wtorek, 19 sierpnia 2014

Leczo - prawdziwe węgierskie leczo

Jeszcze na studiach poznałam Almę, dziewczynę pochodzącą z Węgier. Alma przez pierwszy rok studiów mieszkała w akademiku, gdzie się poznałyśmy na jakiejś imprezie. Potem przeniosła się na stancję i od czasu do czasu wpadałyśmy do niej na pogaduchy i wino (po licencjacie niestety wróciła na Węgry i już się nie spotkałyśmy). No i na leczo, które miała prawie zawsze i było zupełnie inne niż to, co u nas leczem się zwie.
Bo węgierskie leczo, to nie zupa paprykowa z cukinią, kabaczkiem czy bakłażanem. Węgierskie leczo jest gęste, z niewielką ilością sosu powstałego z rozgotowanych i odparowanych pomidorów. A składa się z trzech podstawowych składników: białej papryki, podsmażonej na złoto cebuli i pomidorów. Oczywiście dodatkiem może być kiełbasa (na Węgrzech paprykowa), ryż czy jajko. Na Węgrzech leczo podawane jest też jako dodatek do mięs pieczonych czy smażonych, więc siłą rzeczy nie może mieć konsystencji zupy. Alma leczo doprawiała słodką czerwoną i wędzoną papryką oraz cząbrem, tymiankiem i oregano. Zgapiłam to od niej, choć tak naprawdę ona bardzo chętnie podzieliła się przepisem. Węgierskie leczo przygotowuje się na smalcu. Nie trzeba się tego bać, warto zaryzykować, bo leczo bardzo zyskuje na smaku.
Zasadą, którą zapamiętałam są równe ilości składników podstawowych, dodatki mogą być różne.
Leczo w wersji warzywnej doskonale nadaje się do wekowania, wymaga pojedynczej pasteryzacji, podczas gdy to z dodatkiem mięsa trzeba poddać tyndalizacji. Zawsze po otwarciu słoika można podsmażyć trochę wędliny i dodać do niej leczo. Ja osobiście lubię wersję warzywną, choć z pewnością nie można jej nazwać wegetariańską, ze względu na obecność smalcu. 
 

Składniki na pół dużego garnka (około 6 porcji):

1 kg białej papryki (ja użyłam belladonny, ale może być każda inna)
1 kg cebuli
1 kg mięsistych pomidorów (ja dałam połowę malinowych, połowę Limy)
1 pełna łyżka smalcu (ok.30 g)
2 czubate łyżeczki czerwonej słodkiej papryki (w proszku)
1 czubata łyżeczka papryki wędzonej (w proszku)
1 czubata łyżeczka czubricy czerwonej (można zastąpić cząbrem)
1 czubata łyżeczka oregano
1 płaska łyżeczka soli
1 płaska łyżeczka świeżo mielonego pieprzu
¼ łyżeczki chili
1 łyżeczka cukru (można dać więcej, jeśli pomidory są mało słodkie)


Pomidory i paprykę umyć. Skórkę pomidorów naciąć na krzyż i sparzyć - włożyć do miski, zalać wrzątkiem i zostawić na minutę, następnie zanurzyć pomidory w misce z zimną wodą, wyciągnąć, obrać ze skórki i usunąć zielone końcówki. Pokroić w grubą kostkę. Z papryki usunąć gniazda nasienne i białe wewnętrzne zgrubienia. Pokroić w kawałki o boku około 1 cm. Cebulę obrać, pokroić w grube ćwierć plasterki.
Do garnka wrzucić pomidory, zagotować. Gdy puszczą sok, to częściowo go odparować. W tym samym czasie na patelni rozgrzać 1 łyżkę smalcu, wrzucić cebulę i podsmażyć ją na złoto *. Patelnię zestawić z ognia, wsypać paprykę słodką, paprykę wędzoną, czubricę, chili, dokładnie wymieszać i na bardzo małym ogniu ponownie krótko podsmażyć – papryka musi być dobrze wymieszana z cebulą, aby się nie przypaliła, bo danie będzie gorzkie. Do gotujących się pomidorów wrzucić pokrojoną paprykę, wsypać 1 łyżeczkę soli i dusić około 5 minut od chwili wrzenia. Do pomidorów i papryki przełożyć podsmażoną cebulę i całość dusić razem aż papryka zmięknie, ale pozostanie jędrna (gdy będzie za długo gotowana oddzieli się skórka). Wsypać pieprz, cukier i oregano. Wszystko wymieszać i jeszcze 2 minuty pozostawić na małym ogniu. Skosztować i jeśli trzeba dodać jeszcze soli czy pieprzu (te przyprawy trzeba dostosować do własnych upodobań smakowych). Mnie najbardziej smakuje odgrzane na drugi dzień. 

*Jeśli do lecza ma zostać dodana kiełbasa to można ją podsmażyć razem z cebulą. 


30 komentarzy:

  1. Uwielbiam leczo ;) Musze koniecznie wypróbować oryginału ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nieco inny niż nasze polskie leczo, w którym można znaleźć przegląd lodówki, ale dla mnie osobiście najlepsze.

      Usuń
  2. Wreszcie ktoś napisał o prawdziwym węgierskim leczu! Dzięki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, gdyby nie znajomość z Madziarką, to żyłabym w nieświadomości, bo na Węgrzech nie byłam :-)

      Usuń
  3. Dokladnie Asiu.Mam znajoma ktora mowi to samo.Rodzina jej chlopaka(polaka)ugoscila ja naszym leczem.Mowila ze jest dobre ale z leczem nic nie ma wspolnego :-p Moja mama leczo ktore robila to wlasciwie wyczyszczenie lodowki z resztek kielbasy i warzyw.Latem super bo byla swoja dynia,kabaczek wiec meszaka byla wybuchowa.Takie ulpeszenia.Kazdy robi na swoj sposb,jak lubi....Dodam ze moja mama swojego czasu wyjezdzala na Wegry tak wiec wiedziala jak sie je robi.....Musze zrobic bo mi sie zachcialo :-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nasze "polskie leczo" też dobre i ja nic do niego nie mam, zjem w zasadzie każdą wersję, pod warunkiem, że bez boczku.
      Ale trudno nazwać "ulepszaniem" lecza, wrzucanie do niego wszystkiego, co nam wpadnie w ręce po tygodniowym przeglądzie lodówki ;-) Dla mnie to taka ratatuja, choć też nie do końca, bo jak ma mięso, to ratatują też nie jest, bo ona z założenia jarska... może lepszą nazwą byłby "kociołek warzywno - mięsny" :-)

      Usuń
  4. Przepisu na oryginalne leczo szukałam długo i nie znalazłam. Ale zrobiłaś mi niespodziankę, jutro robię leczo z Twojego przepisu. Jak długo należy pasteryzować w słoikach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę. Ja pasteryzuję 25 minut od chwili wrzenia wody, wyciągam z garnka, przykrywam ściereczką (można obrócić słoiki do góry dnem) i zostawiam do wystygnięcia. Przechowywać trzeba w chłodnym miejscu (zimna piwnica albo lodówka).

      Usuń
  5. ja robiłam wczoraj (oczywiście z cukinią ;) ) i pierwszy raz przeszło mi przez myśl, a może by tak na smalcu :D ale stchórzyłam i olej poszedł w ruch, następnym razem wykorzystam smalec, ale na wszelki wypadek zrobię pojedynczą porcję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, to całkiem dobrze Ci przez tę myśl przeszło :-) Zdecydowanie warto spróbować i się przekonać na własnej skórze. To tak jak schabowy - usmażony na smalcu jest znacznie smaczniejszy niż na oleju.

      Usuń
    2. dlatego właśnie mam smalec w lodówce, tylko schabowe na nim smażę :D kiedyś smażyłam na oleju, ale nie mogłam się nadziwić, że kotlety mojej cioci są takie dobre i ona sprzedała mi patent ze smalcem :)

      Usuń
    3. To spróbuj jeszcze kiedyś klasyczne mielone usmażyć na smalcu :-)

      Usuń
    4. A ja właśnie w sierpniu byłam na Węgrzech i próbowałam ich lecza, teraz muszę je w domku zrobić :-) więc skorzystam z przepisu!

      Usuń
    5. Pewnie i na Węgrzech w wielu domach gospodynie mają swoje patenty, mnie tak nauczyła Alma, bo tak się gotowało u niej w domu :-)

      Usuń
  6. Bardzo lubie kuchnię węgierską i kupiłam sobie nawet książkę z przepisami tejże kuchni. Prawdziwie węgierskie leczo też miałam okazję jeść i do dziś pamiętam jego smak. Niestety moja rodzina nie podziela sympatii do kuchni naszych bratanków od szabli i szklanki i tego typu potrawy jem sama. No ale cóż, skoro nie wiedzą co dobre, to trudno. Ja oczywiście ten przepis wypróbuję i trochę zamknę w słoikach, żeby sięgnąć po nie jak najdzie mnie ochota. I masz rację, że takie odstane, kiedy sie smaki dobrze "przegryzą" jest dużo lepsze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak to już jest z tymi smakami, że jedno nam smakuje, a drugie niekoniecznie. I dobrze robisz, że o swoje smaki też dbasz. Skoro nie chcą jeść, ich strata :-)

      Usuń
  7. Kiedyś czytałam, że kiedy węgierska pani domu ma przygotować obiad, to wyciąga paprykę i zastanawia się, co do niej dodać. ;)

    A tak na poważnie, ciekawa jestem, jak smakuje takie "prawdziwe", węgierskie leczo. Bo polską wersję z cukinią i kiełbasą albo mięsem wołowym bardzo lubię. W każdym razie, uważam że to duże szczęście (o ile w tym wypadku można mówić o szczęściu) poznać kogoś, kto pokaże nam, jak naprawdę gotuje się w danym kraju, nie dlatego, że się tego wyuczył z książki, ale dlatego że poznawał to na co dzień, dorastał, widząc jak gotuje jego babcia lub mama. Zazdroszczę, bo mnie osobiście bardzo interesują tamte rejony... Rumunia bardziej, ale jeśli chodzi o kuchnię, to zdecydowanie węgierska. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre :-) Ale w sumie chyba też bym tak mogła, bo paprykę bardzo lubię.

      Leczo w wersji węgierskiej mnie smakuje bardzo. Jest nieco inne niż nasze, z cukinią - to nasze też lubię i jadam.
      No właśnie takie lekcje są najcenniejsze. Dlatego uwielbiam oglądać programy, w których gotują osoby wychowane w danej kulturze i kuchni. Cenię podróże Makłowicza, bo on zawsze "wyrwie" jakąś lokalną kucharkę albo kucharza, którzy zdradzą nieco tajników kulinarnych z ich regionów.
      Ja w ogóle lubię kuchnię bałkańską... te smaki, zapachy i kolory. Pycha.

      Usuń
    2. Tak, pod tym względem Makłowicz rzeczywiście jest świetny. :) I kuchnia bałkańska też. :)

      Usuń
  8. Nie mam innego wyjścia, jak dziś zrobić takie pyszne leczo. Po raz kolejny skorzystam z tej , mniam,mniam, inspiracji.
    Dzięki wielkie za fantastyczne i przejrzyste pomysły,na żadnym z nich nigdy się nie zawiodłem, a korzystam często....z wielkim apetytem. Zona zachwycona, więc ruszam do dzieła i serdecznie pozdrawiam. Arek -Wielbiciel Margarytki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że i tym razem się nie zawiedziesz :-)
      Cieszę się, że przepisy się przydają i sprawdzają.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Leczo było...znakomite, żal,że było.Szybko trzeba będzie zrobić powtórkę i sprawić przyjemność przyjaciołom.
      Pozdrawiam słonecznie.Arek-Wielbiciel Margarytki.

      Usuń
  9. Dobry wieczór Asiu, mam problem, przesadziłam z przyprawami, a konkretnie chyba z jedną, z chili. Robiłam leczo ze sporej ilości ok. 5 i 1/2 kg. papryki, 5 kg pomidorów i ok. 3 kg cebuli. Nie mam garnka na taką ilość, robiłam w tzw. dwóch połowach", no i sypnęłam czyli ok. 11/2 łyżeczek. jedyny ratunek w tej chwili to chyba dorobić leczo bez chili prawda? Jak długom to może być w lodówce niezagotowane?, Jaką ilość zrobić żeby wymieszać z tym co mam i było jadalne nie tylko dla mnie. A może ono ma być ostre
    Pozdrawiam
    Mirra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U, chyba trochę późno odpowiadam, ale dopiero dziś mam czas, aby na spokojnie do tego usiąść i ogarnąć (zawodowe sprawy ostatnio mnie mocno pochłaniają). Trochę dużo tego chili rzeczywiście. Możesz zawsze dorobić jedną porcję i wymieszać, choć pewnie tak zrobiłaś. Niezagotowane w lodówce może być kilka dni, ale niezbyt długo, bo zawiera cebulę.
      Leczo rzeczywiście ma być dosyć ostre, ale nie ma palić. My lubimy ostre smaki.

      Usuń
  10. Jak zwykle podzielę się spostrzeżeniami:
    1. Moje leczo, mimo że robione z podanych przez Ciebie proporcji - j.w. wyszło zbyt ostre. To oczywiście subiektywna ocena, ale gdy robiłam drugą porcję (tak tak, produkcja taśmowa hehe) nie dodawałam chilli w ogóle, tylko ociupinkę zwiększyłam ilość czubrycy i papryki wędzonej, a papryki słodkiej dałam całą paczkę, bo po wyciągnięciu 2 czubatych łyżeczek zostały tam jakieś nędzne resztki. ;)
    2. Co do smalcu - nie ma bata, ja się nie przekonam. :( Drugą porcję robiłam na oliwie, bo choć odważnie spróbowałam z pierwszą, to ten przykry zapach niestety mnie odstręcza. Nie da rady choćby z zatkanym nosem. Fuj. :( Moje leczo pozostało wegańskie. ;)
    3. Robiłam z czerwonej papryki, bo znalazłam tanią i kroiłam ją w paski, bo tak lubię haha. ;)
    Podsumowując - przepis super, dziękuję bardzo za jego udostępnienie, ale jak z każdym - trzeba go troszkę dopasować do własnych preferencji. No chyba, że preferencje gotującego idealnie zbiegną się z Twoimi HA! :D
    Pozdrawiam Cię serdecznie.
    Wierna fanka od czasów "sernika ekspresowego" Karola. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karola, najważniejsze to robić tak, aby nam smakowało :-) I Ty doskonale sobie z tym radzisz.
      My akurat lubimy ostre smaki, więc dla nas jak najbardziej ostrość w porządku :-)
      Hihihi, jakąś miniaturową tę paczkę z papryką miałaś. Ja kupuję takie 100 g, no i od razu przesypuję do słoiczka, tak mi wygodniej.

      Usuń
  11. uwielbiam!!!ale nie robie - bo moja rodzinka bardziej bigosik kabaczkowy i syn nie jada papryki(w bigosiku daje niewiele) a papryka wędzona świetny dodatek -od jakiegos czasu doprawiam tą przyprawą szczególnie drób i warzywa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ja bym zrobiła dla siebie raz na jakiś czas. W końcu nie tylko o innych trzeba myśleć. O sobie też czasem warto się zatroszczyć.

      Usuń
  12. O co ja widzę przepis na leczo :) A tak szukałam w tamtym roku i nie było. Własnie gotuję tyle, że u nas jest kiełbasa i cukinia do tego i nie mogę zmienić. Fajnie widzę jakie przyprawy dajesz :)

    Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, przepis na leczo jest prawie od roku (od sierpnia 2014 r) :-) Pewnie, dodaj to co lubisz, przecież to Wam ma smakować :-)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...