Strony

sobota, 30 stycznia 2021

Pani Walewska (Pychotka)

 Ciasto efektowne, pyszne i wbrew pozorom wcale nie tak bardzo pracochłonne, jakby się mogło wydawać. Szczególnie, gdy dysponuje się dwoma blaszkami w tym samym rozmiarze (polecam taki zakup, przyda się wiele razy). Wtedy pieczenie idzie znacznie szybciej i nie trzeba dwa razy ubijać piany z białek.
Pani Walewska z pewnością nie należy do ciast dietetycznych, ale gdy je robiłam wcale nie miałam zamiaru go odchudzać. Mój mąż marudził, że ostatnio piekę albo serniki w wersji fit, które mogę spokojnie jeść albo ciasto czekoladowe dla męża… No to upiekłam na urodziny skubańca i właśnie owo cudo zwane Panią Walewską.
Trochę pokombinowałam z ilością składników, aby dopasować ilość do swojej blaszki
.



Składniki na blaszkę 25 x 35 cm (jeśli blacha jest większa można zwiększyć ilość składników)

Ciasto:

500 g (ok 3 szklanki) mąki pszennej tortowej typ 400 albo 450 (ja użyłam orkiszowej tortowej)

2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

3 pełne łyżki cukru pudru

200 g zimnego masła

6 żółtek

Beza:

6 białek

1,5 szklanki drobnego cukru

1 łyżka skrobi (mąki) ziemniaczanej

Masa budyniowa:

750 ml (3 szklanki) mleka 3,2 %

4 pełne łyżki cukru

5 pełnych łyżek mąki pszennej (u mnie orkiszowa tortowa)

3 pełne łyżki skrobi (mąki) ziemniaczanej

2 żółtka

200 g miękkiego masła

2 łyżki amaretto albo kilka kropel olejku migdałowego

Dodatkowo:

około 400 g dżemu z czarnej porzeczki – najlepiej domowego, żeby nie miał substancji żelujących

120 g płatków migdałowych

Pani Walewska – przygotowanie:

Masa budyniowa: 500 ml mleka wlać do garnka, 250 ml zmiksować z żółtkami, cukrem i mąkami. Mleko zacząć podgrzewać i do lekko podgrzanego mleka wlać masę budyniową. Gotować tak długo, aż masa zgęstnieje – trzeba cały czas mieszać, żeby nie zrobiły się kluski. Można wlać masę, do gotującego się już mleka, ale wtedy istnieje ryzyko, że pozostanie posmak nie dogotowanej mąki. Masę zostawić do wystygnięcia (przykryć folią albo co kilka minut wymieszać, żeby nie zrobiła się na górze twarda skorupka – ja mieszam, bo tak masa szybciej stygnie).
W czasie, gdy masa stygnie przygotować ciasto: wszystkie składniki zagnieść szybko na gładkie ciasto (ja to robię w robocie) i włożyć na 20 minut do lodówki.
Ciasto podzielić na dwie części i wylepić dwie blaszki jednakowej wielkości (posmarować masłem albo wyłożone papierem do pieczenia). Ciasto nakłuć widelcem, posmarować dżemem porzeczkowym. Białka ubić na pianę, gdy będzie sztywna dodawać porcjami cukier i miksować kilka minut, aż cukier się rozpuści. Pod sam koniec dodać 1 łyżkę skrobi ziemniaczanej i zmiksować.

Bezę podzielić na dwie części i wyłożyć na przygotowane ciasto posmarowane dżemem. Posypać płatkami migdałowymi (na każdą bezę po 60 g). Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (u mnie termoobieg) i piec około 30 minut uważając, aby płatki się nie przypaliły – można przykryć po około 20 minutach kawałkiem folii aluminiowej albo papieru do pieczenia. Upieczone ciasto zostawić do wystygnięcia.
Jeśli nie dysponujemy dwoma takimi samymi blaszkami, to ciasto należy podzielić na pół (drugą cześć włożyć do lodówki) i ubić tylko połowę białek z połową cukru i skrobi ziemniaczanej. A następnie czynność powtórzyć.

Przygotować masę: miękkie masło utrzeć na puch (ja to robię w robocie, ale można mikserem albo pałką), dodawać po łyżce zimnego (!) budyniu i ucierać, aż cała masa będzie gotowa. Na sam koniec wlać amaretto albo dodać kilka kropli olejku migdałowego i zmiksować.
Jedną warstwę ciasta umieścić w blaszce (albo w rancie cukierniczym prostokątnym), wyłożyć na nią krem budyniowy i przykryć drugą warstwą ciasta, lekko docisnąć.
Wstawić do lodówki na kilka godzin, żeby dobrze się schłodziło.