środa, 29 września 2021

Omlet dyniowy, iście jesienny


Jesień to szczególny czas w moim życiu i w mojej kuchni. Jesienią urodził się mój mąż, jesienią braliśmy ślub i jesienią pojawiają się dynie – warzywo, które uwielbiam i które ma szczególne miejsce w mojej kuchni. Gdy tylko przynoszę pierwszą dynię do domu, to od razu ją piekę i przerabiam na puree, gotuję zupę dyniową (na blogu znajdziecie kilka wariantów), robię placki i prawie każdego dnia serwuję sobie koktajl dyniowy. A w weekendy na moim talerzu pojawiają się słoneczne omlety. Dziś Was zapraszam na jesienny omlet dyniowy, podany z równie jesiennymi figami, które też uwielbiam. Takie śniadanie syci mnie na dobre 4 godziny, jest bardzo pożywne i zwyczajnie pyszne, a robi się je w kilka minut.


Składniki na 1 porcję:

2 - 3 jajka (zależy od apetytu i wielkości samych jajek – ja daję dwa jajka)

2 – 3 łyżki puree z dyni (sposób przygotowania znajdziecie na blogu tutaj)
1 łyżka odżywki białkowej (u mnie waniliowa) albo mąki – np. owsianej, orkiszowej, jaglanej itp.
1 łyżeczka erytrolu albo innego słodzidła (tylko w przypadku użycia mąki albo odżywki bezsmakowej)

szczypta cynamonu

¼ łyżeczki klarowanego masła do posmarowania patelni

Do podania można użyć tego, czego się chce – u mnie skyr, figi, winogrona, maliny i wiórki kokosowe


Omlet dyniowy – przygotowanie:

Omlet można przygotować na dwa sposoby. Pierwszy, który ja preferuję, to po prostu zmiskowanie jajek z puree i odżywką w blenderze kubkowym (używam ekstraktora, więc masa wychodzi bardzo puszysta). Drugi sposób to ubicie białek na pianę i delikatne połączenie jej z żółtkami, puree i odżywką – taki omlet z pewnością wyjdzie bardziej puszysty i delikatny, ale mi akurat na tym nie zależy. Możecie zrobić jak Wam pasuje.
Patelnię o średnicy 20 cm (może być ciut mniejsza albo ciut większa, wtedy grubość omletu będzie nieco inna) lekko rozgrzać i posmarować klarowanym masłem. Wlać masę jajeczną, przykryć pokrywką i smażyć na wolnym ogniu, aż góra masy się zetnie i przestanie być lejące. Przełożyć na drugą stronę i dosmażyć jeszcze przez około 2 minuty już bez przykrycia, aby zrumienił się ładnie z drugiej strony.
Gotowy omlet przełożyć na talerz i podawać z ulubionymi dodatkami. Moim zdaniem do omletu dyniowego cudownie pasują figi, winogrona, duszone z cynamonem jabłka, gruszki czy śliwki. 



poniedziałek, 27 września 2021

Zupa grzybowa ze świeżych grzybów z łazankami

 Zupa grzybowa to jedna z jesiennych zup, za którą przepadam. Niestety mój mąż nie jada grzybów, więc zupę gotuję tylko dla siebie. Tym razem grzybów wystarczyło aż na jedną porcję. Sucho u nas i noce zimne, więc grzybów jak na lekarstwo. W ubiegły piątek tata z bratem wybrali się do lasu i przywieźli tyle, co kot napłakał, więc mi je oddali, bo dla jednej osoby w sam raz, dla czterech za mało. No i nie mogłam zrobić nic lepszego, niż ugotować zupę.

Przepis podaję od razu na 4 porcje, ja zrobiłam jedną z przyczyn oczywistych. Jest to przepis mojej babci, który przekazała mi mama. Prosty, bo jak to babcia mawiała – mniej czasem znaczy więcej, więc gotuj tak, żeby nie zmarnować dobrych składników.
Najpierw gotuję bulion dodając kilka suszonych grzybów, a potem łączę go z podsmażonymi z cebulą grzybami, dodaję słodką śmietankę i łazanki. Takie banalne, nieskomplikowane i pyszne. 


 

Składniki na 4 porcje:

600 - 800 g świeżych, oczyszczonych grzybów (najlepiej mieszanych, ale z gatunku tych twardszych – borowiki, podgrzybki, kurki itp.)

2 duże cebule

2 średniej wielkości marchewki

1 średniej wielkości pietruszka

kawałek selera

kawałek pora

6 – 8 kawałków suszonych grzybów

1 liść laurowy

2 kulki ziela angielskiego

10 ziaren czarnego pieprzu

1,5 l wody

1 łyżka masła

sól i pieprz

100 ml słodkiej śmietanki (najlepiej 30 % ale może być też słodka 18%)

natka pietruszki

Dodatkowo: makaron łazanki – u mnie około 30 g na porcję, ale ilość makaronu to pełna dowolność

 


Zupa grzybowa ze świeżych grzybów z łazankami - przygotowanie:

Warzywa obrać. Marchew, seler, pietruszkę włożyć do garnka, dodać ziele angielskie, liść laurowy, pieprz w ziarnach i suszone grzyby (opłukane), zalać wodą i gotować około 40 -50 minut. Część płynu w trakcie gotowania odparuje i tak mam być. Finalnie powinniśmy otrzymać około 1,2 l gotowego bulionu. Marchewkę i grzybki pokroić na drobno, pietruszkę i seler wyrzucić (można je dodać do zupy, ale moim zdaniem psują smak). Makaron ugotować al dente.
Gdy bulion się gotuje oczyścić grzyby i pokroić je w kawałki (ja wolę mniejsze kawałki, ale to wg uznania), cebulę pokroić w kostkę. Na patelni rozgrzać łyżkę masła, wrzucić grzyby lekko je posolić i na mocnym ogniu podsmażyć aż puszczą wodę i większość płynu odparuje. Dodać pokrojoną cebulę i smażyć razem około 6 - 8 minut, aż cebula i grzyby lekko się zrumienią. Do bulionu wrzucić marchewkę i pokrojone ugotowane suszone grzyby, dodać grzyby przesmażone z cebulą. Razem gotować około 5 minut. Pod sam koniec wrzucić ugotowany makaron i jeszcze przez minutę gotować, żeby makaron był gorący. Dodać słodką śmietankę i doprawić do smaku solą i pieprzem (u mnie dużo pieprzu). Podawać z posiekaną natką pietruszki.



niedziela, 22 sierpnia 2021

Sernik z czekoladowym ciastem, z dodatkiem skyru i wiśni

Sernik powstał z potrzeby chwili. Jechaliśmy na weekend do znajomych, a że serniki to jedno z ulubionych ciast znajomych i mojego męża, więc wybór mógł być tylko jeden. Trochę dumałam jaki sernik wybrać, aż wreszcie wymyśliłam coś z połączenia sernika królewskiego i mojej inwencji twórczej. Wyszło bardzo smacznie, a struktura sernika jest jednocześnie zwarta i lekka. Skoro sernik smakował, to zdecydowanie trzeba było zrobić powtórkę. I tak się stało. Wczoraj drugi raz go poczyniłam i znowu pojechał z nami w gości, choć tym razem część ciasta została w domu, abym mogła zrobić zdjęcia i podzielić się z Wami przepisem. Zachęcam do wypróbowania przepisu, wiśnie jeszcze można na targu kupić, a w ostateczności można użyć mrożonych albo odsączonych z kompotu.


Składniki na blaszkę o wymiarach 25x35 (albo podobną):

Ciasto czekoladowe:

3 szklanki (około 500 g) przesianej przez sito mąki pszennej typ 450

1 kostka (200 g) schłodzonego masła pokrojonego na małe kawałki

1 szklanka cukru pudru

5 żółtek (białka można wykorzystać do omletu albo bezy)

2 – 3 łyżki kwaśnej śmietany albo gęstego jogurtu naturalnego

1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

3 łyżki dobrego, ciemnego kakao

Masa serowa:

1 kg twarogu mielonego trzykrotnie (może być z wiaderka ale dobrej jakości – ja użyłam tym razem sera Piątnicy)

450 g skyru naturalnego (gęstego, nie pitnego)

1,5 szklanki cukru (można dać mniej, ale za pierwszym razem dałam 1 szklankę i mówili, że mało słodki)

2 łyżeczki pasty waniliowej (można zastąpić kilkoma kroplami olejku waniliowego)

1 opakowanie budyniu waniliowego

5 dużych jajek (jeśli są małe to 6 -7 sztuk)

3 łyżki oleju albo roztopionego i ostudzonego masła

Dodatkowo: około 600 g wydrylowanych wiśni (najlepsze świeże, ale mrożone albo odsączone z kompotu też mogą być; mrożonych owoców nie należy wcześniej rozmrażać)

Lukier: cukier puder (4 łyżki), sok z cytryny (½ łyżeczki), gorąca woda (odrobina)


Sernik z czekoladowym ciastem, z dodatkiem skyru i wiśni – przygotowanie:

Wszystkie składniki ciasta zagnieść, podzielić na 3 równe części, uformować wałeczki, owinąć folią i zamrozić (ja ciasto zrobiłam dzień wcześniej). Można też tylko jedną część włożyć do zamrażarki, a resztą ciasta od razu wylepić spód blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. A zamrożone zetrzeć już po przygotowaniu masy serowej. Jeśli całe ciasto jest zamrożone, to zetrzeć je na tarce. Dwie części ciasta wsypać na blaszkę, lekko ugnieść, a jedną cześć zostawić do posypania góry sernika.

Przygotować masę serową. Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić na pianę, dodając stopniowo cukier, następnie dodać żółtka i zmiksować do połączenia składników, dodać skyr, pastę waniliową i budyń i krótko zmiksować. Następnie dodać połowę twarogu i olej, ponownie krótko zmiksować, dodać resztę sera i zmiksować, aby składniki się dobrze połączyły. Masa będzie dosyć gęsta.
Masę serową przelać na ciasto, ułożyć wiśnie i górę posypać ciastem, które zostało. Blachę wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (u mnie termoobieg) i piec około 70 minut. Następnie piekarnik wyłączyć i zostawić sernik w środku na kolejna godzinę (można piekarnik lekko uchylić, aby nadmiar pary wyleciał). Wyciągnąć sernik z piekarnika i zostawić do wystygnięcia.
Z cukru pudru, odrobiny soku z cytryny i gorącej wody utrzeć gładki lukier i polać nim sernik. Można lukier zastąpić cukrem pudrem i też będzie dobrze.




środa, 4 sierpnia 2021

Skyrnik z owocami, czyli wysokobiałkowy deser w wersji fit

Bardzo prosty i przepyszny lekki deser w wersji fit. Około 250 kcal i sporo białka. Idealny na II śniadanie albo podwieczorek. Z kilku prostych składników można zrobić smakowite cudo, a przy okazji można ten przepis dowolnie modyfikować przez zmianę dodatków.



Składniki na jedną porcję (moje naczynie to 11 cm x 11 cm mierzone wewnątrz):

150 g skyru naturalnego

1 jajko XL (moje miało 70 g)

2 – 3 łyżeczki erytrolu albo innego słodzidła do smaku

1 czubata łyżeczka budyniu waniliowego bez cukru

dowolne owoce (u mnie jeżyny, borówki i porzeczki)



Skyrnik z owocami, czyli wysokobiałkowy deser w wersji fit - przygotowanie:

Piekarnik nagrzać do 170 stopni (u mnie termoobieg). Białko oddzielić od żółtka. Białko ubić na sztywną pianę, dodać erytrol i dokładnie zmiksować, dodać żółtko, skyr i budyń i ponownie zmiksować do połączenia składników (nie za długo, żeby masa nie opadła za mocno). Przelać masę do małego naczynia (ja użyłam szklanego i niczym go nie smarowałam). Posypać owocami, wstawić do gorącego piekarnika i piec 25 minut.
Skyrnik w piekarniku dosyć sporo urośnie, ale po zupełnym wystygnięciu opadnie mniej więcej do poziomu jaki był po wlaniu surowej masy. Można go jeść na ciepło albo na zimno.




poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Deser z chia na napoju sojowym waniliowym i skyrze z dodatkiem owoców

Bardzo prosty, szybki deser, który może być fajnym drugim śniadaniem albo podwieczorkiem. Można go zabrać jako przekąskę do pracy, bo stanowi całkiem pożywny i smaczny posiłek.
Pracy przy nim niewiele, ale trzeba go przygotować wcześniej, żeby nasiona chia napęczniały i zagęściły deser. Często pada pytanie „ile chia na określoną ilość płynu?”. I to generalnie jest takie pytanie z kategorii trudnych, bo odpowiedź brzmi” „to zależy”. Zależy przede wszystkim od konsystencji bazy, od tego czy jest ona bardziej płynna czy może bardziej gęsta. Po prostu trzeba eksperymentować.

Ja do mojego deseru wykorzystałam napój sojowy waniliowy i dodałam skyr, bo zależało mi, aby podbić białko. No i się udało. Wyszło smacznie i pożywnie. Deser najlepiej przygotować wieczorem, aby delektować się nim na drugi dzień.


Składniki na 1 porcję (słoiczek o pojemności około 300 ml):

125 ml napoju sojowego waniliowego

75 g skyru naturalnego

2 łyżeczki erytrolu albo inne słodzidło

3 płaskie łyżeczki nasion chia

dodatkowo: ulubione owoce – u mnie borówki i porzeczki, wiórki kokosowe albo płatki migdałowe, kilka orzechów – wg uznania


Deser z chia na napoju sojowym waniliowym i skyrze z dodatkiem owoców – przygotowanie:

Napój sojowy zmiksować ze skyrem (można tylko dobrze wymieszać, ale po zmiksowaniu masa będzie fajnie napowietrzona). Dodać nasiona chia, wymieszać i dostawić na 20 minut. Po tym czasie ponownie wymieszać, wlać do słoiczka i wstawić na noc do lodówki. Rano dołożyć owoce, ewentualnie można zrobić z nich mus, posypać płatkami migdałowymi albo wiórkami kokosowymi. I gotowe.


 

sobota, 10 lipca 2021

Drożdżówki z twarogiem, czereśniami i kruszonką

Drożdżowe wypieki zdecydowanie należą do moich ulubionych. Uwielbiam eksperymentować z ciastem, zmieniać składniki, proporcje i z niecierpliwością czekać na efekt końcowy. I lubię, gdy dom pachnie drożdżowym… wtedy robi się jakoś przytulniej.

Dzisiaj mąż walczył z malowaniem balkonu, więc ja postanowiłam mu zrobić coś dobrego na deser. I tak powstały te drożdżówki (z połowy ciasta zrobiłam jagodzianki). Pachną cudownie, są mięciutkie, ciasto elastyczne i po wypieczeniu bardzo puszyste. Polecam i zachęcam do wypróbowania przepisu.



Składniki na 16 drożdżówek:

600 g mąki pszennej luksusowej albo orkiszowej tortowej

4 żółtka z dużych jajek

150 ml ciepłego mleka (ja użyłam napoju sojowego waniliowego, ale może być zwykłe mleko)

100 g cukru albo 150g erytrolu

1 łyżeczka pasty waniliowej (można zastąpić aromatem waniliowym)

30 g świeżych drożdży albo 7 g drożdży instant

30 g miękkiego masła

30 ml oleju (u mnie rzepakowy)

150 g skyru

Nadzienie:

500 g twarogu

150 g skyru albo gęstego jogurtu greckiego (jogurt jest kwaśniejszy)

3 – 4 łyżki cukru albo innego słodzidła do smaku (ilość słodzidła zależy od tego jak słodkie wypieki lubicie)

1 budyń waniliowy

500 g czereśni

Kruszonka:

150 g mąki

100 g cukru albo innego słodzidła

80 g zimnego masła




Drożdżówki z twarogiem, czereśniami i kruszonką – przygotowanie:

 
Wszystkie składniki kruszonki zagnieść do konsystencji mokrego piasku i wstawić do lodówki. Mąkę przesiać do miski (u mnie misa robota). Mleko podgrzać (nie powinno być zbyt gorące). Do kubka wlać 3 łyżki mleka, dodać łyżeczkę cukru i łyżeczkę mąki oraz drożdże, wymieszać i odstawić na około 10 – 15 minut, aż zaczyn wyrośnie.
Do mąki dodać wszystkie pozostałe składniki i wyrośnięty zaczyn. Wyrobić gładkie, elastyczne ciasto. Im dłużej będziemy wyrabiać, tym więcej glutenu się uwolni i wypiek odwdzięczy się puszystością i delikatnością. Jeśli ciasto się lepi albo jest zbyt luźne, to podsypać trochę mąką (mąka ma różną wilgotność i jedna drugiej nierówna). Wyrobione ciasto włożyć do miski, przykryć czystą ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 60 minut.

Przygotować nadzienie: twaróg wymieszać ze skyrem, cukrem, proszkiem budyniowym. Czereśnie przekroić na połówki i usunąć pestki.

Gdy ciasto wyrośnie podzielić je na 16 równych części (ja zawsze wrzucam ciasto na wagę i dzielę tak, aby porcje były mniej więcej takiej samej wielkości). Z każdego kawałka uformować kulkę, którą rozwałkować na kółka o średnicy około 10 -12 cm. Ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i zostawić na 10 minut do wyrośnięcia. Z pomocą szerokiej szklanki albo kubka zrobić wgłębienia w wyrośniętych krążkach ciasta. Nałożyć masę serową, następnie po kilka połówek czereśni i posypać kruszoną. Zostawić na kolejne 10 minut do podrośnięcia. Piekarnik nagrzać do 170 -180 stopni (w moim piekarniku 170 stopni termoobieg). Wyrośnięte drożdżówki wstawić do piekarnika i piec około 12 – 15 minut do ładnego zrumienienia (czas wypiekania może się różnić w zależności od piekarnika). Gotowe drożdżówki przełożyć na kratkę do ostygnięcia. Można się pokusić o zrobienie lukru, ale my nie przepadamy. 


 


 



piątek, 2 lipca 2021

Zupa kalafiorowa z zielonym groszkiem

 Lato to taki czas, gdy warzywa uśmiechają się do nas z każdej strony. Wczoraj uśmiechał się do mnie ze straganu piękny kalafior. No grzechem byłoby nie skusić się na piękną, kremową główkę. Od kilku dni nie było w menu zupy, więc połowa kalafiora została przeznaczona właśnie na zupę. W zamrażarce miałam jeszcze trochę zielonego groszku, więc go wykorzystałam.
Zupę ugotowałam na filecie z kurczaka, żeby trochę białka na obiad zjeść, bowiem dwóch dań prawie nigdy nie przygotowuję, więc gdy jest zupa, to musi być pożywna. Na koniec podkręciłam smak łyżeczką masła i słodką śmietanką, która idealnie pasuje do warzywnych zup. Kiedyś praktycznie żadnej zupy nie zabielałam, ale mi się pozmieniało i do jarzynowych zup dodaję słodką śmietankę albo mleko skondensowane niesłodzone. 




Składniki na 3 – 4 porcje (u mnie 4):


2 filety z kurczaka (około 400 g)

2 średniej wielkości marchewki (ja miałam malutkie i dałam 4)

1 mała pietruszka

kawałek selera

1 szalotka albo pół młodej cebuli

3 -4 średniej wielkości ziemniaki

200 g zielonego groszku (u mnie mrożony)

300 g kalafiora

1 liść laurowy

1 - 2 kulki ziela angielskiego (nie więcej, żeby nie zdominować delikatnego smaku kalafiora)

1 łyżeczka świeżego masła (nie margaryny)

około 100 ml słodkiej śmietanki (może być 18%, 30% - wg uznania) – można dać więcej albo wcale

sól

pieprz

1,3 l wody albo bulionu warzywnego czy drobiowego

3 – 4 łyżki posiekanego koperku

 



Zupa kalafiorowa z zielonym groszkiem - przygotowanie: 

 
Wszystkie warzywa oczyścić i pokroić w kostkę, a kalafiora podzielić na małe różyczki. Do garnka wlać wodę (albo bulion jeśli mamy), dodać filety z kurczaka i zagotować. Dodać liść laurowy, ziele angielskie, posiekaną szalotkę, wsypać łyżeczkę soli (jeśli używamy bulionu to na tym etapie sól pominąć) i gotować około 10 minut, wrzucić pokrojoną marchewkę, pietruszkę i seler, gotować kolejne 5 minut, dodać kalafiora i pokrojone ziemniaki, gotować następne 10 – 12 minut, aż warzywa będą miękkie. Pod sam koniec gotowania dodać groszek. Filety z kurczak wyciągnąć, pokroić na kawałki, wrzucić do garnka z zupą. Dodać łyżeczkę masła i doprawić do smaku solą (jeśli trzeba) i pieprzem. Na sam koniec wsypać koperek i dodać słodką śmietankę.





niedziela, 20 czerwca 2021

Sernik na kruchym spodzie z truskawkami i płatkami migdałowymi

Ten sernik powstał z potrzeby chwili. Odwiedziny znajomych rządzą się swoimi prawami i ciasto musi być. No, ale upał niemiłosierny, więc pieczenie bardziej pracochłonnych ciast odpadało. A sernik się zawsze sprawdza. Wykorzystałam do niego to, co miałam w lodówce, bo nie chciało mi się wychodzić do sklepu. W wyniku eksperymentowania powstał pyszny sernik, który zdecydowanie jeszcze powtórzę z dodatkiem innych owoców. Ten sernik to połączenie twarogu i wysokobiałkowego jogurtu typu islandzkiego skyr. Dzięki jogurtowi sernik jest bardziej kremowy, choć nie dodałam do masy tłuszczu. Zachęcam do wypróbowania przepisu i podzielenia się wrażeniami.


Składniki na tortownicę o średnicy 20 -22 cm:

Ciasto kruche:

150 g mąki pszennej tortowej (ja użyłam orkiszowej tortowej)

75 g bardzo zimnego masła

2 łyżki drobnego cukru albo 3 łyżki erytrolu

2 żółtka z dużych jajek

Masa:

500 g mielonego twarogu z kostki (ja miałam 250g mielonego półtłustego i 250 g chudego klinka)

300 g skyru naturalnego (można zastąpić gęstym jogurtem greckim, choć polecam skyr)

½ szklanki cukru albo ¾ szklanki erytrolu

1 budyń waniliowy

3 duże jajka

1 łyżeczka pasty waniliowej (można dać cukier wanilinowy albo kilka kropli olejku)

Dodatkowo: 

truskawki – około 400 g

3 - 4 łyżki płatków migdałowych

 


Sernik na kruchym spodzie z truskawkami i płatkami migdałowymi - przygotowanie:

Ciasto zagnieść bardzo szybko (ja wrzuciłam do malaksera), aby go zbytnio nie ogrzać, bo po upieczeniu zrobi się twarde. Gotowym ciastem wylepić dno tortownicy i wstawić ją do lodówki na około 30 minut. Piekarnik nagrzać do 200 stopni (góra – dół) i wstawić tortownicę z ciastem. Piec około 10 minut, aż ciasto lekko się zrumieni. Wyciągnąć z piekarnika i zostawić do przestygnięcia. I w tym czasie zająć się masą serową. Temperaturę piekarnika zmniejszyć do 160 stopni.

Wszystkie składniki masy serowej wrzucić do malaksera i zmiksować na gładką masę. Trwa to dosłownie chwilę, wszystko oczywiście zależy od twarogu – przy mielonym trwa to kilkadziesiąt sekund, przy klinku około 1,5 minuty, bo nie jest mielony. Jeśli nie dysponujecie malakserem, to możecie posłużyć się blenderem żyrafą, ewentualnie zwykłym mikserem, ale wtedy polecam twaróg przecisnąć przez praskę (taką jak do ziemniaków) albo przetrzeć przez metalowe sito.

Gotową masę przelać na przestudzone ciasto, ułożyć na górze truskawki i posypać je płatkami migdałowymi. Wstawić do piekarnika i piec około 60 minut. Zostawić w uchylonym piekarniku na 10 minut, następnie wyciągnąć i odstawić do wystudzenia. Można posypać dodatkowo cukrem pudrem albo podać z musem truskawkowym. 


 


 


 

sobota, 19 czerwca 2021

Omlet na słodko z owocami

Uwielbiam omlety w każdej postaci. Mam takie „fazy”, że potrafię jeść je codziennie przez dwa tygodnie, a potem na chwilę robię przerwę. Robię je na różne sposoby, ale ten jest moim ulubionym. Przede wszystkim robi się go bardzo szybko, poza tym jest bardzo pożywny, sycący i sprawia, że przez wiele godzin nie czuję głodu. A przy tym zawiera sporą porcję białka i niezbyt dużo kalorii. Dla mnie to jedno z najlepszych śniadań.

Oczywiście można pokusić się o ubicie białek na pianę, ale ja jestem leniwiec i po prostu wrzucam składniki do Nutribulleta i miksuję kilkanaście sekund i wylewam na rozgrzaną patelnię. Nic trudnego. Podane składniki wystarczają na jedną porcję, taką damską. Ja czasem nie daję rady zjeść całości i zostawiam na II śniadanie. Mężowi robię z 3 jajek, ale oczywiście ilość należy dopasować do swoich możliwości i zapotrzebowania. 

 


 

Składniki na jedną porcję:

2 jajka (ja używam dużych XL)

½ miarki (około 10 g) odżywki białkowej dowolnej (u mnie o smaku waniliowym) - można pominąć albo dać np. łyżkę mąki kokosowej czy migdałowej

opcjonalenie jakieś słodzidło (ja nie daję, bo odżywka waniliowa jest już słodka)

¼ łyżeczki masła klarowanego do posmarowania patelni

Dodatkowo: 75 g skyru naturalnego (albo smakowego – wg uznania), dowolne owoce – u mnie przeważnie sezonowe, czasem mrożone, wiórki kokosowe, płatki migdałowe, posiekane orzechy, wiórki czekolady – tak naprawdę na omlet można dać wszystko, co się lubi


Omlet na słodko z owocami - przygotowanie:

Jajka, odżywkę i słodzidło zmiksować (ja wrzucam do blendera kubkowego, tak jest najprościej). Można też ubić najpierw białka na pianę, dodać żółtka i odżywkę. Pełna dowolność.
Na patelni o średnicy 18 - 20 cm rozgrzać masło klarowane (ja rozsmarowuję je silikonowym pędzlem), wlać zmiksowane jajka, przykryć pokrywką i smażyć na bardzo małym ogniu do momentu, aż omlet się ładnie zetnie (góra nie powinna się przelewać). Obrócić omlet na drugą stronę (można zrobić to przy pomocy talerza, ja wolę szeroką drewnianą szpatułkę) i dosmażyć jeszcze przez około dwie minuty, już bez przykrycia.
W trakcie gdy omlet się dosmaża można nakładać dodatki, aby całość pozostała gorąca. Posmarować skyrem (albo serkiem czy masłem orzechowym), ułożyć owce i posypać wiórkami, płatkami czy innymi dodatkami. Delikatnie zsunąć z patelni na talerz. I gotowe.


 

 Niżej kilka propozycji takich moich codziennych owocowych omletów. Tak naprawdę można z takiego omletu zrobić fajny, kolorowy posiłek albo podzielić na 4 części i podać jako deser. Dodatki to pełna dowolność, można naprawdę poszaleć, szczególnie gdy nie liczy się kalorii.


 






czwartek, 17 czerwca 2021

Pełnoziarnista orkiszowa tarta z botwinką i serem korycińskim

Ta tarta to połączenie pysznego kruchego ciasta, aromatycznego buraczkowego nadzienia i pysznej kołderki z sera korycińskiego. We wtorek kupiłam duży pęczek botwinki, część wykorzystałam do frittaty, a resztę do tej tarty. Podsmażona z cebulą botwinka nabrała słodyczy, a delikatnie doprawiona nabrała charakteru.

Sery Korycińskie Bielec pojawiły się w mojej kuchni prawie rok temu. Podczas naszego urlopu na Podlasiu, nasz kolega Zenek (obywatel świata, a przy okazji mieszkaniec Białegostoku) zabrał nas do serowarni państwa Agnieszki i Marcina Bielec, która mieści się niedaleko Korycina w miejscowości Aulakowszczyzna , której nazwę niełatwo wymówić. No i przepadłam… sery mnie uwiodły. Okazało się, że można je zamawiać w sklepie internetowym i nie trzeba kupić całego ogromnego trzykilogramowego sera, a można kawałki np. po 300 czy po 500 g. A, że jest do wyboru całkiem sporo smaków, to takie rozwiązanie wydaje się idealne. To, co jest fajne, to do każdego zamówienia jest dokładany mały „gratis”, czyli kawałek sera o innym smaku, aby można było spróbować. Tym sposobem uwiódł mnie ser z płatkami pomidora i szczypiorkiem, którego sama z siebie pewnie bym nie zamówiła, a idealnie wpasował się w mój smak.
Bardzo się cieszę, że nastały czasy, iż tego typu produkty można kupić przez internet, a nie tylko lokalnie, bo dzięki temu i w Wielkopolsce można się cieszyć pysznym smakiem podlaskiego sera korycińskiego.
Sery Korycińskie Bielec są pakowane próżniowo i przesyłka dochodzi na drugi dzień po wysłaniu. Na opakowaniu jest podany termin pakowania i datę, do której najlepiej ser zjeść. Jednak to ser dojrzewający, więc spokojnie po rozpakowaniu może leżeć w lodówce, gdzie dojrzeje i przemieni się w żółty (jeśli dotrwa). Ser w zasadzie co kilka dni smakuje inaczej i ma to swój urok. Są też w sprzedaży sery wędzone, których ja osobiście jestem fanką. Sery można mrozić, ale najlepiej nie czekać, tylko zamrozić je od razu, takie świeże – wtedy po rozmrożeniu mają bardzo dobrą konsystencję i się nie kruszą. To chyba tyle o samych serach. A teraz zapraszam po przepis na pyszną tartę. Wiem, że zdrowe i wegetariańskie przepisy nie cieszą się powodzeniem, ale ten jest warty grzechu, bo ta tarta jest obłędna. Co prawda dosyć kaloryczna, bo w końcu to kruche ciasto z masłem, ale jest też bardzo sycąca i jednym kawałkiem z dodatkiem warzyw można się spokojnie najeść. 


Składniki na 6 porcji:

Ciasto:

200 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej typ 1850 (ja używam Basi – podaję konkretną mąkę, żeby nie było niespodzianek przy wypieku)

100 g zimnego masła 82% tłuszczu

2 żółtka z dużych jajek

¼ łyżeczki soli

1 łyżka bardzo zimnej wody

opcjonalnie: ulubione zioła

Nadzienie:

1 duża cebula

pęczek botwinki - około 500 g

½ łyżki klarowanego masła albo 2 łyżki oleju

sól, pieprz, chili

1 łyżka soku z cytryny

100 ml słodkiej śmietanki (18 albo 30%)

1 duże jajko

15 g drobno tartego sera korycińskiego (ja dałam z chili i oregano)

 

Dodatkowo: 

120 g pokrojonego na drobno sera korycińskiego w dowolnym smaku (u mnie mieszanka trzech: z czosnkiem niedźwiedzim, z chili i oregano, z płatami pomidorów i szczypiorkiem), ulubione zioła do oprószenia góry tarty

 


Pełnoziarnista orkiszowa tarta z botwinką i serem korycińskim - przygotowanie:

Mąkę, masło, żółtka, sól, wodę włożyć do miski albo do malaksera i szybko zagnieść gładkie ciasto. Trzeba się sprężać, żeby ciasta nie ogrzać, aby nie uwalniać zbyt dużo glutenu. Im ciasto chłodniejsze i szybciej zagniecione tym bardziej kruche. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest użycie malaksera albo robota, aby nie oddawać ciastu ciepła naszych rąk. Zagniecione ciasto zawinąć w folię i odłożyć do lodówki na około 20 – 30 minut.

W czasie, gdy ciasto się chłodzi przygotować farsz. Cebulę obrać i pokroić w kostkę. Botwinkę oczyścić i pokroić na drobno razem z łodyżkami i większością liści. Na patelni rozgrzać masło albo olej, wrzucić cebulę i delikatnie ją podsmażyć, dodać botwinkę i smażyć na małym ogniu przez około 7 -8 minut, aż buraczki zmiękną, a liście się mocno skurczą (cały płyn, który puści botwinka powinien odparować). Doprawić solą, pieprzem, odrobiną chili i sokiem z cytryny. Jajko roztrzepać ze śmietanką i drobno potartym serem.

Formę do tarty posmarować masłem (ja smaruję tylko spód), ciasto rozwałkować i przełożyć do foremki (dokładnie ją wylepić dociskając ciasto do ścianek). Ciasto nakłuć widelcem w kilku miejscach. Można wyłożyć pergaminem i obciążyć, ale ja tego nie robiłam. Piekarnik nagrzać do 200 stopni (u mnie góra – dół), wstawić blaszkę z ciastem i podpiec przez 10 -15 minut. Na podpieczone ciasto wyłożyć podsmażoną botwinkę, polać jajkiem wymieszanym ze śmietanką i serem. Posypać całość drobno pokrojonym serem korycińskim i oprószyć ulubionymi ziołami (u mnie zioła do sałatek z młynka Kotanyi i płatki chili).

Tartę ponownie wstawić do piekarnika i zapiekać około 20 minut. Wyciągnąć, odczekać kilka chwil, aby lekko odparowała i pokroić na porcje. Bardzo smaczna i na gorąco i na zimno. Może stanowić fajne drugie śniadanie do pracy czy przekąskę na wypad za miasto. Ja swoją porcję zjadłam z surówką z młodej kapusty, która o tej porze roku smakuje wybornie. 

 




A gdybyście mieli ochotę na zakup Sera Korycińskiego Swojskiego Bielec, w którym ja się zakochałam, to znajdziecie go w sklepie internetowym

 


sobota, 22 maja 2021

Botwinka w wersji wegetariańskiej, podana z jajkiem i ziemniakami z cebulą

 Gdy nastaje wiosna i na straganach zaczynają się pojawiać młode warzywa, to ja dostaję małpiego rozumu i zostawiam na targu majątek. Kocham warzywa, a wiosną i latem mają szczególne miejsce w mojej kuchni. Botwinkę kupuję sporadycznie, choć bardzo lubię. Jednak, podobnie jak szczaw, szpinak czy rabarbar, tak i botwinka ma dużo szczawianów, na które ja muszę uważać. Nie pozwalam sobie na te szaleństwa botwinkowo – szczawiowe zbyt często. No, ale choć raz w sezonie zupę z botwinki muszę zjeść.

Moja zupa z botwinki jest przeważnie w wersji wege, przygotowuję ją bez mięsa, ale za to z dodatkiem masła, które świetnie wydobywa smak. Wszystkie warzywa podsmażam, dzięki czemu zupa jest aromatyczna i pyszna. Kilka przypraw, kilka produktów i gotowe.
Aby zniwelować działanie szczawianów podaję botwinkę z gotowanym jajkiem, ale też z dodatkiem ziemniaków – mogą być tłuczonego, odsmażane albo prosto z wody posypane koperkiem i podsmażoną cebulą. Zupę można też ugotować od razu z ziemniakami pokrojonymi w kostkę. Ja wolę ziemniaki osobno.


Składniki na 4 porcje:

1,3 l bulionu warzywnego albo wody

1 duża marchewka

1 mała pietruszka

kawałek selera

500 g botwinki

1 cebula

1 liść laurowy

2 kulki ziela angielskiego

sól, pieprz, chili

sok z cytryny

ocet (dałam malinowy, ale może być zwykły albo jabłkowy)

słodka śmietanka 30 % albo kwaśna 18 % (ja wolę słodką - ilość wg uznania, u mnie 100 ml na garnek)

½ łyżki masła klarowanego

1łyżka masła świeżego

do podania: jajka ugotowane na twardo albo na pół miękko, ziemniaki wg uznania (nie podaję ilości, bo jeden lubi więcej jajek, mniej ziemniaków, drugi odwrotnie) 


Botwinka w wersji wegetariańskiej, podana z jajkiem i ziemniakami z cebulą - przygotowanie: 

Cebulę obrać i pokroić w drobną kostkę. Marchewkę, seler, pietruszkę obrać i zetrzeć na tarce na dużych oczkach albo drobno pokroić w kostkę. Botwinkę dokładnie umyć, odciąć końcówki buraczków (ja buraczków nie obieram, a jedynie bardzo dokładnie myję), pokroić na drobne kawałki.
W garnku zagotować bulion albo wodę, dodać liść laurowy, ziele angielskie. Na patelni rozgrzać masło klarowane, wrzucić pokrojoną cebulę i podsmażyć (ja od razu daję dwie cebule i część mam do ziemniaków bez kolejnego smażenia), następnie dodać starte warzywa i smażyć razem około 5 minut, aż warzywa staną się miękkie i zaczną ładnie pachnieć. Przełożyć do gotującego się bulionu, a na patelnię włożyć świeże masło, wrzucić pokrojoną botwinkę i smażyć, aż całość stanie się miękka i cała woda z botwinki odparuje, dodać sok z cytryny i wymieszać. Przełożyć do garnka z bulionem. Zagotować. Całość doprawić do smaku solą (jeśli używaliśmy bulionu a nie wody, to ze solą bardzo ostrożnie, aby nie przesolić), pieprzem, odrobiną chili, octem i jeśli trzeba to odrobiną cukru (ja nie dawałam, bo buraczki były słodkie i używam słodkiej śmietanki). Na sam koniec dodać śmietankę (można ją wcześniej zahartować odrobiną gorącej zupy). I gotowe.
Podawać z ugotowanym jajkiem i ziemniakami okraszonymi podsmażoną cebulą (wg mnie najlepiej smakuje z ziemniakami ugotowanymi dzień wcześniej i odsmażonymi, ale to już moja fanaberia).

 
Z tej porcji wychodzą mi mniej więcej 4 porcje. Dwie porcje przeważnie zamykam w słoiku, ale odlewam zupę przed dodaniem śmietanki.  Zamykam słoiki na gorąco (wlewam wrzącą zupę, odwracam do góry dnem, przykrywam grubym ręcznikiem i zostawiam do całkowitego wystygnięcia). Gdy ostygną przechowuję w lodówce do 2 tygodni.


 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...