W życiu bym nie pomyślała, że smażenie jajek sadzonych może być tematem notki na moim blogu... a jednak. Przy okazji wczorajszego obiadu (młode ziemniaki, mizeria i jajko sadzone) przypomniała mi się rozmowa z koleżanką i obietnica jaką jej (w żartach) złożyłam, a ona powiedziała, że będzie trzymać mnie za słowo... no i oto moja obietnica słowem pisanym się stała.
Jakiś czas temu Iza do mnie mówi:
- Jak robisz jajka sadzone?
- To znaczy?
- No jak je odwracasz, że się nie rozwalają?
- Nie przewracam
- To co surowe z jednej strony wkładasz na talerz?
Uśmiałam się wtedy do łez, ale przypomniała mi się moja Mama, która też walczyła z jajkami sadzonymi... próbując je odwrócić na drugą stronę, żeby się dosmażyły.
Jako dziecko też myślałam, że trzeba je przewrócić, ale już jako nastolatka interesująca się kuchnią odkryłam, że nie o to chodzi w tej całej jajcarskiej historii...
Dwa tygodnie każdych wakacji spędzałam w górach... w wiosce, która leżała w zapomnianym przez Boga i ludzi miejscu, gdzie ptaki nawracały i nie dojeżdżał żaden autobus (chyba do dziś nie dojeżdża, choć wieś dzięki stadninie koni huculskich już nie jest zapomniana przez ludzi)... w wiosce, w której życie płynęło wolniej... w wiosce, w której mieszkała moja babcia i trzy siostry mojego Taty (dwie mieszkają do dziś)...
I właśnie jedna z cioć smażyła pewnego dnia jajka... wbiła je na patelnię, posoliła, popieprzyła i przykryła... i w tym momencie moje oczy wyszły z orbit i nastąpiło olśnienie... no tak, ciepło krążące pod pokrywką zrobi swoje i jajka się zetną także z góry. To było odkrycie roku.
Od tamtej pory zawsze w ten sposób smażę jajka... a całkiem niedawno oświeciłam moją Mamę... bo będąc u nich widziałam jak się morduje z przewracaniem jajek na patelni... Zrobiła tak jak jej mówiłam, po czym stwierdziła: „to takie oczywiste, a ja przez 40 lat jajka obracałam” a jakby nie patrzeć Mama jest inżynierem, czyli jednak powinna się wcześniej kapnąć, że patelnię należy przykryć...
Trudno napisać przepis na jajka sadzone... ale obiecałam Izie, że to zrobię... więc jakoś muszę to ubrać w słowa... Fajnym gadżetem do smażenia jajek są silikonowe obwódki, ale jeszcze takich się nie dorobiłam, więc korzystam z metalowego kółka, żeby jednak to jajo miało jakiś kształt... Są też specjalne patelnie z wgłębieniami do smażenia jajek (kiedyś w naszym domu taka była)... ale kupowanie dodatkowej patelni w moim przypadku mija się z celem – nie jemy tych jaj aż tak często, aby specjalna patelnia była mi potrzebna... Oczywiście można też wbić jajka bez żadnych dodatkowych obwódek, ale wtedy z pewnością się rozleją i połączą.
Składniki:
jajka – tyle ile każda z osób zje
sól
pieprz (ja lubię dużo pieprzu)
pokrojony szczypiorek, koperek czy rzeżucha - co kto lubi
1 łyżka klarowanego masła (ja przeważnie smażę bez masła albo tylko smaruję patelnię)
Na patelni rozgrzać masło (albo samą patelnię bez tłuszczu). Włożyć obwódkę (albo i nie), wbić jajko, posolić, popieprzyć, posypać szczypiorkiem i przykryć. Smażyć przez 2 - 3 minuty, aż białko się zetnie, a żółtko będzie częściowo płynne – no chyba, że ktoś lubi ścięte żółtko to wtedy trzeba smażyć chwilę dłużej... i koniec.
Margarytko, jesteś niemożliwa :-D. Wiesz, że ja też całe życie przewracam jajka? W życiu nie pomyślałam o ich przykryciu, więc nie dziwię się Twojej mamie :-D
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować z przykrywką.
Bardzo apetyczne zdjęcia. Też lubię płynne żółtko, ale nigdy mi nie wychodziło. Pewnie prze to przewracanie ;-D
Też bym nie pomyślała, że można przykryć patelnię. Ja zawsze smażę z jednej strony, takie robiła moja mama. Muszę spróbować tego sposobu:)
OdpowiedzUsuńI ja do pewnego momentu nie wiedziałam o przykrywaniu, ale dzięki Tobie, Twojej cierpliwości i mailom już od dawna tak robię i jajka zawsze wychodzą mi super.
OdpowiedzUsuńJesteś nieocenioną skarbnicą dobrych pomysłów.
A zdjęcia są przepiękne i powiem Ci, że robisz je coraz doskonalsze.
Ależ mi narobiłaś smaka na takiego pysznego obiadka!
OdpowiedzUsuńJa jaja zawsze odwracałam ;) Bajer z pokrywka świetny, nie wpadłam na to, ale następnym razem wypróbuję :)
Zdjęcia takie, że aż ślinka cieknie!
Margarytko, jesteś niesamowita!!!
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam. Już Tobie kiedyś pisałam, że wszystkie Twoje przepisy i te najprostsze i bardziej skomplikowane są bardzo potrzebne. Uczymy się całe życie.
Ja co prawda przykrywam jajka, ale o specjalnych obwódkach to nigdy nie słyszałam. Kiedyś jak miałam dostęp do świeżych wiejskich jajek, szadzone nie rozlewały mi się. Teraz, chociaż naprawdę się staram nie zawsze moje sadzone są piękne. Wkurzam się na siebie niesamowicie. Ale znowu skąd wziąć takie kółko? Margarytko, bardzo dziękuję za chęć pomocy w sprawie foremek do babeczek, ale nie chcę nadużywać Twojej uprzejmości. Myślę, że i tak Ciebie ciągle za dużo pytam. Bardzo Tobie dziękuję za wszystkie cenne rady i przepisy.
Dzięki Tobie moja kuchnia zyskała bardzo wiele. Ala
Przyznam, że też zaczęłam się śmiać, jak zobaczyłam, że jest przepis na jajka sadzone, a jak przeczytałam o ich przewracaniu, to prawie się tarzałam po podłodze. xD Od zawsze robię jajka sadzone, zawsze je przykrywałam i nigdy nie miałam z tym problemów. ;) Od siebie dodam, że im lepiej rozgrzana wcześniej patelnia, tym jajko łatwiej z niej schodzi.
OdpowiedzUsuńHahaha mogę się założyć, że po przeczytaniu tego wpisu każdy w domu będzie przykrywał jajka na patelni :D
OdpowiedzUsuńJa powiem szczerze, zawsze przewracałam jajka, zawsze czymś drewnianym (łyżką, nożykiem) i nigdy, ale to nigdy nie miałam problemu "pękające jajko". Margarytko, Twój wpis - to wielkie odkrycie...historia świetnie ubrana w słowa :)
Pozdrawiam
Fajna ta historia z odwracaniem jajek - uśmiałam się.:)))
OdpowiedzUsuńJa je zawsze smażę z jednej strony bez przykrywania, ale już wcześniej ustaliliśmy, że jestem z gierojów ni nie boje się surowych jaj.;)
Obręczy do jajek też się jeszcze nie dorobiłam - one są potwornie drogie!!! Zupełnie nie wiem dlaczego.:)
Świetne jest takie jedzonko.:)
Asiu, o obręczach do jajek słyszę pierwszy raz w życiu. Czego to ludzie nie wymyślą:)Mnie one wprawdzie do szczęścia niepotrzebne, i traktuję to jako ciekawostkę. Zupełnie mi nie przeszkadza, że jajka nie mają idealnego kształtu, a nawet jeśli się połączą, to nie jest problemem rozdzielenie ich łyżką, nożem czy widelcem. Kuchenne sprzęty ułatwiają życie, ale mnie wiecznie szkoda forsy i jeśli bez czegoś mogę się obejść, to się obchodzę:) Żeby jednak nie było - dostałam w prezencie praskę do ziemniaków i absolutnie zakochałam się w tym przyrządzie. Chętnie też używam specjalnego kubka z sitem (również prezentu) do przesiewania mąki i cukru-pudru
OdpowiedzUsuńOdwracanie jajek praktykuję w zależności od tego, czy mi się spieszy. Jeśli nie - pozwalam im "dojść" na maleńkim ogniu (wcześniej porządnie rozgrzewam patelnię). Szczerze mówiąc zdziwiło mnie, że odwracanie może stanowić problem.
Uwielbiam je z płynnym żółtkiem, które mieszam z ziemniakami na talerzu lub maczam w nim chleb.
Pozdrawiam jajecznie i serdecznie:)
zamiast obręczy można przekroić papykę w poprzek na kółka wysokości 1-1,5 cm i w środek takiego kółka wbić jajko,super są kółka zrobione z dużej cebuli
UsuńP.S. A czemuż to jestem Anonimowa?:) Już spieszę ten błąd naprawić.
OdpowiedzUsuńP.S.2 Sposób z przykryciem genialnie prosty. Wypróbuje na pewno.
OdpowiedzUsuńBasiu, no co, ja tylko fakty stwierdzam :-))) Spróbuj i zobaczysz jaki efekt.
OdpowiedzUsuńFreedom84, no to teraz już wiesz... ale jak widać na Twoim przykładzie może z jednej strony bez pokrywki ;-)
Doroto, cała przyjemność po mojej stronie, lubię te Twoje maile i pytania.
A do dobrych zdjęć jeszcze daleko, daleko, daleko... tylko nieliczne mi się podobają :-)
Monico, ja ten zestaw mogę jeść co drugi dzień... nawet bez jajka: ziemniaki i mizeria :-))
Alu, cieszę się, że wprawiłam Cię w dobry nastrój :-)) I ja myślę, że te proste przepisy też czasem się komuś mogą przydać :-))
A foremki, owszem są... widziałam w kształcie misia, serduszka, gwiazdki, kwiatka... ale jakoś nie miałam potrzeby kupienia ich... ale kto wie, może jak trafię na jakąś promocję to kupię :-)) Wykorzystuję tymczasem metalową obwódkę, przydatną do wycinania pierogów, do formowania ryżu itp...
A jeśli chodzi o foremki do babeczek to naprawdę nie jest żaden kłopot, przy okazji zakupów mogę wrzucić do kosza jeśli tylko będą... Asi wysyłałam galaretki niebieskie, to Tobie mogę foremki :-))
Paulina... no widzisz, w życiu spotykają nas różne zabawne sytuacje, o których czasem warto wspomnieć :-) To co dla jednych tak oczywiste, że aż śmieszne dla innych jest nowością :-)) A przewracanie jajek w wykonaniu mojej rodzicielki wyglądało naprawdę zabawnie.
Anus77, może i masz rację, że teraz będzie akcja "pokrywka"... ale to niezły patent. I powiem szczerze, że myślałam, że to przykrywanie patelni jest bardziej oczywiste, a okazuje się, że tylko nieliczne osoby tak robią ;-))
Lekka... no i ja się nie boję, żółtko zostawiam lejące, ale białko jednak wolę ścięte... I ja w sumie nie wiem dlaczego te foremki takie drogie... znalazłam w prawdzie na allegro za 10 zł... ale przesyłka kosztuje drugie tyle... może kiedyś kupię korzystając z promocji :-)
Martuś, te foremki do jajek są całkiem fajnym wynalazkiem... np taki jajeczny miś łatwiej przekona niejadka niż normalnie usmażone, bezkształtne jajo... oczywiście dla dorosłego nie ma to znaczenia, choć ja osobiście nie lubię jak mi się jajko rozlewa po całej patelni, dlatego korzystam z metalowej obwódki.
Niewątpliwie, kuchenne sprzęty ułatwiają życie - ja mam słabość do tych kuchennych sprzętów, choć staram się zachować zdrowy rozsądek i myśleć zanim coś kupię.
Praskę do ziemniaków wykorzystuję nie tylko do ziemniaków, ale również do twarogu - lubię sernik z normalnego twarogu, ale nie lubię go mielić - praska sprawdza się znakomicie. Kubek z sitem to u mnie podstawa, już sobie nie wyobrażam przesiewania mąki przez normalne sito...
A jeśli chodzi o gadżety to ostatnio widziałam przyrząd do obierania i krojenia w krążki ananasów - taka ciekawostka przyrodnicza... albo przyrząd do krojenia bananów czy truskawek na plasterki - producenci wymyślają cuda ;-) Zdrowy rozsądek jednak podpowiada mi, żeby nie kupować niepotrzebnych rzeczy :-)
A pokrywka sprawdza się u mnie od lat... jajko zawsze mam ze ściętym białkiem i lejącym żółtkiem. Polecam sposób :-)
No, właśnie, o ten rozsądek chodzi, bo rzeczywiście "zabawki" w kuchni są fajne:))) Ja teraz ser do wypieków czy pierogów uznaję tylko z praski. Nawet ziemniaki do obiadu często przez praskę przepuszczam, bo lubię takie "robaczki":).
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, jak piekliśmy z Misiem amoniaczki i z braku foremek (już mam, kupiłam przed Bożym Narodzeniem) użyliśmy tych z jego zabawek. Do dziś chętnie tak robię, bo przedstawiają różne zwierzaczki: krokodyla, żyrafę itd.
Oj tak Martuś... są bardzo fajne. Niestety, moja kuchnia nie chce się rozciągnąć, a ja już nie mam gdzie tego wszystkiego trzymać. Dużo rzeczy to prezenty, które staram się wykorzystywać do różnych rzeczy... tak jak Ty Misiowe foremki do ciasteczek. Nie da się wszystkiego kupić, bo po pierwsze to duży wydaetk, po drugie - gdzie to trzymać, a po trzecie - choć w pierwszej chwili ciekawe okazuje się zbyteczne :-)
OdpowiedzUsuńJajka rozlewają się na patelni, tylko wtedy gdy są nie pierwszej świeżości, czyli stare, czyli inaczej tzw. zbuki.W świeżym jajku białko jest zwarte, a i żółtko nie zmienia kształtu.
OdpowiedzUsuńIzarys, mnie uczono, że zbuki to śmierdzące jaja, zepsute... i takich chyba nikt z nas nie używa. Kupuję jajka ze sprawdzonego źródła, zawsze świeże. Od wielu lat nie trafił mi się żaden śmierdzący egzemplarz.
OdpowiedzUsuńJednak jako wbite na patelnię nie ma okrągłego kształtu, rozlewa się po niej (częściowo oczywiście), a przy przewracaniu go może się rozpaść, szczególnie, gdy ktoś nie ma wprawy. O to mi chodziło mówiąc o rozwalających się jajkach :-)
Jaje sadzone, młody ziemniak i mizeria to kwintesencja letniego obiadu, jeszcze tylko maślanka bądx kefir do popicia i osiągam juz pełnię szczęścia.. P.s. Ja tez z tych co obracali jajca. Teraz jak będę robić to przykryje pokrywką.
OdpowiedzUsuńP.S.2 - Cieszę się że jesz ogórki. POLSKIE OGÓRKI SA ZDROWE I PYSZNE I NIE MAJA ŻADNYCH BAKTERÓW !!!!!!
Aa jeszcze cos mnie się przypomniało - ze im świeższe jajco jest tym ma bardziej zwarte białko i nie powinno sie rozlać na patelni.:D (moja babcia tak mówiła)
OdpowiedzUsuńMnie moja babcia uczyła tego samego co babcia Paproszka i to miałam na myśli pisząc, że świeże jajka na patelni się nie powinny rozlać, czyli białko jest zwarte, a żółtko okrąglutkie jak na Twoim zdjęciu Margarytko. I tyle w temacie jajek.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPaproszku, ja mizerię robię z jogurtem, więc już maślankę sobie daruje... tak naprawdę nie pamiętam kiedy piłam ją po raz ostatnio.
OdpowiedzUsuńOgórki jem - poza tym mam nawyk mycia wszystkich warzyw, które przynoszę do domu. Oczywiście pytam z jakich upraw, a poza tym co chwilę widzę panie z Sanepidu chodzące po targu i zbierające próbki do badania.
Izarys, zgadzam się, że białko w świeżych jajkach jest bardziej zwarte i nie kwestionuję tego - spierać się nie mam zamiaru. Myślę, że dobrze zrozumiałam co miałaś na myśli. Chodzi tylko o to, że po rozbiciu nie utrzymuje okrągłego kształtu - bez obwódki nie zdarzyło mi się usmażyć okrągłego jaja... nawet wtedy, gdy ciocia przyniosła je prosto z kurnika ;-))
I ja ciepło pozdrawiam.
Witam:)Ja od zawsze jajka sadzone polewałam olejem na którym one się smażyły.pozdrawiam.Ewelina
OdpowiedzUsuńbardzo lubie taki zestaw obiadowy, sadzone jajko i mlode ziemniaczki, pycha:)
OdpowiedzUsuńHaha, u mnie się zawsze przykrywało, więc to jakby "oczywista oczywistość".
OdpowiedzUsuńOczy mi z orbit wyszły, jak zaczęłaś opisywanie przewracanie jajek, bo z kolei to by mi do głowy nie przyszło ;-)))
maua
Mnie by też do głowy nie przyszło przewracać jajka sadzone na drugą stronę i że ktoś to robi. Czasem też je przykrywam (sama wpadłam na ten pomysł), ale tylko wtedy, gdy nie chce mi się zbyt długo czekać, aż się usmażą. Bez przykrywania bądź przewracania na drugą stronę też da się usmażyć jajka sadzone tak, że nie będą surowe - trzeba tylko dostatecznie długo je smażyć na średnim ogniu. Dodatkowo skrapiam je lekko octem, najchętniej balsamicznym, trochę dla zaostrzenia smaku, a także, aby się ścięły z wierzchu.
OdpowiedzUsuńa ja tak troszkę z innej beczki: czyżbyś spędzała wakacje w Gładyszewie?
OdpowiedzUsuńpadłam ze śmiechu jak zobaczyłam jaki przepis dałaś ;DDD
OdpowiedzUsuńJa sadzonych ani nie przykrywam ani nie przewracam a to dlatego, że lubię takie kiedy białko jest ścięte a żółtko płynne :))) zatem nie muszę przykrywać bo lubię pływające po talerzu ;DDDD
Ewelino, ja przeważnie smażę bez tłuszczu, a poza tym jakoś nie wyobrażam sobie jajek smażonych na oleju ;-) Ale jeśli ktoś lubi to nie dyskutuję...
OdpowiedzUsuńAgo, to tak jak ja :-)
Maua... no widzisz, to co dla jednych niepojęte dla innych oczywiste :-))
Haniu, oczywiście, że można smażyć powoli bez przykrycia i też dojdą... ja nie lubię zbyt mocno wysmażonych jajek, więc je przykrywam i osiągam efekt o jaki mi chodzi. Z octem nie próbowałam :-)
Meg, przez Gładyszów to autobusy zawsze przejeżdżały :-) To trochę dalej - Regetów (dziś Regietów) - to tam przeniesiono sporą cześć stadniny :-) Czyżbyś pochodziła z tych stron?
Polly, Ty ze śmiechu nie padaj...w końcu obiecałam, że o jajach wspomnę to napisałam. Ty jesteś zdolna... ale jak widać nie wszyscy mają to w genach ;-))
Moje jajka pod przykryciem takie właśnie są: białko ścięte, żółtko płynne - widać lubimy to samo :-)
a ja inaczej robię jajka. Gorącym tłuszczem polewam jajka po wierzchu w trakcie smażenia. Robi się taki bąbel z białka, który jak się przestaje polewać się zmniejsza. A żółtko jest pięknie ścięte z góry. :)
OdpowiedzUsuńświetny blog!
Monika z
www.bentopopolsku.blogspot.com
Moniko, każdy robi tak jak lubi. Już wyżej ktoś wspomniał o podobnym sposobie - ciekawy. Ja przeważnie smażę jajka sadzone bez tłuszczu.
OdpowiedzUsuńa takie ziemniaczki właśnie jutro przyrządzę, smaka mam od wczoraj na nie, a dziś mi jeszcze Ty narobiłaś dodatkowo!
OdpowiedzUsuńTylko jajka sadzonego nie podołam, na razie brak kuchni mi uniemożliwia, mogę tylko potrawy na parze przyrządzać.
Monika
z bentopopolsku
Moniko, ale mam nadzieje, że bardzo Cię nie kusiłam :-))) A ciekawe czy w parowarze dałoby się zrobić takie jajko sadzone bez tłuszczu- np. wykorzystując kawałek folii aluminiowej i obwódkę? Aż muszę spróbować ;-))
OdpowiedzUsuńO raju... ale mi pomysły do głowy przychodzą ;-)
Margarytko nie pochodzę z tamtych stron, ale mój mąż kiedyś pracował w tej stadninie, byłam tam raz i z tego co mąż mówi strasznie ostatnio podupadła
OdpowiedzUsuńa co do jajek, ja zawsze polewałam je masełkiem w trakcie smażenia i wychodziły dobre, ale dzisiaj wypróbuję Twój pomysł.
Meg, stadnina w dużej części została przeniesiona do Regietowa - tam była kiedyś spółdzielnia, która miała owce, ale się rozpadła, więc hale przerobili na stajnie, powstała karczma i hotel, co roku we wrześniu odbywają się zawody w ramach "Dni huculskich". Chyba nie jest tak źle (mój kuzyn jeździ w tej stadninie od lat). Jeśli masz ochotę zajrzyj na stronę: http://www.huculy.com.pl/ w zakładce wydarzenia widać ile tam się teraz dzieje :-)))
OdpowiedzUsuńA jeśli o jajka chodzi to myślę, że każdy sposób jest dobry jeśli jajka nam smakują - ja smażę ja bez tłuszczu to trudno byłoby mi polewać ;-)))
hahaha widzę, że jaja sadzone wywołały lawinę dyskusji :) u mnie w domu mama zawsze musiała robić dwa rodzaje jaj sadzonych: dla dwóch osób przykrywane pokrywką na patelni, a dla trzech innych - bez przykrycia. Ja jestem w gronie fanów jajek sadzonych na wpół surowych i nie znoszę ani odwracanych, ani przykrywanych jajek! Lubię, gdy żółto jest całkowicie nieścięte i pięknie się rozlewa. Wystarczy, żeby było lekko ciepłe. Jak dla mnie ścięte żółto traci cały urok jaja sadzonego :( Umiem zgarniać białko z góry żółtka, wymagało to trochę wprawy, ale się nauczyłam i nie mam mowy, żeby teraz przykrywała, albo odwracała jajka :D Jeśli mam jajka np. ze wsi prosto od gospodyni jakiejś, to ciesze się już na samą myśl o takich właśnie jajach sadzonych z rozlewającym się żółteczkiem, mniam mniam :D:D
OdpowiedzUsuńXymeno... w życiu nie myślałam, że pod niewinnym jajkiem znajdzie się taka ilość komentarzy :-)
OdpowiedzUsuńW sumie każdy robi tak jak lubi. Ja lubię, gdy białko jest ścięte a żółtko całkiem płynne - czyli w sumie chyba podobnie jak Ty... i takie jajka mi wychodzą pod przykryciem :-))
:)) fajna historia, w końcu człowiek uczy się przez całe życie ;)
OdpowiedzUsuńO przykrywaniu i nieprzewracaniu jaj sadzonych wiem od mojej babci, ale rzadko je smażę, bo nie przepadam za nimi pod taką postacią.
A propos jaj - dochodzę do wniosku, że ugotowanie jaj na miękko jest nie lada sztuką. Zawsze gotuję je 3-4 minuty, bo nie lubię, gdy żółtko jest całkiem płynne, można powiedzieć, że lubię takie pół na pół.
Ostatnie dwa razy jak gotowałam jajka na miękko równo trzy minuty, wyjmowałam twarde, wyglądały jakby gotowały się 8 minut. Ciekawe zjawisko, chyba trafiłam na jakąś zmodyfikowaną wersję nowoczesnych jaj :))
Nikko, ja lubię jajka pod wieloma postaciami... a na miękko uwielbiam. Niedawno dostałam śniadanie do łóżka - dwa jajka ugotowana na miękko... przez Zielonookiego. Wyszły tak jak lubię - białko ścięte, żółtko prawie płynne. Ale oczywiście zanim wstał i poszedł do kuchni zapytał: "ile czasu trzeba gotować jajka na miękko?"
OdpowiedzUsuńJa kupuję duże jajka, więc gotuję ok 2 minuty 40 sekund. Jeśli jajka są mniejsze to 2 minuty 15 sekund... A i zawsze wkładam do zimnej wody, a czas zaczynam liczyć od chwili, gdy zaczną się gotować. I po tym czasie od razu wylewam wrzątek, a jajka zalewam zimną wodą.
Ja jajka też bardzo lubię, szczególnie na miękko oraz na twardo w sosie jogurtowo-majonezowym + dużo czosnku, tylko sadzone jakoś do mnie nie przemawiają - kwestia gustu.
OdpowiedzUsuńMój Brązowooki też się zawsze pyta jak długo ma gotować jajka, raz jemu wychodzą, raz nie ;))
Jajka na miękko (z reguły duże) gotuję dokładnie w ten sam sposób co Ty: wkładam je do zimnej wody i czas liczę gdy zaczyna się gotować.
Nikko, pewnie, że kwestia gustu... ja nie mam zamiaru nikogo zmuszać do jedzenia czegoś, za czym nie przepada... to tak jakbym Zielonookiemu kazała jeść zupę kalafiorową z kalarepą, którą ja uwielbiam a on nie znosi :-))
OdpowiedzUsuńNo proszę, to znaczy, że jajca gotujemy podobnie... bo wiesz, spotkałam się już z tak wieloma sposobami, że aż sama byłam zaskoczona. Znam osoby, które jajka wkładają do wrzątku i gotują ileś tam minut. Każdy ma jakiś swój sposób - jeśli skuteczny to nie ma co się licytować, który lepszy ;-)))
nigdy nie wpadłabym na to aby patelnie przykryć!! też zawsze odwracam jajka :D
OdpowiedzUsuńAnonimowa, to teraz już wiesz :-)) Nie pozostaje nic innego jak tylko wypróbować ;-)
OdpowiedzUsuńEksperci twierdza, że jajko soli się dopiero na talerzu, wtedy nie straci blasku.
OdpowiedzUsuńA... co do inzyniera - moj wykładowca mawiał - kobieta inżynier jest jak swinka morska - ani ona świnka, ani morska :D - mam nadzieje, ze wszystkie kobiety potraktuja to z żartobliwą nutką i dystansem - pozdrawiam :) - artur
Arturze, wypróbuję następnym razem z tą solą - przyznaję, że pierwsze słyszę, ale w końcu człowiek uczy się całe życie :-))
OdpowiedzUsuńWiesz... ja tam się o inżynierów spierać nie będę, a moja mama na do siebie spory dystans, więc sądzę, że by się z tego nieźle uśmiała :-))
Pozdrawiam.
greczynka 70
OdpowiedzUsuńWitaj Margarytko jestes nie samowita masz wspaniale przepisy z ktorych rowniez korzystam jak inni,jezeli chodzi o smazenie jajek to powiem tak mieszkalam 10 lat w Grecji i tam sie nauczylam ze w czasie smazenia jajek sadzonych wystarczy tluszczem na jakim sie smazy polac kilka razy jajka tez dziala i sie scinaja,to tyle i pozdrawiam:)
Greczynko, dziękuję za dobre słowo :-) A jeśli chodzi o jajka to masz rację - tyle, że ja nie używam tłuszczu do smażenia jaj, a jeśli już to tak niewiele, że polewać nie ma czym :-)
OdpowiedzUsuńWitam, przyznam szczerze, że jestem w szoku. Nigdy nie przykrywam ani nie przewracam jajka. Po prostu smażę je tylko z jednej strony na tyle by się ścięło a żółtko zgęstniało. Tak czy inaczej wspaniały blog ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak widać z powyższych komentarzy technik smażenia jajek jest całkiem sporo :-) Ja przykrywam, bo wtedy białko szybciej się ścina a żółtko pozostaje lejące - tak jak lubię :-)
UsuńPozdrawiam.
Jestem w szoku - nigdy w życiu nie słyszałam o przewracaniu jajka sadzonego! I naprawdę tak ludzie robią? Nigdy się nie spotkałam ;) Ja albo w ogóle nie przykrywam, albo przykrywam na część smażenia, a potem odkrywam, wszystko kontroluję jak smażę - bo generalnie białko musi być ścięte, a żółtko obowiązkowo płynne. U mojego męża w domu nie przewracało się, ale z kolei smażyło dostatecznie długo, aż właściwie wszystko ścięte - dla mnie odpada.
UsuńA, i ja w ogóle nie solę jajek, bo po prostu nie lubię - podobnie jak solonych frytek. Za to nie wyobrażam sobie frytek innych jak tylko takie "skąpane" w ketchupie. Jajko jedynie "pieprzę" ;)
No jak widać ludzie przewracają jajka podczas smażenia :-) Ja też pilnuję, bo jak widać na załączonym obrazku lubię płynne żółtko w ściętym białku - dokładnie tak jak Ty :)
UsuńA jeśli chodzi o sól to używam jej niewiele i większość moich dań może wydawać się niedosolona, ale nam to odpowiada. Nauczyłam się nie solić wielu rzeczy, gdy zaczęłam gotować w parowarze. Frytki jadam może raz w roku - nie jestem ich fanką, choć nie mówię, że nie lubię :-)
ale się uśmialam-lubie takie miejscajak to w którym bywałaś ..a ja polewam gorącym tłuszczem zółtko -lubię takie płynne żółtko więc kilka razy poleję łyżką z patelni i juz ..(a jajo ,młode ziemniaczki,mizeria,maślanka to moje dzieciństwo-a wtedy zsiadłe mleko)
OdpowiedzUsuńBo te miejsca mają swój klimat, są jedyne w swoim rodzaju :-)
UsuńTeż lubię płynne żółtka, ale ja prawie nie używam tłuszczu do ich smażenia, wiec pokrywka sprawdza się świetnie :-)
ja też polewam gorącym tłuszczem
UsuńMam 11 lat kocham gotowac a jaja zrobilam rodzinie na obiad byli zachwyceni pomysl z pokrywka bomb
OdpowiedzUsuńBrawo, jestem pełna podziwu dla Twojego zapału, to coś niecodziennego wśród nastolatków. Cieszę się, że przepis się przydał.
Usuńsorry ale spalone jednostronie jajko jest ochydne... smazymy krotko i odwracamy umiejetnie .i te dziuryyy od pary po przykryciu sa bardzo brzydkie.... jesli chodzi o kaloryczne swojskie jajko mozna podlac tluszczykiem do sciecia. ale ja wole szybkie odwracane delikatne na masle.
OdpowiedzUsuńKażdy robi tak jak lubi, a moje jajko nie jest spalone, a jedynie przyrumienione, bo tak lubię i już :-) Rób tak jak Ci odpowiada, mnie nic do tego :-)
Usuńfajny patent z ta przykrywka. Ja nigdy nie bylam fanka jajek sadzonych (bo zawsze je przewracalam), az do momentu kiedy poznalam mojego Brazowookiego - mistrza jajek sadzonych. Poprostu w trakcie smazenia polewa je goracym tluszczem - i wtedy zoltko jest sciete z gory i plynne w srodku... pyszotka:)
OdpowiedzUsuńPOZDROWIENIA
Dora
PS super blog :)
U mnie to raczej byłoby trudne, bo smażę jajka sadzone praktycznie bez tłuszczu, więc nie miałabym czym polewać :-)
UsuńJeśli smażysz jajka całkiem bez tłuszczu to nie przypalają Ci się one od dołu? Czy robisz je na średnim ogniu? :) Bo jestem ciekawa jak zrobić jajka sadzone bez tłuszczu! Za kazdym razem robilam na maśle i nawet wtedy potrafiłam coś sknocić :(
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam, smaruje tylko patelnię tłuszczem, bo ceramicznych na sucho się nie rozgrzewa i smażę tak jak w przepisie :-) Nie przypalają się, smażę na małym ogniu.
UsuńOj,bylo smaczne sniadanko!Ewa
OdpowiedzUsuńA czy jest możliwość drukowania przepisów?
OdpowiedzUsuńMożna skopiować do pliku tekstowego i wydrukować. Innej opcji na razie nie ma.
Usuń