Po urodzinowym torcie
Zielonookiego i wycinankach biszkoptowych zostało mi całkiem sporo
ciasta. Część podsuszyłam, pokruszyłam i wykorzystam do spodów
pod serniki, a część postanowiłam przeznaczyć na bajaderki.
Nie
korzystałam z żadnego przepisu, ot poszłam do kuchni i nawrzucałam
do miski co było pod ręką, a co wydawało mi się pasujące
smakowo. Urok bajaderek polega na tym, że za każdym razem smakują
inaczej – w zależności od rodzaju ciasta i dodatków, które
wykorzystamy.
Bajaderki można
przygotować z każdego rodzaju suchego ciasta, pod warunkiem, że
nie ma kremu czy galaretki. Ja użyłam dosyć suchego biszkoptu,
więc musiałam wlać więcej płynu i dodać trochę tłuszczu, bo
moje biszkopty go nie zawierały. To chyba jedne z niewielu ciastek,
które można zrobić na oko i dodać do nich to, co się lubi:
orzechy, rodzynki, żurawinę, migdały, czekoladę itp. Ważne, aby
uzyskać taką konsystencję ciasta, aby dawała się ładnie
formować.
Składniki na 40 sztuk
(wielkości dużego orzecha włoskiego, takie na 2 kęsy)
300 g czekoladowego
biszkoptu (można użyć każdego innego suchego ciasta, ważne, aby
było bez kremu czy galaretki) – ja użyłam resztek ciemnego
biszkoptu
100 g masła
200 ml śmietany
kremówki (jeśli używamy wilgotnego ciasta to zmniejszyć ilość
śmietany do 100 ml)
4 pełne łyżki
kwaskowatego dżemu (u mnie 2 łyżki jeżynowego, 2 łyżki z
czarnej porzeczki)
3 łyżki alkoholu
(rumu, koniaku, likieru amaretto – ja użyłam resztki medowiny,
która mi się po barku walała)
50g + 50 g gorzkiej
czekolady
1/3 szklanki rodzynków
½ szklanki
posiekanych orzechów włoskich
1/3 szklanki
pokruszonych płatków migdałowych (u mnie trochę płatków, trochę
słupków)
Posypki wg uznania, u
mnie:
wiórki kokosowe surowe
i prażone
kolorowe posypki,
pałeczki czekoladowe
gorzkie kakao
Rodzynki zalać
alkoholem i zostawić, aby zmiękły. Biszkopt pokruszyć na drobne
kawałki albo rozdrobnić blenderem, wsypać do dużej miski. Dodać
posiekane orzechy i pokruszone płatki migdałowe, namoczone rodzynki
(razem z alkoholem) i 50 g posiekanej na małe kawałki czekolady.
Masło włożyć do
rondelka, wlać kremówkę, wrzucić 50 g połamanej na kawałki
czekolady (jeśli używamy jasnego ciasta można wsypać dodatkowo 2
łyżki ciemnego kakao) i podgrzać. Dodać dżem i wymieszać.
Całość wlać do pokruszonego ciasta i wyrobić ręką (przydaje
się jednorazowa rękawiczka silikonowa). Masa powinna być
jednolita, dosyć lepiąca i pozwalająca formować kulki. W razie
potrzeby wlać jeszcze trochę śmietany albo mleka.
Z wyrobionej masy
uformować dowolnej wielkości kulki, ja robiłam dosyć małe –
wielkości orzecha włoskiego, ale można zrobić większe, np. takie
jak mandarynka. Każdą kulkę obtoczyć w dowolnej posypce, ułożyć
na tacy albo w papierowych papilotkach i wstawić do lodówki, aby
się dobrze schłodziły.
Wyciągnąć 20 minut
przed jedzeniem, aby się ogrzały i nieco zmiękły.