wtorek, 15 marca 2011

Rosół drobiowy


Dziś o bulionie drobiowym zwanym rosołem będzie słów kilka, a może i ciut więcej. W zasadzie nie umiem powiedzieć czym się różni bulion drobiowy od rosołu drobiowego – moim zdaniem niczym, ale ja się nie znam Nazw tych używam naprzemiennie – być może niesłusznie i zaraz znajdzie się ktoś kto mnie uświadomi jaka to ja głupia jestem a ja tak naprawdę chętnie się dowiem bo teorii na ten temat jest chyba więcej niż na temat leniwych klusek. Najbardziej przemawia do mnie to, że bulion jest czysty, przefiltrowany, a w rosole może sobie pływać marchewka, pietruszka czy kawałek mięska. Ale jeśli ktoś zna inną teorię to chętnie poczytam :-)
Od zawsze w moim domu gościł rosół, bo mój Tata go bardzo lubi, a ja jako córeczka tatusia też za nim przepadam. I gotuję od czasu do czasu. Od razu gotuję wielki gar, bo za jednym gotowaniem przygotowuję sobie mniejsze porcje bulionu, które zamrażam a potem wykorzystuję do innych dań (zupy, risotto), bo kostki rosołowe to ostateczna ostateczność.
Moja babcia Waleria i moja Mama do rosołu dodawały kawałek wołowiny i cebulę przypieczoną na piecu, a także gałązkę lubczyku ja nie dodaję, bo nie lubię, a co, wolno mi nie lubić.   Pamiętam, że babcia wyciągała mięso z ugotowanego rosołu, mieliła je i robiła pulpeciki wielkości orzecha laskowego, a potem wrzucała je do talerzy z rosołem. 
Mój rosół przeważnie jest odchudzony, bo taki właśnie lubię. Niektórzy twierdzą, że to profanacja rosołu, ale obdzieram kurczaka ze skóry zanim go włożę do garnka. Lekka mówi, że na taką łagodną wyglądałam, a tak bezceremonialnie i bezlitośnie biednego kurczaka obdzieram ze skóry i nie mam przy tym żadnych wyrzutów sumienia. No zła kobieta ze mnie. 
Ktoś mi kiedyś zaproponował, żebym ugotowała rosół na kurczaku ze skórą, a potem zdjęła tłuszcz... no cóż, tego też próbowałam, ale jednak smak nie ten.
Ostatnio nawet dowiedziałam się od kogoś bardzo „mądrego i światłego”, że mój rosół smakuje jak z torebki, choć osoba, która to napisała nie miała okazji go spróbować.   
Nie mam jednak zamiaru wmawiać nikomu, że mój rosół jest najlepszy na świecie – owszem jest, ale dla mni. 
Mam trzy zasady przy gotowaniu bulionu /rosłou:
zasada nr 1: mięso zawsze wkładam do zimnej wody, bowiem włożone do wrzątku nie odda wszystkich swoich soków do rosołu ( wrzątek zetnie białko i pozamiatane)
zasada nr 2: nie daję żadnego liścia laurowego czy ziela, bo to zmienia smak (ale oczywiście nie bronię, jeśli ktoś lubi)
zasada nr 3: dodaję dużo włoszczyzny, nać selera i pietruchy oraz liść kapusty.


Składniki na około 4 litrowy garnek

1 kurczak albo jego części (u mnie to przeważnie nogi i piersi pozbawione skóry), ewentualnie kawałek kaczki i indyka
4 duże marchewki (im więcej marchwi tym rosół słodszy)
2 duże pietruszki
1 duży seler
1 duży por (opcjonalnie 1 przypieczona cebula w łupinie - ja wolę z samym porem)
liście selera i natka pietruszki (opcjonalnie lubczyk – ja nie daję, bo nie lubię) - ilość wg uznania, ja daję pęczek - po kilka gałązek selera i pietruszki
2 liście białej albo włoskiej kapusty (nie więcej, bo to nie kapuśniak)
10 ziaren czarnego pieprzu
sól i pieprz

Kurczaka podzielić na kawałki, ściągnąć skórę (albo i nie, jeśli ktoś lubi tłuściejszy rosół). Warzywa obrać, opłukać, podzielić na mniejsze kawałki (szybciej oddadzą swoje soki). Liście selera i natkę pietruszki opłukać i razem z porem obwinąć białą nitką. Tak owinięte zielsko będzie można po ugotowaniu łatwo usunąć z rosołu.
Do garnka włożyć mięso i wlać tyle zimnej wody, aby przykryło mięso. Zagotować i dokładnie usunąć szumowinę (ja to robię łyżką cedzakową z małymi dziurkami). Wsypać 2 łyżeczki soli, włożyć wszystkie warzywa, wrzucić ziarna pieprzu i gotować na najmniejszym ogniu około 2 -3 godzin. Uważać, aby rosół nie gotował się zbyt mocno, bo inaczej będzie mętny (ma się tylko lekko „pyrkać”). Ja podczas gotowania dolewam co jakiś czas trochę zimnej wody, aby obniżyć temperaturę.Na końcu wsypać 1/2 łyżeczki mielonego pieprzu i jeśli trzeba jeszcze dosolić.

I tak ugotowany rosół można jeść... a co zostanie zamrozić, albo zrobić np. potrawkę z białym sosem słodko-kwaśnym z waniliową nutą i rodzynkami.
Fajnym pomysłem jest też zmielenie ugotowanego mięsa i zrobienie małych kulek jako dodatku do rosołu (to też patent mojej babci).



56 komentarzy:

  1. Margarytko, uwielbiam ten Twój styl pisania, aż żal, że nie piszesz jeszcze jednego, niekulinarnego bloga. Piszesz tak lekko, że mogłabym Cię czytać jak powieści.
    A rosół jak wiesz gotuję całkiem podobnie, choć nie jestem taką sadystką jak Ty, hahaha. I za Twoją radą dodaję ten liść kapusty, a potem szybko go zjadam, żeby mąż mi nie podebrał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Margarytko, no gulę mam w gardle na widok tej kolejnej już Twojej notki...
    Jeszcze sobie pomyślisz, że ja z tych bardziej infantylnych, więc może już nic nie napiszę, ale wiesz...:*)

    A rosół dobry to Sztuka przez duże S.
    Dużo prościej jest ugotować zupę, stworzoną przez mnóstwo przeróżnych składników pod którymi można coś tam ukryć - rosół to czysta forma, taki zupowy filar.

    W moim domu rodzinnym nie jadało się go często, ale pamiętam dobrze ten babciny, każdoniedzielny.
    Był obowiązkowo z wołową wkładką a często na kurzych łapkach, które namiętnie obgryzałyśmy wraz z moimi ciotecznymi siostrami.
    Tak więc wspomnienie rosołu to dla mnie wspomnienie smaków dzieciństwa i taki trochę powrót do korzeni.:)

    Dziękuję Ci za ten temat.:)
    I za wszystko.:)
    Miłego popołudnia.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Margarytko - już pisałam, że dzięki Tobie nauczyłam się gotować naprawdę dobry rosół. Dla mnie takim ważnym szczegółem jest obieranie kurczaka ze skóry, tylko wtedy rosół jest naprawdę klarowny, no i takie gołe mięso jest zjadane przez moich domowników, ze skórą musiałam wyrzucać. No, ale mój rosół mimo że bardzo dobry, potrafi być kapryśny, czasem pozostawiony trochę w temp. pokojowej szybko kwaśnieje. Nawet zupy ze śmietaną mi tego nie robią:( Ala

    OdpowiedzUsuń
  4. Złocisty,rozgrzewajacy rosołek u mnie obowiązkowo w każdą niedzielę,tak go uwielbia mój mężuś a na nastepny dzień pomidorowa z ryżem.
    Ps.Margarytko ,czytałam,że udało Ci się zrzucić "co nieco" może jakiś nowy blog z przepisikami? oczywiście gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja Margarytko robię rosół tak jak Twoja babcia Waleria. No ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała Twojego sposobu. Tym bardziej ,że ostatnio lekarz powiedział mi,że mam za dużo czegoś tam i kurczak bez skóry byłby jak najbardziej wskazany.
    Jak sama widzisz tym przepisem "wstrzeliłaś " się w nakazy mojego lekarza...to się nazywa wyczucie kulinarne !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dorotko, dziękuję Ci za miłe słowa :-) pisałam niekulinarnego bloga prawie 5 lat, ale go skasowałam...
    No to tak jak ja - też wyjadam liść kapusty z rosołu, bo ma swój specyficzny smak.

    Lekka.. oj tam zaraz infantylnych... wrażliwych i tego się trzymajmy ;-)
    A dobry rosół to faktycznie sztuka - ja na mój nie narzekam, ale każdy ma własne smaki. Mój tato tez lubi taki z wołowiną. I właśnie sobie uświadomiłam, że moja druga babcia (tatowa mama) też dawała kurze łapki... ale dla mnie były największym okropieństwem ;-)) Ech, te nasze wspomnienia ;-)

    Alu, masz rację - i u mnie takie mięsko zawsze jest zużyte do jakiegoś farszu albo po prostu zjedzone.
    Gdy rosół po gotowaniu ostygnie przecedzam go przez sito, aby nie zostały w nim żadne warzywa czy kawałki mięsa i wstawiam do lodówki. Może stać i trzy dni i nic mu nie jest. Teraz już tak długo nie trzymam, bo rozlewam do pudełeczek i mrożę.

    Alutka, u mnie też tak w domu bywało - w niedzielę rosół, w poniedziałek pomidorowa :-)
    Ps. Do zrzucenia jeszcze sporo mam, ale nie będę zakładała kolejnego bloga, bo jeden ledwo ogarniam ;-)) a i na starym staram się odpowiadać regularnie na komentarze.

    Danusiu, no popatrz: mówisz i masz... a właściwie Twój lekarz mówi, a ja piszę :-)) Babciny rosół też jadłam, ale wolę taki czysto drobiowy i odchudzony... ja nawet pałki z kurczaka obieram ze skóry, gdy je piekę (Zielonookiemu skórkę zostawiam, bo on lubi) a gdy jem u kogoś to ściągam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo... toż samo mnie nakazano, jeść pieczone udka bez skórki.Tylko za każdym razem jak obdzieram te nieszczęsne udka ze skóry , jakoś tak dziwnie na mnie wszyscy patrzą ...znaczy się sadystka )))

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo apetyczny ten Twój rosołek. Właśnie sobie uświadomiłam, że dawno nie jadłam tej zupy. To jedno z niewielu dań kuchni polskiej, które gotuję, bo jak wiesz, bardziej mam ciągoty do egzotyki niż rodzimej kuchni. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię domowy rosołek, a jeszcze bardziej lubię misterium gotowania:) U mnie jest wołowina i opalana cebulka, obowiązkowo. No i za nic w świecie nie zdjęłabym skóry z kurczaka, uwielbiam;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam rosół i samą procedurę gotowania go.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy jeszcze nie robiłam rosołu z dodatkiem kapusty. Ta wersja jest bardzo ciakawa i godna uwagi. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Danusiu, coś za coś: zdrowie za sadystkę ;-)) A tak poważnie to zdecydowanie wolę zdjąć skórę przed pieczeniem, bo wtedy moje pałeczki niewiele się różnią od tych ze skórką - są fajnie przypieczone :-)

    Haniu, wiem, wiem, że Ciebie kręci egzotyka... i dobrze, różnorodność jest zawsze wskazana. Ja dla odmiany przerabiam kuchnię polską, bo uważam, że ma wiele ciekawych dań do zaoferowania, tylko trzeba się z nimi trochę pobawić i można jeść lekko i zdrowo. Wszystkim polska kuchni kojarzy się z ciężkostrawnością, a wystarczy trochę pomyślunku i mamy fajne, lekkie dania. Moją słabością są wszelkie kluski, ale mam też rozum i wiem, że nie mogę sobie na takie szaleństwo pozwalać zbyt często...
    A rosół gotuję regularnie, bo bulion jest dla mnie podstawą do wielu innych dań - szczególnie zup, kremów i risotta.

    Lady Aga... tylko z wołowinką już nie jest całkiem drobiowy ;-)) ale oczywiście każdy ma jakieś swoje ulubione smaki i ja to szanuję. Moja Mama też dodaje często wołowinę, bo mój Tata lubi i taki rosół z wołowiną je z ugotowanymi pyrami ;-))

    Ag_Pe, to mamy podobnie, ja też lubię gotować rosół ;-)

    Grażyno, ja liść kapusty daję obowiązkowo... i potem go zjadam, bo smakuje mi bardzo ;-)) Ważne, aby nie przesadzić z ilością, bo w końcu rosół to nie kapuśniak ;-))

    Pozdrawiam wszystkich ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wspomnienie rosołu z dzieciństwa u babci na wsi, mmmmmmm, rosół z baraniny, rosół wołowy lub na kurce, obowiązkowo z ziemniakami, z makaronem za mdły. w rodzinnym domu mama zawsze gotowała i gotuje nadal, z mieszanego mięsa, kurczak, niestety o kurę ciężko w mieście, lub kuro-indyk-śmieszny wynalazek, kawałek wołowiny, koniecznie z kostką no i rzecz jasna kapusta :) Mama dodaje ją w kawałku, nie dużym rzecz jasna, ale do dzisiaj jest bitwa o ten kawałek, obecnie nawet mój 5 synek ją zajada ze smakiem :)
      Ja również gotuję z mięsa wołowego i drobiowego, koniecznie dodaję opaloną cebulkę, sporo zieleniny, najbardziej lubię z koperkiem, jak się uda to lubczyk też dorzucam. lubię smak rosołu z dodatkiem kapusty, ale nie zawsze pamiętam żeby ją kupić :) obowiązkowo też dorzucam ziarenka czarnego pieprzu, a na koniec pieprz ziołowy, mniam i oczywiście sól. właściwie rozpisałam się, jakby zupa złocista, jak mówi moja ciocia, była moją ulubioną, a ja uwielbiam zapach rosołu, jeść najbardziej lubię z ziemniakami, kluskami żelaznymi lub po prosu sam. najrzadziej z makaronem, chyba że własnej roboty :) Ale tak jak już niejednokrotnie pisałaś Margarytko, ile osób tyle smaków i możliwości :) pamiętajmy tylko drogie Panie i Panowie, że rosół jest najlepszy gdy "pyka" kilka godzin na wolnym ogniu.!!! nie przykrywamy garnka pokrywką, wtedy mamy 100% pewność, że nie będzie mętny :) !!!
      Fajowy ten blog, wiele smaków z dzieciństwa, mimo że województwa inne.
      Pozdrawiam gorąco Magda :)

      Usuń
  13. Margarytko,a masz jakis fajny przepis na barszcz bialy:-) jeszcze nigdy nie robilam,a Wielkanoc za pasem,pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie robiłam nigdy barszczu białego, bo nie lubię... dopiero nauczyłam się gotować żurek ;-))

    OdpowiedzUsuń
  15. Zurek to ja umiem robic bo ja jestem "dziolcha"czyli dziewczyna ze slaska,tam ta zupa jest bardzo popularna;-)pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  16. Agnieszko, no to w takim razie gratuluję... bo ja dopiero stawiam pierwsze kroki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Margarytko jaki to wspanialy rosol! Jestem jedna z tych wychowanych na Babcinych kazdoniedzielnych rosolkach jak to Lekka celnie ujela i doceniam wspanialy kolor smak i sztuke jego robienia. Ten z twojego prepisu ma jeszcze 30 min pyrkania a juz smakuje tak ze meza musze odganiach lyzka od garnka. A wierz mi, on nie wie co to rosol i dopiero go liznal :) SIE TERAZ DOWIE! dziekujemy. Chcialam czesc zamrozic bo to duzy gar i mam takie plastikowepudeleczka jak ty na zdjeciu - ale bez pokrywek. wiec bedzie jutro pomidorowa :D x

    OdpowiedzUsuń
  18. Kasiu, super, że uczysz męża polskich smaków :-) Nasza kuchnia jest naprawdę niezła, choć czasem niedoceniona. Jestem ciekawa jak mężowi smakował rosołek?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie wszyscy uwielbiają rosół,zwłaszcza jak zimno na dworze:)Ale ja gotuje trochę inaczej,z całego kurczaka(bo każdy lubi gotowane mięso)dodaje przypieczoną cebulkę,nie daję kapusty i tylko dwie małe marchewki,żeby nie był za słodki.I obowiązkowo tylko z makaronem Malma "gniazda-nitki".Uwielbiam jak pachnie nim w całym domu:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiolinku, każdy gotuje rosół tak jak lubi. Moja mama też dodaje cebulę i kawałek wołowiny. Ja osobiście wolę z porem i liściem kapusty. I u mnie musi być dużo marchwi :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. A mi ten rosół wyszedł jakiś taki ciemny:-((( Ratunku! Co źle zrobiłam?
    Dobrze, że chociaż w smaku jest do przjęcia:-)
    Za to potrawka z kurczaka z mięsa z rosołu oczywiście według Twojego Margarytko przepisu wyszła wyśmienita!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  22. Magdo, ciemny? Toś mnie zaskoczyła, bo mój jest zawsze bardzo jasny i klarowny. Zastanawiam się od czego mógł się zrobić ciemny i prawdę powiedziawszy kompletnie nie mam pomysłu. A dałaś tylko drobiowe mięso czy może wołowinę również? Bo z wołowiną wychodzi trochę ciemniejszy.
    A potrawka w tej wersji jest pyszna - przynajmniej dla mnie... ale widzę, że i dla Ciebie też :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dałam tylko drobiowe mięso. No nic, nie dam za wygrana i podejmę za jakiś czas kolejną próbę ugotowanie tego rosołku.

    OdpowiedzUsuń
  24. Magdo, a to faktycznie dziwne, bo mój zawsze jest bardzo jasny, czasem nawet się śmieję, że mógłby być trochę bardziej zabarwiony.
    Mam nadzieję, że kolejny raz będzie udany.

    OdpowiedzUsuń
  25. Podobnie jak Ty gotuję rosół z kurczaka i wychodzi smaczny :).

    Przy okazji pozwolę sobie podpowiedzieć coś Magdzie. Miałam kiedyś podobny problem. Zauważyłam, że po ugotowaniu rosołu należy od razu wyjąć z niego marchew, bo rosół ciemnieje. Poza tym wszystko zależy od tego w jakim garnku gotujemy. W stalowych 18/10 albo emaliowanych rosół wychodzi ok. Kiedyś miałam gary niby stalowe od chińczyków. Wchodziły w reakcję z którymś produktem z rosołu przez co był ciemny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to dosyć cenna rada. Ja prawdę powiedziawszy mam stalowe garnki i nigdy nie zwróciłam uwagi, aby z jakimś produktem wchodziły w reakcję. No i przyznam się, że daję dużo marchwi i nie wyciągam jej nawet do drugiego dnia :-)

      Usuń
    2. A ja z kolei do rosołu daję i kapustę i cebulkę podpieczoną ;) ostatnio gotuję zazwyczaj na skrzydłach lub nóżkach, bo te pierwsze oddają dużo "kleju" i wydaje mi się to zdrowe dla kości, ale może się mylę. Baaardzo lubię dodać serca! (kurze). Wiem, że niektórzy mają awersję, ale u mnie wszyscy lubią je zjadać - łącznie z córkami, które są dość wybredne. Kiedyś gotowałam dodając kość od schabu (bardzo wszystkim smakowało, ale ostatnio ciężko mi je kupić). No i z kolei ja lubię strasznie skórę z kurczaka i lubię tłusto ;)

      Usuń
    3. Cicha, właśnie rosół jest najlepszym dowodem na to, że ile ludzi tyle smaków :-) I w sumie to dobrze. Ja akurat podrobów w rosole nie lubię, ale pamiętam, że jedna z moich babć dawała jeszcze pazurki (czy jak się to nazywa).
      Na kości od schabu lubię krupnik :-)

      Usuń
  26. Oj nie, akurat ja za pazurkami nie przepadam ;) tudzież kurzymi łapkami - bo rozumiem, że o to chodzi? ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Aż wstyd się przyznać, że dopiero od 6 lat gotuję( a mam 61 lat) .trafiłam przypadkowo na twój blog i będę gotować według twoich przepisów . Zaczęłam od rosołu i mam zapytanie - czy ty nie używasz żadnych kostek rosołowych , vegety- do rosołu oczywiście. Ugotowałam w tą niedzielę rosół według twojego przepisu , a w teraz ugotuję z kurczaka bez skóry. Robiłam w poniedziałek potrawkę . Robiłam też fasolkę w słoikach , dżem z agrestu , schab z cebulką i schabowe. PYCHOTA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidio, na gotowanie nigdy nie jest za późno :-) Ja w sumie mogłabym być Twoją córka (moja Mama na 65 lat :-)) więc ogromnie mi miło, że chcesz czerpać z moich przepisów :-) To dla mnie ogromny komplement. Ogromnie mi miło, że moje smaki Ci pasują.
      A odpowiadając na Twoje pytanie: nie używam żadnych kostek rosołowych, żadnych veget, kucharków itp... i to nie tylko do rosołu. W moim domu nie ma vegety ani niczego do niej podobnego. Mam kostki, ale używam ich w ostateczności, gdy bulion mi się skończy. Czasem taka malutka paczuszka kostek (4 sztuki) leży u mnie przez rok :-)
      Za to wiele przypraw i ziół gości u mnie w kuchni.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  28. Witam Margarytko.Ja czasami gotuję bulion z kurczaka,szczególnie kiedy jest ktoś przeziębiony z domowników (oprócz mnie ,bo wtedy nie ma kto gotować).Bulion jest bardziej skondensowany inaczej zredukowany (oczywiście doprawiamy po zredukowaniu).Ja bulion gotuję tak samo jak Twój rosół,z tą różnicą,że mięso obieram z kości i mielę(żeby więcej składników przeszło do wywaru),oczywiście kości też dodaję.Gotuje się krócej niż rosół,ale bardziej intensywnie.Po ugotowaniu mocno schładzam i zdejmuję całkowicie tłuszcz,można też sklarować ubitą pianą z białek.Gorący podaję z rozmąconym żółtkiem.Masz świetne przepisy i na pewno będę z nich korzystała.Danuta z Piły,a pozdrowienia są z Iwonicza Zdroju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ten sposób zaczęłam jakiś czas robić własne kostki bulionowe (mrożone w woreczkach do lodu :-). Po prostu mocno redukuję rosół, ale podoba mi się bardzo pomysł ze zmieleniem mięsa, koniecznie muszę wypróbować. Taka "bogata" kostka do zupy jarzynowej czy pomidorowej będzie w sam raz. Jak dobrze, że można się czegoś fajnego nauczyć :-)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  29. Rosół na samych piersiach??? to przecież nie rosół!? Dla mnie rosół powinien być "gestym" esensyjnym wywarem ! najlepiej jak połączymy kilka różnych mięs ... i odrobina kaczki obowiązkowo! daje to piękny żółty kolor bez konieczności dodawania kostki rosołowej;)
    ps. ja bym tego rosołu nie zjadła ,no chyba ,ze na diecie;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie rosół, skoro rosół? ;-) Ja lubię właśnie wersję odtłuszczoną, więc gotuję go na piersiach i nogach bez skóry (rozumiem, że obejrzałaś tylko obrazki - zdjęcie zrobiłam zanim dodałam do garnka nogi i o nich jest mowa w przepisie)z dodatkiem dużej ilości warzyw. A skoro jest drobiowy to trudno dodawać do niego wołowinę :-)
      I nie bardzo wiem, gdzie w składnikach widzisz kotkę rosołową?
      Gotuj tak jak lubisz, ja absolutnie nie bronię, nie zakazuję, a tym bardziej nie narzucam swojej wersji :)

      Usuń
  30. nawet nie pomyślałam że rosół można tak chudo ugotowac -zawsze babcia moja od mamy strony dodawała wołowinę cebulę obsmażoną nad ogniem (aromat i klarownosc) ale ludzie w moich stronach gdzie kiedyś mieszkałam dodawali kawałek kapusty(?)//Babcia z drugiej strony często gotowała też rosół z kaczki -ten to było tłusty -lub kura kogut jak to na wsi ale jadłam i z gęsi (pycha!) i gołębi ..Ja też często dodaję wołowiny troszke ,cebulę opieczoną nad gazem ,listek laurowy,ziele ang, i magę świeżą(lubczyk)-i tak jak u Ciebie nie dodaję kostek czy innych warzywek ,weget,-tego u mnie w kuchni nie znajdziesz !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposobów na rosół jest bardzo dużo. Ja lubię taką delikatną wersję. Rosół z kaczki i gęsi jest dla mnie za tłusty i kończy się rewolucją żołądkową. Z wołowiną zjem, ale nie przepadam.
      A jeśli chodzi o przyprawy to zawsze można dać te, które się lubi. U mnie akurat listek laurowy i ziele angielskie w rosole nie ląduje :-)

      Usuń
  31. Rozłożyło mnie choróbsko i wczoraj zrobiłam rosół. Mówi się że powinien być tłusty, ale ja nie do końca to popieram, na pewno następnym razem zrobię bez skóry i porównam :)
    Zaczęłam dodawać list kapusty i też go uwielbiam i zjadam od razu :)

    Jeśli chodzi o kostki rosołowe, to jak półtorej roku temu musiałam zacząć sama gotować to do wszystkiego je dodawałam. Nie wyobrażałam sobie rosołu bez nich. Jak zaczęłam gotować z twoich przepisów to stwierdziłam, że jeśli Ty umiesz bez nich to i ja się nauczę.
    i co ? teraz jest odwrotnie, unikam ich jak ognia i jeśli są to przeszkadza mi chemiczny smak, sztuczny.
    Koleżanka ostatnio mi powiedziała, że rosołu bez dużej ilości wegety nie da się ugotować i mój pewnie jest niejadalny... chyba muszę ją kiedyś zaprosić na obiad :)))
    Inna mówi że gotuje rosół max 35/40minut, a ja uważam że im dłużej się gotuje(oczywiście na malutkim ogniu)tym jest lepszy. U mnie 2/3 godziny:)

    Pozdrawiam i Zdrówka życzę, bo teraz okres grypowy:-)
    Monia*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że zrezygnowałaś z kostek. One są zupełnie niepotrzebne. Jak jest dobre mięso i dużo jarzyn to rosół wychodzi aromatyczny i pyszny. Dla mnie rosół z wegetą jest niejadalny, nie wiem jak można psuć rosół takim świństwem.
      Jeśli chodzi o skórę to ja ściągam, bo nie lubię, gdy rosół jest zbyt tłusty, ale niewątpliwie tłuszcz jest nośnikiem smaku i trochę musi go być :-)
      I zdecydowanie masz rację, powinien być długo gotowany, wtedy warzywa i mięso oddadzą smak rosołowi.

      Usuń
  32. Hihi,no tak....a co zlego jest z pozbawianiem skory???Uklony.Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też nie wiem, ale cóż... ludziom się czasem wydaje, że wszyscy muszą gotować tak samo :-)

      Usuń
  33. Hihi,profilaktyka.......przed coronografia!!!!!!dzisiaj pada deszcz.....jak fajnie!Uklony.Ewa

    OdpowiedzUsuń
  34. Czy da się jakos uratować rosół jak zmętnieje? Kidyś nie zauważyłam mi się zagotował i tylko już zupę pozostało mi zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, można spróbować dolać zimnej wody, a jak nie pomoże to jeszcze można sklarować ubitym białkiem jajka - białko ubić na sztywno, wlać do rosołu, chwilę pogotować i przecedzić. Powinien zrobić się klarowny.

      Usuń
  35. Pyszny był ten rosołek! Synek zjadł dokładkę, a to doprawdy bezcenne :) Kiedyś bez kostki czy vegety się nie obyło, coraz częściej zaczynam gotować bez polepszaczy smaków. Nie obdzierałam nóżki ze skóry, reszta - jak u Ciebie. Pierwszy raz z kapustą - masz rację, pyszny taki liść z rosołku :) Niestety, musiałam się podzielić z mężem, bo też mu smakował - a tak sie dziwił kiedy wkładałam do garnka kapustę! Pozdrawiam, Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się bardzo, że przepis się przydał. Oczywiście nie trzeba obierać kurczaka ze skóry :-) A kapusta z rosołu jedyna w swoim rodzaju. Fajnie, że i Wam zasmakowała.

      Usuń
    2. Rosołek pyrka delikatnie i rozsiewa aromatyczny zapach niedzielnego obiadu... do tego zrobię sama makaron, tak zawsze było (i jest do dzisiaj) w moim rodzinnym domu - jak się wyprowadzałam, to w prezencie od mamy dostałam między innymi maszynkę do makaronu, jako niezbędnik kuchni :) A wiesz Margarytko, jak mnie uczyła robić rosół koleżanka, żeby nie było szumowin? Zagotować mięso, zlać wodę, przepłukać mięso, umyć garnek, i ponownie zagotować... i cóż dziwnego, że potrzeba było używać vegety itp... wszystkie smaczki poszły do zlewu! Na szczęście poznałam Ciebie :) Życzę miłej niedzieli, pozdrawiam słonecznie - Paulina

      Usuń
    3. Och, takiego domowego makaronu to bym zjadła. Dawno już nie robiłam, ale mam jeszcze taki zapas makaronów, że nie wiem kiedy go wykorzystam (wygrałam w konkursie cały karton makaronów Barilla, podzieliłam się z mamą i jeszcze tego sporo). Mam przystawkę do robota do makaronów, ale leży i czeka :-)
      A o takim sposobie gotowania rosołu kiedyś czytałam i oczom nie wierzyłam... no, ale pomysłowość ludzka nie zna granic ;-) Mój rosół też się wielu osobom nie podoba, bo za chudy, za dużo marchewki, bez lubczyku itp... ale w końcu to nam ma smakować.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  36. Mniam właśnie ugotowałam ,Pycha .Chyba zamieszkam u Pani na blogu:)Basia

    OdpowiedzUsuń
  37. Dobry wieczor, Margarytko.
    Kolejny raz jestem na Twoim blogu i dzis postanowilam napisac wreszcie kilka slow.Czy wiesz, ze Twoje przepisy sa najmilsza lektura, gdy mam ochote na jakies smakolyki? Poczytam sobie, pomarze, slinke poprzelykam - i apetyt zaspokojony! ;-)
    A teraz serio...
    Po raz pierwszy zajrzalam tutaj w grudniu, gdy szukalam przepisu na pierniczki. Bylo ich w necie mnostwo, ale wybralam Twoj przepis. Byly wysmienite (pieklam pierniczki po raz pierwszy w zyciu, a mam juz duuuzo lat:-)
    Dzis jestem chora, wiec gotuje rosol wedlug Twojego przepisu.
    Dziekuje, ze jestes i ze chce Ci sie dzielic z innymi tym wszystkim, co Tobie sprawia radosc.
    Serdecznie pozdrawiam i usmiecham sie do Ciebie, Margarytko.
    Jolcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolciu, miło mi bardzo, że przepisy się przydają i że chcesz tu zaglądać i próbować moich wersji.
      Pozdrawiam ciepło i życzę zdrówka.

      Usuń
  38. Witam, to bedzie moj pierwszy rosol
    I mam pytanie: Nóżki w sensie ćwiartki czy same pałki? :-)

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...