Strony

czwartek, 28 kwietnia 2016

Ratafia czyli nalewka tutti – frutti

Ratafia to nalewka, która nie wymaga zbyt wiele pracy, za to potrzeba do niej sporej dozy cierpliwości, bo nastawia się ją mniej więcej w czerwcu, ostatnie owoce dorzuca we wrześniu - październiku, zlewa w listopadzie - grudniu, a kosztuje mniej więcej na Wielkanoc.
Aby przygotować nalewkę trzeba zaopatrzyć się w duży słój, taki mniej więcej 8 – 10 litrowy albo w dwa mniejsze po 5 litrów. Oczywiście wszystko zależy również od ilości owoców i mnogości ich rodzajów. W mojej nalewce wylądowało aż 17 różnych owoców, co sprawiło, że wyszła naprawdę doskonała. Niektóre przepisy nie zalecają dodawania jagód, czarnej porzeczki i jabłek – w sumie nie wiem z jakiego powodu - każdy z podanych wydawał mi się na tyle bzdurny, że nie uległam i w mojej nalewce te owoce się znalazły – myślę, że na korzyść nalewki. Ale wybór zawsze należy do Was.
Przepis podstawowy zaczerpnęłam z książki „Domowe nalewki”, ale przyznam, że nie trzymałam się go ściśle, bo po dodaniu chyba 10 porcji owoców uznałam, że jest dosyć słodka i potem już nie wsypywałam takiej ilości cukru – ale oczywiście wszystko zależy od jakości owoców, od tego jak bardzo są słodkie. Nie da się podać idealnej receptury, bo świat roślin też idealny nie jest. Wystarczy mniej słoneczne lato i owoce są mniej słodkie, więc po prostu ilość cukru należy dopasować do własnych smaków.
Książka zaleca następujące proporcje: na każdy kilogram owoców trzeba dodać 650 – 750 g cukru i 750 ml wódki albo 500 ml spirytusu i 250 ml wody. Ja robiłam swoją nalewkę na wódce, dolewając na samym końcu 250 ml spirytusu, bo owoce miały dużo soku i nalewka nie wyszła zbyt mocna, nawet po dolaniu spirytusu jest w miarę łagodna, rzekłabym, że taka kobieca. Aromaty owoców cudownie się przenikają, żaden specjalnie nie dominuje, a smakuje wyśmienicie.
Oczywiście można dodać inne owoce, nie potrzeba też takiej różnorodności. Podobno wystarczy 7 różnych owoców, aby mówić o ratafii. Nalewkę można też przygotować na rumie, wtedy postanie mam rumtopf, równie fantastyczny, choć droższy ze względu na cenę rumu.
Ja do przygotowania swojej ratafii wykorzystałam dwa duże słoje, a potem zlałam obie nalewki, wymieszałam i pozwoliłam im postać, aby smaki się połączyły.
Nie powiem jednak ile dokładnie litrów mi wyszło, bo zwyczajnie nie pamiętam. Zlewałam do różnych butelek, kilka rozdaliśmy i nijak nie potrafię określić ile jej wyszło. Ale postaram się w tym roku poprawić, bo nie wyobrażam sobie, abym mogła ratafii nie zrobić. Wszak buteleczka takiej domowej nalewki jest świetnym dodatkiem do prezentu. Zaopatrzyłam się też w ozdobne butelki (200 – 300 ml), idealne na upominek.
 

Składniki na ratafię:

dowolne owoce – powinny być mocno dojrzałe, ale zdrowe, nieuszkodzone, bez plam
wódka albo spirytus (opcjonalnie rum)
cukier

duży słój 10 litrowy albo dwa 5 litrowe (oczywiście można użyć mniejszych słoików, jeśli mamy zamiar zrobić małą ilość nalewki)


Ratafia - przygotowanie:


Poniżej podaję rodzaje owoców i czas, kiedy je dodawałam, ale w przypadku tej nalewki i rodzaje owoców i kolejność ich dodawania jest dowolna. Cały urok ratafii polega na tym, że nigdy nie uzyska się dwóch jednakowych smaków, bo tak jak wyżej napisałam owoce dojrzewają w różnych warunkach pogodowych, a co za tym idzie inaczej smakują. 


18 czerwca 2015: 200 g truskawek, 200 g moreli (waga bez pestki), 200 g ciemnych czereśni (waga bez pestki) + 420 g cukru i 450 ml wódki – słój został zakręcony i odstawiony – przez pierwsze kilka dni dobrze jest nim potrząsnąć, aby cukier się dobrze rozpuścił.

1 lipca 2015: 200 g czerwonych porzeczek, 200 g leśnych jagód i 200 g agrestu + 420 g cukru i 450 ml wódki – słój został zakręcony i odstawiony (na podłogę w kuchni – nie musi stać w ciemnym miejscu).

4 lipca 2015: 100 g leśnych poziomek i 100 g czarnej porzeczki + 280 g cukru i 300 ml wódki – słój został zakręcony i odstawiony.

18 lipca 2015: 200 g wiśni (waga bez pestek) + 140 g cukru i 150 ml wódki – słój został zakręcony i odstawiony.

30 lipca 2015: 200 g malin, 200 g nektarynek (waga bez pestek) i 200 g białych porzeczek + 420 g cukru i 450 ml wódki – słój został zakręcony i odstawiony.

2 września 2015: 200 jeżyn, 200 g jabłek (bez gniazd nasiennych) i 200 g gruszek + 450 ml wódki (cukru już nie dodawałam, bo po spróbowaniu nalewka była wystarczająco słodka, ale jeśli Twoja taka nie jest można dosypać cukru) – słój został zakręcony i odstawiony.

15 września 2015: 200 g winogron, 200 g śliwek węgierek + 300 ml wódki i 250 ml spirytusu (96%) (cukru już nie dodawałam, bo po spróbowaniu nalewka była wystarczająco słodka) – słój został zakręcony i odstawiony.


Od wrzucenia ostatnich owoców ratafia powinna stać mniej więcej około 6 tygodni, a potem można ją zlać. Jeśli była robiona w dwóch słojach, należy ją zlać (odcedzić owoce), wymieszać i zostawić jeszcze na 2 tygodnie, a następnie przefiltrować i wlać do butelek. Ja do filtrowania nalewek używam filtrów przeznaczonych do ekspresów do kawy – sprawdzają się bardzo dobrze. Co jakiś czas trzeba wymienić filtr na nowy, ale to nie problem. Butelki z ratafią przechowywać w ciemnym miejscu.
Owoce z nalewki oddały co oddać miały, po odcedzeniu i odciśnięciu niespecjalnie wyglądały, więc je po prostu wyrzuciłam. 




wtorek, 12 kwietnia 2016

Filet z kurczaka z suszonymi pomidorami gotowany na parze. Warzywa na parze.

Dosyć często ostatnio sięgam po muliticooker i opcję gotowania na parze. Gdy Zielonookiego nie ma, to nie chce mi się za bardzo kombinować i stawiam na prostotę. Kilka minut na przygotowanie produktów, a potem robi się już samo.
Jedzenie gotowane na parze nie musi być nudne i jałowe, można zmieniać przyprawy, kombinować z dodatkami i za każdym razem uzyskać inne danie. Na blogu już jest filet z kurczaka na parze w ziołach toskańskich – równie smaczny i soczysty jak dzisiejszy.
Mój ulubiony producent przypraw (Kotanyi) wypuścił ostatnio kilka nowych produktów, a ja jako ciekawskie jajko, mając możliwość przetestowania oczywiście z tej okazji skorzystałam. Nie jestem w tej materii bezkrytyczna, wybieram to co mi odpowiada, a że nie jestem zwolenniczką mieszanek, więc sięgam po nie sporadycznie. „Suszone pomidory z chili” jednak mnie urzekły, choć dla mnie mogłyby być zupełnie bez dodatku czosnku, bo nie jestem jego fankę, żeby nie powiedzieć, że go nie lubię. Na szczęście w tym przypadku pomidory i chili sprawiły, że czosnek nie jest mocno wyczuwalny. 
Gdy muszę przygotować jedną porcję, to właśnie gotowanie na parze jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem, bo w jednym koszyku mogę przygotować cały obiad, nie brudząc kilku garnków i nie zużywając znacznie większej ilości gazu czy prądu.
Do przygotowania tego dania można wykorzystać parowar, muliticooker z opcją parowania czy sito (nakładkę na garnek).


Składniki na 1 porcję:

1 filet z kurczaka (mój był spory 160 g)
1 łyżeczka suszonych pomidorów z chili*  albo z czosnkiem (u mnie Kotanyi)
szczypta świeżo mielonego pieprzu

dowolne warzywa i ulubione zioła – u mnie mrożone brokuły, marchewka i ziemniaki, a do tego kwiatowa przyprawa do ziemniaków
świeży koperek albo gałązka bazylii


Filet z kurczaka oczyścić, osuszyć i natrzeć przyprawami, odstawić do lodówki na co najmniej 2 godziny, a najlepiej na całą noc. Razem z warzywami ułożyć w koszyku do parowania. Warzywa posypać ulubionymi przyprawami. Włożyć gałązkę świeżego koperku albo bazylii.
Całość parować około 30 minut (u mnie program gotowanie/para).
Podawać z dowolnymi dodatkami, u mnie oprócz parowanych warzyw, była również surówka z kiszonej kapusty.




* Skład mieszanki "Suszone pomidory z chili": suszone pomidory 57 % (pasta pomidorowa, skrobia kukurydziana), sól, czosnek, chili, bazylia, cebula, oregano, rozmaryn. 

niedziela, 10 kwietnia 2016

Sernik jagodowo – truskawkowy na zimno (na twarogu)

Sernik jagodowo – truskawkowy na zimno powstał w wyniku porządków w zamrażarce i zagospodarowania owoców, które zostały z ubiegłorocznego sezonu. Oczywiście można go przygotować ze świeżych owoców, ja po prostu miałam nadmiar mrożonych i chciałam coś z nimi zrobić. Wyciągnęłam woreczek jagód i woreczek truskawek, zmiksowałam, odmierzyłam potrzebną ilość (resztę, jeśli zostanie można wykorzystać np. do koktajlu). Trudno mi podać dokładną wagę owoców, bo użyłam mrożonych i po prostu zamieniłam je na mus.
Wykorzystałam dobrej jakości twaróg mielony (nie masę sero podobną) i galaretki, które zalegały mi w szafce. Sernik nie jest zbyt słodki, więc jeśli ktoś chce może dodać więcej cukru pudru do poszczególnych mas. 

 

Składniki na tortownicę o średnicy 26 cm:

Biszkopt:
2 duże jajka (używam jajek o wadze 70 -75 g)
1/3 (około 70 g) szklanki drobnego cukru do wypieków
½ (około 80 g) szklanki mąki pszennej tortowej

Masa jagodowa:
500 g twarogu trzykrotnie mielonego
150 ml śmietanki kremówki 30 %
2 łyżki cukru pudru (można dać więcej jeśli ktoś lubi słodkie ciasta)
1 szklanka (250 ml) musu jagodowego (zmiksowane jagody – u mnie rozmrożone, mniej więcej 1,5 szklanki)
1 galaretka na 500 ml wody (u mnie jagodowa z granatem, ale może być o smaku owoców leśnych, jeżynowa czy owocowa w niebieskim kolorze)
2 czubate łyżeczki żelatyny
½ szklanki (125 ml) wrzącej wody

Masa truskawkowa:
500 g twarogu trzykrotnie mielonego
150 ml śmietanki kremówki 30 %
2 łyżki cukru pudru (można dać więcej, jeśli ktoś lubi słodkie ciasta)
1 szklanka (250 ml) musu truskawkowego (zmiksowane truskawki – u mnie rozmrożone, mniej więcej 1,5 – 2 szklanki)
1 galaretka truskawkowa na 500 ml wody
2 czubate łyżeczki żelatyny
½ szklanki (125 ml) wrzącej wody

Mus truskawkowy (żelka):
2 szklanki (500 ml) musu truskawkowego (zmiksowane truskawki – około 750 g)
1 galaretka truskawkowa
1 czubata łyżeczka żelatyny
½ szklanki (125 ml) wrzącej wody


Sernik jagodowo – truskawkowy na zimno – przygotowanie:
Biszkopt: Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę, dodać cukier i ubijać 3 – 4 minuty, aż cukier się rozpuści, dodać żółtka i całość zmiksować. Dodać mąkę i delikatnie wmieszać ją do masy jajecznej, już bez użycia miksera, np. za pomocą łopatki silikonowej. Masę przełożyć do tortownicy (26 cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 stopni (termoobieg) albo do 175 stopni (góra – dół) i piec około 15 minut do tak zwanego suchego patyczka. Biszkopt wyciągnąć z piekarnika, przełożyć na kratkę i zostawić do wystygnięcia (ja odwracam do góry nogami, wtedy zawsze jest równy i nie ma „górki”). Ja piekę biszkopt zawsze dzień wcześniej, ale można użyć świeżo upieczonego, ewentualnie zastąpić domowy gotowymi małymi biszkoptami. Biszkopt przełożyć na podkładkę, jeśli jest suchy, nasączyć go wodą z cukrem i sokiem z cytryny. Założyć obręcz cukierniczą, ewentualnie obręcz od tortownicy, w której pieczony był biszkopt.
Przygotować masę jagodową. Jagody zmiksować. W 125 ml wrzątku rozpuścić galaretkę i żelatynę, lekko przestudzić, wlać do zmiksowanych jagód i dokładnie wymieszać. Twaróg połączyć ze śmietaną i cukrem pudrem (masa powinna być jednolita), dodać zmiksowane jagody z galaretką. Odstawić na 10 -15 minut. Gdy masa lekko zgęstnieje przelać ją delikatnie na biszkopt i wstawić do lodówki na około 30 minut (szybko tężeje).
Przygotować masę truskawkową: Truskawki zmiksować. W 125 ml wody  rozpuścić galaretkę i żelatynę, lekko przestudzić, wlać do zmiksowanych truskawek i dokładnie wymieszać. Twaróg połączyć ze śmietaną i cukrem pudrem (masa powinna być jednolita), dodać zmiksowane truskawki z galaretką. Odstawić na 10 -15 minut. Gdy masa lekko zgęstnieje przelać ją delikatnie na ściągniętą masę jagodową. Wstawić do lodówki na kolejne 30 minut.
Przygotować mus truskawkowy na górę. Truskawki zmiksować. W 125 ml wrzątku rozpuścić galaretkę i żelatynę. Dodać do zmiksowanych truskawek, dokładnie wymieszać. Mus przelać na zastygniętą masę truskawkową. Wstawić do lodówki na kilka godzin (u mnie cała noc)
Sernik jest dosyć wyskoki, więc dobrze jest użyć obręczy cukierniczej albo tortownicy o wysokich brzegach, bo inaczej masa może nam się nie zmieścić.
Gotowy sernik jagodowo – truskawkowy na zimno można ozdobić ubitą śmietanką kremówką, ale nie jest to konieczne, bo sam w sobie jest ładny. 




niedziela, 3 kwietnia 2016

Curry kokosowe ze schabu z dynią i batatami

Orientalne smaki zdecydowanie należą do moich ulubionych. Kocham przyprawy, intensywne smaki i moc, którą ma w sobie chili. Miałam w lodówce schab, ale nie miałam ochoty ani na kotlety ani na rolady czy na schab w sosie. Postanowiłam zagospodarować to mięso nieco inaczej, tym bardziej, że zalegała mi mała dynia piżmowa, jeden samotny batat, trochę selera naciowego, a w zamrażarce groszek i papryka. Zajrzałam do szafki i znalazłam puszkę mleka kokosowego. I w zasadzie nie mogłam wykombinować nic innego. Wyszło pyszne, aromatyczne, zdrowe, sycące, kolorowe curry pełne warzyw, bo mięsa w nim niewiele. 
Curry kokosowe ze schabu z dynią i batatami podałam z ugotowanym czerwonym ryżem. Polecam, bo ten ryż jest bardziej wyrazisty w smaku i zdrowszy niż biały.
Gdy się uczyłam kuchni indyjskiej to przygotowywałam wszystko zgodnie z przepisami z książki, dziś moja świadomość jest nieco większa i bardzo chętnie eksperymentuję, wiem już ile czego wsypać, aby wyszło tak, jak lubimy. Przepis jest improwizacją, bazowałam na tym, co miałam w domu. Oczywiście warzywa można sobie dowolnie mieszać, zmieniać i dopasowywać do własnych smaków. 


Składniki na 4 porcje:

300 g schabu bez kości oczyszczonego z błonek (można użyć piersi kurczaka albo indyka)
½ (300 g) małej dyni piżmowej
1 (100 g) średnia marchew
1 (180g) średni batat
2 łodygi (100 g) selera naciowego
1 szklanka (około 150 g) zielonego groszku (użyłam mrożonego)
1,5 (180 g) papryki czerwonej (użyłam mrożonej)
1 (100 g) średnia cebula
1 łyżka masła klarowanego
½ puszki (200 ml) mleka kokosowego
½ płaskiej łyżeczki soli (można dać więcej, ja sole mało)
½ płaskiej łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
1 płaska łyżeczka cuminu (kminu rzymskiego)
½ łyżeczki mielonej kolendry
½ łyżeczki mielonego imbiru
½ łyżeczki mielonego kardamonu
¼ łyżeczki chili
¼ szklanki (125 ml) bulionu warzywnego albo wody

Do podania: ryż, kasza, chlebki naan 


Curry kokosowe ze schabu z dynią i batatami – przygotowanie:

Wszystkie warzywa obrać. Schab pokroić w paski, cebulę w drobną kostkę. Pozostałe warzywa w nieco większą kostkę – wg uznania (u mnie mniej więcej 1 -1,5 cm). W rondlu rozgrzać masło, na gorący tłuszcz wrzucić pokrojone mięso i obsmażyć na mocnym ogniu z każdej strony. Dodać cebulę i podsmażyć, aż się ładnie zrumieni. Dorzucić marchewkę i seler naciowy, smażyć 2 minuty, dodać dynię, bataty i smażyć kolejne 2 minuty. Wsypać wszystkie przyprawy, wlać bulion albo wodę. Dusić pod przykryciem 10 minut, dorzucić groszek i paprykę, dusić kolejne 10 minut. Dodać mleko kokosowe i gotować około 10 minut, aż większość płynu odparuje, a danie naturalnie się zagęści. Curry kokosowe ze schabu z dynia i batatami podawać np. z ryżem albo chlebkami naan.
 



sobota, 2 kwietnia 2016

Ciasto 3bit

Ciasto 3bit ma tyleż swoich zwolenników co przeciwników. Części mojej rodziny smakuje bardzo, a druga część twierdzi, że szału nie ma... Sąsiadka uznała, że przepyszne, a krem bajeczny. No i bądź tu człowieku mądry i powiedz jakie to ciasto jest. Mnie smakuje, choć z pewnością nie nazwałabym go swoim ulubionym. Ja kocham bezy i już.
Przygotowując ciasto 3bit bazowałam na przepisie Asi. Zmieniłam jedynie sposób przygotowania kremu, aby był bardziej delikatny i pozornie lżejszy. Ciasto jest dosyć słodkie, można zrezygnować z cukru pudru do śmietanki. 



Składniki na blaszkę 25x30 cm:

400 g herbatników (ja zużyłam 57 sztuk)
1 puszka masy krówkowej (użyłam gostyńskiej – 510 g)
600 ml śmietanki kremówki 30 – 36 %
2 łyżki cukru pudru
2 fixy do śmietany (można pominąć)
100 g wiórków czekoladowych albo czekolady startej na grubych oczkach

Masa budyniowa:
750 ml mleka
120 miękkiego masła
4 żółtka
2 białka +szczypta soli
120 g (4 czubate łyżki) skrobi (mąki) ziemniaczanej
60 g (4 płaskie łyżki) mąki pszennej wrocławskiej typ 500 (można zastąpić inną pszenną o niskim typie)
140 g (¾ szklanki) cukru – użyłam domowego waniliowego
1 laska wanilii 


Ciasto 3bit - przygotowanie:

Blaszkę 25 x 30 cm wyłożyć papierem do pieczenia (można dodatkowo przygotować podkładkę z tektury, owinąć ją papierem do pieczenia – będzie łatwo wyjąć całe ciasto z blachy).
Na spód blachy wyłożyć warstwę herbatników, rozsmarować masę krówkową (nie zużyłam całej puszki, zostały mi 2 łyżki), przykryć drugą warstwą herbatników i blaszkę wstawić do lodówki, aby masa się nieco ściągnęła. A w tym czasie przygotować masę budyniową.
Laskę wanilii przeciąć na pół, wyskrobać ziarenka. 500 ml mleka zagotować z cukrem i wanilią (wrzucić i ziarenka i laskę). Pozostałą część mleka zmiksować z żółtkami i z obiema mąkami. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Gdy mleko się zagotuje wyciągnąć laskę wanilii, a wlać mieszaninę mleka, żółtek i mąki, energicznie mieszając ugotować gęsty budyń. Gdy budyń wyraźnie zgęstnieje dodawać po kawałku miękkiego masła i mieszać, aż się rozpuści. Tak wykorzystać całe masło. Na koniec dodać ubite na pianę białka i dokładnie wymieszać. Masa powinna być gęsta. Zestawić z ognia, odczekać 2 – 3 minuty, wyciągnąć blachę z lodówki i całość masy przełożyć na herbatniki. Wyrównać masę, ułożyć na niej warstwę herbatników, zostawić na około 30 minut, aż masa przestygnie i wstawić blachę ponownie do lodówki na kilka godzin, aby krem się ściągnął. Śmietankę ubić na sztywno, pod koniec ubijania dodać fixy wymieszane z cukrem pudrem. Gotową śmietanę przełożyć na herbatniki i posypać wiórkami czekoladowymi albo tartą czekoladą.
Do śmietanki zamiast fix-ów można dodać łyżeczkę żelatyny rozpuszczoną w niewielkiej ilości gorącej wody albo zupełnie pominąć usztywniacz, ale wtedy dobrze jest użyć śmietanki 36 %.
Całość wstawić do lodówki. Ciasto 3bit najsmaczniejsze jest na drugi dzień, gdy herbatniki złapią wilgoć od kremu i śmietany.