i one na stole niech rosną swoim tempem.A trening czyni mistrza więc chyba zamiast faworków,które planowałam na tym oleju dokupię smalcu i powtórzę,tym bardziej że rodzinka jest Pączkowa.Dziękuję za przepis Margarytko
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Iwona
Cieszę się, że pączki smakowały i że podzieliłaś się swoimi wrażeniami z procesu pieczenia.
UsuńPozdrawiam ciepło i dziękuję.
Kochana, mam problem z oderwaniem pączków od papieru. Kiedy troszke podrosną i robia sie dość mieciutkie cięzko jest mi je podnieść. koniec z końcem niektore po prostu sa zdeformowane. Masz jakis sposób na to. Twoje wyglądaja na równiutkie.
OdpowiedzUsuń