Strony

sobota, 27 sierpnia 2022

Z serii „coś na zimę”: Ogórki z chili /ogórki po diabelsku

 Dawno już nic na blogu nie publikowałam, ale nie będę się z tego tłumaczyć, bo i po co? Dziś wracam do Was z przepisem na kolejne ogórki do zapuszkowania, ups – raczej do zamknięcia w słoikach. To dobry czas na zamknięcie odrobiny lata w słoikach, po to, aby cieszyć się ich smakiem zimą.

Dwa tygodnie temu byliśmy na urlopie w moim ukochanym Beskidzie Niskim (tam są moje korzenie, stamtąd pochodzi mój tata), zwiedzaliśmy piękne cerkwie, cieszyliśmy się pięknem natury, odpoczywaliśmy i odwiedzaliśmy rodzinkę. I właśnie dzięki tym odwiedzinom mam dwa nowe przepisy na ogórki do słoików, wszak karmienie gości moja rodzina ma w genach. Jeden przepis jest od cioci Luby (ten dzisiejszy), drugi od Ani - żony mojego kuzyna.
Ja jestem bardzo oporna jeśli chodzi o nowe przepisy do słoików. O ile z ciastami eksperymentuję, tak w sprawie przetworów jestem oporna. No bo w przypadku ciasta najwyżej poniosę porażkę raz, a gdy zrobię kilkanaście słoików przetworów i okażą się klapą, to zawsze żal mi czasu i pieniędzy. Ale, gdy czegoś spróbuję, posmakuję i okaże się, że trafiło w moje (albo mojego męża) smaki, to chętnie proszę o przepis. Tym razem padło na ogórki, a przepisów mi nie odmówiono. Dziś dzielę się pierwszym z nich, na ostre ogórki z chili.
Zrobiłam dwie partie, lekko zmieniając proporcje, ale o tym za chwilę. Gdy przeczytałam oryginalny przepis, to ogarnęło mnie przerażenie, bo okazało się, że na 2,5 kg ogórków idzie aż 1 kg cukru. Ale, że jak? Że po co? Że dlaczego? Mąż mówi: daj połowę, a ja idąc za ciosem zmniejszyłam do 400 g (też sporo). Po degustacji okazało się, że ogórki są bardzo smaczne , nawet lekko za słodkie i w kolejnej porcji zmniejszyłam jeszcze o 100 g.
Do pierwszej wersji dodałam zgodnie z przepisem łyżeczkę mielonego chili, ale drugą partię potraktowałam dużo hojniej i oprócz chili w proszku dodałam jeszcze ½ łyżeczki płatków chili i do zalewy wrzuciłam jeszcze 3 małe, ostre papryczki. I te drugie nazwałam diabelskimi, bo w istocie są bardzo ostre. Jeśli ktoś nie lubi ostrych smaków, to niech sobie daruje ten przepis, bo nawet w pierwszej wersji są dosyć ostre. 

 



Składniki (6 słoiczków po 350 ml +6 słoiczków po 250 ml):

2,5 kg ogórków gruntowych (niezbyt przerośniętych, żeby nie miały za wiele pestek)
3 łyżki soli (w oryginalnym przepisie 4 łyżki)

Zalewa:

1,5 szklanki octu 10% (357 ml) - w oryginalnym przepisie 1 szklanka
½ szklanki wody (125 ml)
8 łyżek oleju (120 ml)

1 łyżeczka chili – ja dałam w pierwszej wersji czubatą łyżeczkę (około 7 g), w drugiej wersji dołożyłam jeszcze ½ łyżeczki płatków chili i 3 małe ostre papryczki

1,5 – 2 szklanki cukru (300 - 400 g) – w oryginalnym przepisie 1 kg

2 – 3 ząbki czosnku


Ogórki z chili /ogórki po diabelsku – przygotowanie:

Ogórki dobrze umyć, pokroić na plasterki. Plasterki nie powinny być bardzo cienkie, bowiem po nasoleniu i pasteryzacji robią się cieńsze. Ja kroiłam na szatkownicy na najgrubszym ustawieniu, około 3 - 4 mm grubości. Ogórki posolić, wymieszać i odstawić na około 5 – 6 godzin.
Wszystkie składniki zalewy zagotować pod przykryciem i odstawić, aby nabrała mocy.
Ogórki dobrze odcedzić (puszczą sporo wody, którą należy wylać), zalewę ponownie zagotować, aby była gorąca i taką zalać odcedzone ogórki, dobrze wymieszać i zostawić na 12 godzin.
Oryginalny przepis mówi, żeby zalewę zagotować raz, przed samym zalaniem ogórków, a czosnek wcisnąć albo wkroić surowy. Mnie zależało, aby zalewa z czosnku i suszonych ostrych papryczek wyciągnęła jak najwięcej, stąd podwójne zagotowanie.
Po 12 godzinach ogórki wraz z zalewą przełożyć do słoików, słoiki nie muszą mieć tej zalewy po czubek, wystarczy tyle ile będzie. Gotowe słoiki zakręcić, wstawić do garnka wyłożonego ściereczką, wlać zimną wodę do wysokości 2/3 słoików i od momentu wrzenia wody pasteryzować 10 minut. Zostawić do wystygnięcia. I absolutnie nie zjeść od razu, bo nic na zimę nie zostanie.