Strony

niedziela, 20 grudnia 2015

„Sprytna kuchnia czyli kulinarna ekonomia” Jana Kuronia

Jasiek wydał książkę, a ja przeczytawszy kilka opinii o niej postanowiłam, że chcę tę pozycję zobaczyć, przejrzeć, że chcę ją mieć. Poszłam do jednej księgarni – nie było, potem do drugiej, gdzie okazało się, że na stanie powinny być trzy egzemplarze, a pan sprzedawca przeszukał sklep i nie znalazł ani jednego, a oprócz mnie jeszcze jedna pani była gotowa na ten zakup. No cóż... pomyślałam, że jeśli nie znajdę, to zamówię i po prostu odbiorę w Empiku. Aż tu któregoś dnia trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno – jeden jedyny egzemplarz wpadł mi w ręce i już go nie puściłam. Kupiłam i po wieczorze w towarzystwie Jaśka, wiedziałam, że to były najlepiej wydane pieniądze tego dnia. 


Oczywiście mogłam napisać do wydawnictwa i pewnie nie byłoby kłopotu z egzemplarzem recenzenckim. Ale ja już tak mam, że jak chcę książkę, to idę do księgarni i kupuję. Bardzo sporadycznie przyjmuję egzemplarze recenzenckie, bo wtedy w jakiś sposób czuję się zobligowana do napisania dobrze albo przynajmniej neutralnie. Owszem, zdarzyło mi się kilka razy coś zrecenzować, ale żadnego wyboru nie żałowałam, tylko jednego tekstu nie puściłam na prośbę wydawnictwa. No cóż, o gustach trudno dyskutować... A tak, jak zapłaciłam, to i mogę napisać, co mi w duszy gra.
A w przypadku „Sprytnej kuchni” mi gra, oj gra...
To najlepsza pozycja jaką w ciągu ostatnich miesięcy miałam w rękach - naprawdę świetna. Dobrze zredagowana, pięknie wydana, a przede wszystkim doskonale napisana. Większość książek kulinarnych po prostu przeglądam, czasem na czymś się zatrzymam i pomyślę: „o, to wypróbuję” i często wypróbowuję, ale chyba nigdy nie zdarzyło mi się przeczytać książki kulinarnej jak dobrej powieści (no może poza Julią Child, której książkę chłonęłam jak gąbka wodę). 


„Sprytna kuchnia” to nie tylko książka kulinarna, to kawałek życia i jednocześnie sposób na życie, które w dużej mierze kręci się dookoła kuchni.
Od wielu lat stosuję w swojej kuchni kulinarną ekonomię, więc nie mogę powiedzieć, że wiele rad Jaśka to dla mnie coś nowego, ale z pewnością przypomnienie i utrwalenie znanych zasad. Jednak dla osób, które zaczynają swoją przygodę z gotowaniem albo najzwyczajniej w świecie nie ogarniają nadprogramowych zakupów i korzystania z produktów, które mają w domu, to świetny przewodnik w drodze do ekonomicznej kuchni i oszczędzania. Jasiek zaczyna od podstaw, czyli od sprzętu jaki w kuchni jest niezbędny (dla młodych gospodyń wiedza jak znalazł), ale również w kapitalny sposób pokazuje jak kupować i przechowywać żywność, jak planować posiłki i wykorzystywać w potrawach to, co nam zostaje. Poza tym przypomina o tym, że kupowanie lokalnie sezonowych produktów to jest to, o co w sprytnej kuchni chodzi. 




Oprócz dobrych rad, których naprawdę w książce nie brakuje, jest też sporo ciekawych, prostych przepisów, które są przygotowane z łatwo dostępnych produktów. A same przepisy są napisane tak jak lubię – prostym językiem, w sposób zrozumiały, jasny i klarowny. W jednym z przepisów na pasztet z kaczki z żurawiną i porto, zabrakło w składnikach kaczki... ale to pewnie mały błąd edytorski. Wiadomo, że w pasztecie z kaczki, kaczka musi być.
Co prawda ja wolę przepisy podawane w formie bezokolicznika: np. zagotować, obrać, umyć, pokroić itp. Ale to akurat moja fanaberia i ani trochę nie umniejsza jakości tej książki. Ona jest po prostu ŚWIETNA. 



Ostatnia część książki – ta słodka, jest przygotowana przez Anetę – żonę Jasia. Podstawowe przepisy na klasykę, czyli coś, czego brakuje wielu osobom zaczynającym swoją przygodę z gotowaniem i pieczeniem. Dobrze opanowane podstawy są przepustką do dalszego, świetnego gotowania.



Jeśli ktoś chce nauczyć się oszczędniej gospodarować, mniej wydawać na jedzenie i go nie marnować, a przy okazji poznać naprawdę fajne przepisy, to niech zrobi sobie prezent... Z pewnością kwota wydana na tę pozycję zwróci się podczas tygodniowych/miesięcznych zakupów.
Wg mnie taką pozycję powinna dostawać w prezencie każda osoba, która rozpoczyna życie na swoim, aby od razu szła dobrą drogą i zrozumiała fenomen kulinarnej ekonomii. Po co uczyć się na swoich błędach, skoro można na cudzych?
Brawo Jasiek, brawo Aneta - dobra robota.


16 komentarzy:

  1. Teraz książki kucharskie są tak pięknie wydane, że aż chce się je brać do ręki i gotować, piec....Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, dziś wydawniczo można zrobić bardzo dużo... a ta książka oprócz tego, że ładna to jeszcze wartościowa :-)

      Usuń
    2. wartościowa, przyjemnie się czyta, wszystko opisane jasno i pomysłowo, świetne inspiracje

      Usuń
  2. przepis na pasztet z kaczki bez kaczki ... padłam. Takie błędy nie powinny się zdarzać ale niestety są wszechobecne. Czytuję artykuły i ciągle wyłapuję literówki i to całkiem sporo. Zaglądam wtedy ilu było edytorów i w głowę zachodzę, że taki np. Twój Styl ma ich kilku a takie błędy daje do druku.

    No ale ja nie o tym powinnam. Książka w takim razie świetna na prezent dla kogoś kto się powoli usamodzielnia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację... nie powinny, a mimo wszystko się zdarzają. Braki w przepisach naprawdę trudno wyłapać, mnie samej czasem zdarza się coś zgubić.
      Ale nie zmienia to faktu, że książka naprawdę dobre i godna uwagi.

      Usuń
  3. Wyszukana i zakupiona w księgarni internetowej :) Za kilka dni powinnam ją dostać :) Na pewno bardzo ciekawie, będzie się czytać. I już pierwsze zdjęcie do mnie przemówiło, łosoś na parze ze spaghetti z cukinii :) To musi być pycha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa Twoich wrażeń. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.

      Usuń
  4. Wydaje mi się że w tym tygodniu w biedronce widziałam tę ksiaz

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda to tak pięknie, że aż robię się głodny od samego patrzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście przeglądając tę książkę można zgłodnieć.

      Usuń
  6. Z okazji tego nadchodzącego i jedynego święta w roku, przyszłam złożyć Ci życzenia – szczęśliwości, zdrowotności i wszystkiego najlepszego. Niech się święci…

    Wesołych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia.

    A książka jest super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję JaGo, wzajemnie, życzę wszystkiego, co najlepsze.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. wesołych Świąt Margarytko ! na Twoim stole na pewno same pyszności goszczą ... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Poluśka... wszystkiego dobrego dla Was w Nowym Roku.

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl