Pokazywanie postów oznaczonych etykietą robot. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą robot. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 października 2016

Wiśniowa fantazja (torcik z wiśniami)

Ostatnio piekłam niewiele... mój nowy piekarnik szalał i dwa razy musiałam go reklamować, więc nawet nie było specjalnie jak upiec. Ale urodziny Zielonookiego i nasza rocznica ślubu, to był bardzo dobry moment, aby upiec coś pysznego. Chodziło za mną coś z wiśniami i wychodziło. Pierwotnie miała to być kostka wiśniowa, a potem jakoś się rozpędziłam i zamiast wlać ciasto do kwadratowej blaszki, wlałam do tortownicy. I wyszło coś na kształt tortu.
Od kilku tygodni testuję młodszego (ale większego) brata mojego ulubionego kuchennego pomocnika. Dotychczas (od prawie 4 lat) robot Chef Titanium Kenwood (pisałam o nim obszerniej TUTAJ) niepodzielnie rządził w mojej kuchni, teraz dołączył do niego Chef Titanium XL – czyli robot o większej mocy (1700 w), większej misie (6,7 l) i nieco odmienionym wyglądzie. Muszę przyznać, że jest naprawdę ładny, można rzecz elegancki w swojej prostocie. I jak do tej pory spisuje się znakomicie.
Obsługi uczyć się nie musiałam, bo w zasadzie niewiele różni się od swojego starszego brata, a poza tym jest tak intuicyjny, że wystarczy spojrzeć i od razu wiadomo co do czego.
Niewątpliwie fajną zmianą jest to, że nie trzeba go wyłączać z prądu, bowiem ma włącznik /wyłącznik wmontowany w pokrętło. Drugą nowością jest dla mnie podświetlana misa – taki bajer, ale w sumie dosyć przydatny, bo wszystko ładnie widać. Mam wrażenie, że pracuje nieco ciszej niż poprzednik. No i to, co mnie trochę zmartwiło to fakt, że na inne wejścia do przystawek. Ale okazało się, że nie ma się czym martwić, bo w sprzedaży jest przejciówka, która pozwala na użycie przystawek od wcześniejszej wersji. Oczywiście nie pasuje do niego sorbetiera (misa mniejsza) i przecierak.
Tak więc nowy robot został zagoniony do pracy i spisał się znakomicie. 


Składniki na tortownicę o średnicy 26 cm:

Biszkopt czekoladowy:
5 jajek
160 g (¾ szklanki) cukru
120 g (¾ szklanki) mąki pszennej
30 g (2 czubate łyżki) dobrego, ciemnego kakao

Krem:
700 ml dobrze schłodzonej śmietanki kremówki 30 – 36 %
250 g zimnego serka mascarpone
3 łyżki cukru pudru (albo więcej wg własnego uznania – do smaku)

Poncz:
½ szklanki goracej wody
1 łyżeczka cukru
1 łyżka soku z cytryny
2 łyżki wiśniówki (można użyć nalewki albo wódki wiśniowej, ewentualnie destylatu wiśniowego)

Dodatkowo:
500 g wiśni – mogą być świeże, mrożone albo z syropu (mrożone trzeba rozmrozić)
1 galaretka wiśniowa (taka zwykła na 500 ml wody)
1 czubata łyżeczka skrobi (mąki) ziemniaczanej + 4 łyżki zimnej wody
250 ml wody albo syropu jeśli używamy wiśni ze słoika
2 łyżki cukru ( w przypadku użycia wiśni świeżych albo mrożonych)

wiórki czekoladowe do posypania góry ciasta


Wiśniowa fantazja - przygotowanie:
Biszkopt najlepiej upiec dzień wcześniej.
Mąkę przesiać razem z kakao. Żółtka oddzielić od białek. Białka wlać do miski (u mnie misa robota) i ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodając partiami cukier (nie wszystko od razu). Żółtka dodać do białek, ubić razem, a na końcu dodać mąkę przesianą z kakao i delikatnie wymieszać łopatką (już nie miksować)
Dno tortownicy o średnicy 26 cm wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować masłem i posypać mąką. Ciasto przelać do tortownicy. Wstawić do nagrzanego piekarnika.
Piec około 35 - 40 minut, do tak zwanego suchego patyczka, w temperaturze 160 - 180 stopni (u mnie 160 stopni w termoobiegu). Wyciągnąć z piekarnika, zostawić na 5 minut, odpiąć obręcz tortownicy i obrócić biszkopt do góry nogami, zdjąć papier i zostawić na kratce do całkowitego wystygnięcia. Zimny biszkopt przekroić na dwie części.
Przygotować warstwę wiśniową: Wiśnie włożyć do rondelka, jeśli używamy wiśni z syropu, to wlać 250 ml syropu, jeśli wiśnie są świeże albo mrożone to wlać 250 ml wody i wsypać 2 łyżki cukru. Zagotować. Do gotujących się wiśni wsypać suchą galaretkę i dokładnie wymieszać gotując na małym ogniu mniej więcej przez minutę. Mąkę ziemniaczaną rozrobić w niewielkiej ilości zimnej wody (ja używam do tego małego, zakręcanego słoiczka), wlać do wiśni i jeszcze gotować przez kolejną minutę. Całość zostawić do wystygnięcia (w trakcie studzenia zamieszać kilka razy – ja wystawiłam na balkon, żeby szybciej ostygło). Masa wiśniowa musi być zimna i powinna lekko tężeć, nie może być płynna, żeby nie wsiąknęła w biszkopt.
Przygotować poncz: Do gorącej wody wsypać cukier, wymieszać do rozpuszczenia i zostawić do ostygnięcia. Dodać sok z cytryny i wiśniówkę (albo inny alkohol).
Przygotować krem: Do misy włożyć serek mascarpone i wlać śmietankę kremówkę, ubić na sztywno – pod koniec ubijania wsypać cukier puder (u mnie 3 pełne łyżki, ale można dać więcej albo mniej wg własnego uznania i smaku). Krem powinien być gęsty.
Jeden krążek biszkoptu ułożyć na podkładzie albo talerzu, nasączyć przygotowanym ponczem, wyłożyć warstwę tężejących wiśni i wstawić na 20 minut do lodówki, aby masa się ścięła. Na wiśnie wyłożyć 2/3 przygotowanego kremu, przykryć drugim blatem biszkoptu, który również nasączyć. Wyłożyć resztę kremu, wyrównać górę i posypać wiórkami czekolady albo udekorować w dowolny sposób.
Ciasto wstawić do lodówki na kilka godzin i dobrze schłodzić. 



wtorek, 4 marca 2014

Z serii: "Co się w kuchni przydać może": Robot planetarny wielofunkcyjny Chef Titanium KMC 010 firmy Kenwood

Gdy rok temu pojawił się w mojej kuchni to w zasadzie wiedziałam, że od razu się z nim zaprzyjaźnię, bo idealnie wpasował się w jedyne wolne miejsce na szafce. I nie pomyliłam się. Po roku użytkowania robota, zgodnie ze złożoną obietnicą, postanowiłam podzielić się moimi wrażeniami z użytkowania tej maszyny. Nie wiem czy rok to dużo, ale to zawsze lepsze niż nic. Z czasem będę ten post uzupełniać o informacje o kolejnych przystawkach, które są dostępne na rynku, a jest ich bardzo dużo. 


Robot jest w całości wykonany z metalu, a jedynym plastikowym elementem jest osłona przeciw chlapaniu. Oczywiście przystawki też posiadają niektóre elementy z tworzywa, ale jest ono doskonałej jakości i przez cały okres użytkowania nie udało mi się uszkodzić żadnego elementu.
Jest jednym z najmocniejszych (1400 W) i wszechstronnych robotów dostępnych na rynku (razem ze swoim większym bratem Majorem). I nie jest zwykłą maszyną wyposażoną w końcówki mieszające, ale posiada wiele więcej możliwości. Robot, który ja użytkuję ma w zestawie oprócz podstawowych mieszadeł również sokowirówkę, maszynkę do mielenia mięsa i szklany blender. Jest to taka wersja, do której już niewiele trzeba dokupić, aby mieć kilka urządzeń w jednym. To spora oszczędność miejsca, szczególnie w takiej małej kuchni jak moja. Ja mam kilka dodatkowych przystawek, o których postaram się opowiedzieć.
Misa ze stali nierdzewnej o pojemności 4,6 l jest głęboka, dobrze wyprofilowana, ma rączki, które bardzo ułatwiają pracę. A osłona jest doskonale dopasowana – tak czysto na blacie przy przygotowaniu ciast nie miałam nigdy wcześniej. W misie można jednorazowo ubić 12 białek, przygotować masę chlebową o wadze 2,2 kg i ciasto 2,7 kg. Na moje domowe potrzeby jest to wystarczająca pojemność, której i tak przeważnie nie wykorzystuję. Robot do najlżejszych nie należy, bo waży prawie 8 kg, ale przy mocy jaką dysponuje nie może być lżejszy, bo wędrowałby po blacie.
Robot w zestawie ma 4 mieszadła ze stali nierdzewnej: dużą trzepaczkę, mieszadło K, hak i mieszadło do łączenia delikatnych mas. 
Każde z mieszadeł ma swoje zastosowanie.
Trzepaczką ubijam wszelkiego rodzaju piany, kremy, biszkopty, delikatne masy serowe, śmietanę itp. 




Hakiem zagniatam głównie ciężkie ciasta drożdżowe, chlebowe ale również ciasto zaparzane na pierogi.


Mieszadło K wspomaga tworzenie ciast ucieranych, kruchych, półkruchych i doskonale radzi sobie przygotowaniem ciasta na kopytka czy farszy do pierogów. 



Delikatne mieszadło jest przeze mnie używane stosunkowo rzadko, bo służy głównie do łączenia delikatnych mas, np. ubitej śmietany i czekolady czy musu owocowego, a dzięki gumowej nakładce czyni to naprawdę doskonale. 


Zanim robot pojawił się w moim domu to zagniatanie ciast nie należało do przyjemności. Zagniatałam, bo nie miałam wyjścia, ale odkąd użytkuję Chefa to pieczenie stało się przyjemnością. Nigdy wcześniej drożdżowe ciasta nie były tak idealnie wyrobione, tak puszyste i delikatne. I choć akurat drożdżowe ciasto zawsze lubiłam wyrabiać, to jednak muszę oddać palmę pierwszeństwa maszynie. Ja wyciągam w zasadzie wyrobione ciasto i jeszcze chwilę zagniatam, nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że lubię – oddaję trochę ciepła rąk i zagniatam jeszcze chwilę.
Przygotowanie ciasta na pierogi, które zaparzam wrzącym mlekiem albo wodą, jest w zasadzie trudne do zrealizowania bez robota, bo trzeba poczekać, aż płyn ostygnie na tyle, że można włożyć dłonie i się nie poparzyć. Tu nie muszę się nad tym zastanawiać, bo zagniatam na gorąco i ciasto wychodzi bardzo delikatne. Również ciasto na kopytka, knedle czy pyzy powstaje w robocie, bo gdy nie oddaję mu ciepła rąk, to ciasto się nie lepi i nie wymaga podsypywania mąką, co sprawia, że kluski wychodzą delikatne.
Ubijanie śmietany, piany z białek to czysta przyjemność i dosłownie chwila moment – trzeba uważać, aby nie przebić. Ruch planetarny robota sprawia, że nic nie zostaje na ściankach misy, a masy i ciasta są doskonale przygotowane. Sprawdziłam też, że można w nim ubić małe ilości - np. 200 ml śmietany, co wydaje się trudne w misie o tak dużej pojemności. Ja co prawda przy małych ilościach śmietany czy np. przy dwóch białkach korzystam z blendera, ale robot daje radę.
Robot pracuje bardzo stabilnie, nie wędruje po blacie, choć przy ciężkich ciastach ramię lekko drga, ale w sumie nie ma w tym nic dziwnego, w końcu musi poradzić sobie z dużym oporem. Silnik pracuje równo, choć trudno powiedzieć, że jest bardzo cichutki. Jeśli miałabym go porównać do mojego starego miksera ręcznego to głośność jest podobna, ale dźwięk nie jest taki upierdliwy i świdrujący w uszach jak w przypadku zwykłego miksera. 

Dobrym pomysłem jest dokupienie dodatkowej misy, bo czasem jedna to za mało i muszę jej zawartość przekładać do innej, aby np. ubić sobie białka. 

Przystawki:

Maszynka do mięsa jest metalowa, ma trzy sita do mielenia od drobnego 3 mm, przez średnie 4,5 mm do dużego 8 mm. Ja maszynkę wykorzystuję nie tylko do mielenia mięsa, ale również ryb, maku, twarogu, twardego sera czy pieczonych warzyw np. do bułgarskiej luteniki (na dużych oczkach wychodzi idealna). Jest jedną z częściej używanych przez mnie przystawek. Montuje się ją bardzo szybko i prosto, a mycie nie sprawia żadnych kłopotów.
W zestawie jest również nakładka do napełniania kiełbas. Dzięki regulacji prędkości i dwóm końcówkom jest możliwość przygotowania kiełbasy cienkiej (np. koktajlowej) i grubej (np. białej). 




Sokowirówka jest przystawką, którą po prostu uwielbiam, bo dzięki niej mogę cieszyć się świeżymi sokami. Radzi sobie z każdymi owocami i warzywami, które wystarczy opłukać i usunąć duże pestki (np. z brzoskwiń). Otwór wlotowy jest na tyle duży, że bez problemu mieści się całe jabłko średniej wielkości czy kilka marchewek jednocześnie. Fajnie sprawdza się też do starcia ziemniaków na placki ziemniaczane i można w niej przygotować wiórki ze świeżego kokosa. Niektóre soki wychodzą mi tak gęste, że czasem rozcieńczam je wodą (brzoskwinie, mango, niektóre odmiany jabłek). Sokowirówka jest bardzo prosta w obsłudze, ma litrowy dzbanek na sok i pojemnik na odpadki. Najmniej przyjemną czynnością jest mycie, ale to niestety jest cena za pyszny domowy sok. Większość elementów można jednak myć w zmywarce (łącznie z metalowym sitem).





Blender z dzbankiem ze szkła odpornego na duże różnice temperatury typu "THERMO RESIST". Pojemność robocza przy miksowaniu na zimno to 1,6 l, przy rozdrabnianiu potraw gorących to 1,2 l. Mocne ostrza sprawiają, że bez problemu można pokruszyć lód, zmiksować zamrożone owoce i twarde owoce przygotowując sobie mus. Gdy mam ochotę na koktajl albo sok z całych owoców to wykorzystuję właśnie blender. Jedyną wadą jest to, że jest dosyć ciężki, ale jest szklany, a nie plastikowy, więc znowu coś za coś. Można dokupić blender w wersji stalowej. 




Przystawka do krojenia i szatkowania jest przystosowana do pracy ciągłej. W zestawie ma 7 tarcz, które trą na różnej grubości wiórki, na plastry cienkie i grube a także w słomkę julienne. Można z jej pomocą przygotować surówki, sałatki, poszatkować warzywa do zup, zetrzeć albo pokroić jabłka na szarlotkę, zetrzeć czekoladę czy ser. Można pokroić w plastry warzywa na zapiekanki, poszatkować cebulę. Ja z jej pomocą przygotowałam sobie również zapas buraczków w słoiczkach i ogórki kiszone na zupę. Używam jej często, bo myje się ją prawie tak szybko jak zwykłą tarkę, a praca idzie znacznie szybciej i możliwości znacznie więcej. Szatkownica ma osłonę na wylot, więc nic się nie rozsypuje po blacie, a wpada prosto do miski. 




Sito/przecierak do warzyw i owoców to również jedna z moich ulubionych z przystawek, choć wykorzystuję ją znacznie rzadziej w okresie zimowym. Za to w sezonie na przetwory nie ma sobie równych – musy, przeciery, dżemy przecierane powstają w kilka chwil. Po przetarciu przecieru zostaje zaledwie garstka skórek i pestek, a sam przecier jest gęsty i cudownie gładki.
Przystawkę zakłada się po prostu na misę, montuje obracającą się łopatkę i wkłada sito o drobniejszych albo większych otworach – w zależności od tego, co chcemy przetrzeć. Sita są dwustronne, z jednej strony chropowate, z drugiej gładkie i wkłada się je odpowiednio do potrzeb.
Sito można używać do przesiania mąki bezpośrednio do misy, choć ja akurat nie korzystam z tej opcji zbyt często, bo z lenistwa nie chce mi się go wyciągać i korzystam z ręcznego przesiewacza. Jednak już przy przetworach nie ma sobie równych. Z pomocą przecieraka można również przygotować ziemniaki na kopytka, bo robi idealne pure i bez brudzenia dodatkowej misy od razu przygotować ciasto. 



Wyciskarka do cytrusów jest przeze mnie używana szczególnie zimą, gdy pomarańcze i grapefruity są wyjątkowo tanie i soczyste, więc możemy cieszyć się świeżo wyciskanym sokiem. Obracający się stożek wyciska sok, który spływa do zbiornika, a ewentualne pestki pozostają na sicie. Jednak sok nie zrobi się sam i owoc musimy po prostu przytrzymać na stożku. 


Na razie jestem użytkowniczką powyższych przystawek, ale jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa i jak tylko kolejne wypróbuję to dopiszę je do listy. Oprócz tych, które wymieniłam są jeszcze dostępne takie przystawki jak: szatkownica bębnowa, przystawka do krojenia w kostkę, malakser w dwóch wersjach, blender ze stali nierdzewnej, młynek do ziaren, przystawka do przecierania owoców, młynek uniwersalny, sorbetiera, przystawka do obierania ziemniaków, przystawka do robienia drobnych makaronów (13 tarcz do różnych rodzajów makaronów), wałkowarka i 4 rodzaje wykrojników do makaronów długich.
Tak więc jak widać, z jednego niepozornego robota można uczynić maszynę do wielu zadań.
Dla mnie coś wspaniałego i choć do najtańszych nie należy, to w swojej klasie jest mistrzem wartym swojej ceny.
Chef Titanium jest produkowany tylko w srebrnym kolorze i jak na razie jest to dla mnie jedna jedyna wada, choć nie jakaś bardzo dotkliwa... cała reszta jest bajeczna. 
Dokładną specyfikację można podejrzeć na stronie Kenwood. Można też obejrzeć film, który fajnie pokazuje możliwości robota:



środa, 13 marca 2013

Z serii: Co się w kuchni przydać może: Robot wielofunkcyjny FP270 firmy Kenwood

Kolejny pomocnik kuchenny, o którym chcę dziś napisać to mały robot wielofunkcyjny firmy Kenwood. Używam go od 10 miesięcy i w zasadzie już mogę co nieco o nim powiedzieć. 


Robot został dosyć ciekawie zaprojektowany, bo na niedużej bazie 20 x 20 cm można zamontować kilka przydatnych w kuchni urządzeń. Zabiera niewiele miejsca, jest estetyczny, obudowa jest w całości wykonana ze szczotkowanego metalu, co zapewnia trwałość i bardzo ułatwia czyszczenie. Jego niewielkie rozmiary sprawiły, że zdecydowałam się na to, aby stał na kuchennym blacie, a nie w szafce. I niewątpliwie to była dobra decyzja, bo dzięki temu używam go prawie codziennie, choćby do wyciśnięcia soku czy starcia warzyw na surówkę. Gdyby stał w szafce albo w kartonie to pewnie nie chciałoby mi się po niego sięgać tak często. A że kuchnię mam niewielką to idealnie się w nią wpasował.
Robotów wielofunkcyjnych z serii FP jest kilka, ja mam ten dosyć mocno rozbudowany. A w jego skład wchodzi: 

misa o pojemności 2,1 litra z zintegrowanym systemem mocowania końcówek mieszających, stalowe ostrza do szatkowania

/pesto do rolady z indyka/

 /pasta z łososia, wafelki do kremu czekoladowego w torcie czekoladowym z orzechową nutą/

mieszadło do wyrabiania ciasta (zdarza mi się korzystać z noża do zagniatania ciasta - idzie szybciej, szczególnie, gdy masło jest bardzo zimne)

 /ciasto i kruszonka do szarlotki/

mieszadło - trzepaczki do ubijania (piany, śmietany, żółtek)

 /żółtka utarte z cukrem do drożdżówek z truskawkami i kruszonką/

3 tarcze: do tarcia, szatkowania i cięcia na grubo oraz szatkowania i cięcia na cienko (warzywa na sałatki, surówki, ser żółty, ciasto zamrożone). Tarcze są trzy, dwie mają ostrza dwustronne. Większe wiórki, drobniejsze i miazga. A po drugiej stronie noże do grubszych i cieńszych plasterków.

 /młode ziemniaki starte na placki, cukinia żółta i zielona na placki z cukinii z pomidorową salsą, warzywa do zupy, ciasto do sernika królewskiego/

wyciskarka do cytrusów

 /sok pomarańczowy - do picia albo np. do babki czekoladowo - pomarańczowej/

sokowirówka 

 /sok jabłkowo -pomarańczowo-dyniowy/


 /na zdjęciu sok wyciśnięty z jabłek - gdybym sama go nie wycisnęła to nie uwierzyłabym, że może mieć taki piękny kolor/


młynek i blender (1,2 l) wykonane z wysokiej jakości szkła, dzięki czemu nie rysują się i łatwo je umyć





Robot jest dosyć mocnym urządzeniem, bo ma aż 750 W, co sprawia, że np. mielenie kawy, cukru z wanilią, czy wyciskanie soków z twardych owoców nie stanowi większego problemu.
Jako, że robot ma niewielkie rozmiary, to również misa nie jest zbyt duża. Tarcie większej ilości warzyw trzeba robić na raty, ale jeśli chcę zetrzeć ziemniaki czy cukinię na placki (grubo albo drobno), warzywa do zupy albo na surówkę to w zupełności wystarcza. Podobnie jest z ciastem – zagniecenie małej porcji ciasta na tartę czy kruszonkę nie stanowi problemu, natomiast większą ilość trzeba zagniatać na raty, co nie jest zbyt wygodne. Ale coś za coś. Trudno wymagać od małego robota, że zagniecie ciasto z kilograma mąki.
Świetnie sprawdza się blender i młynek – oba są wykonane ze szkła, co sprawia, że są trwałe i bardzo estetyczne. Zmiksowanie koktajli czy zup to pestka. Młynek również sprawdza się idealnie, używam go głównie do mielenia cukru z wanilią – nawet z twardymi już strąkami wanilii radzi sobie doskonale.
Trzy tarcze ścierające pozwalają bardzo przyspieszyć pracę w kuchni. A starcie ziemniaków na placki ziemniaczane przestaje być zmorą. Przy używaniu tarcz ścierających trzeba zwrócić uwagę na szybkie wkładanie warzyw i ich dociskanie, wtedy nie pozostają zbyt duże końcówki. Wg mnie tarcze mogłyby być nieco lepiej spasowane z pokrywą.
Ja osobiście bardzo często używam wyciskarki do cytrusów, bo lubię świeże soki. Jest prosta w użyciu i szybka do umycia, a to niewątpliwie duży plus. Sok przy wyciskaniu nie pryska, a spływa do pojemnika, a owoce są wyciśnięte bardzo dokładnie.
Robot posiada też niewielką sokowirówkę, z funkcją total clean, dzięki której pulpa jest maksymalnie sucha, a czyszczenie sokowirówki dosyć proste. Niestety nie da się w niej zrobić naraz zbyt dużej ilości soku, ale to dlatego, że całość jest zintegrowana i nie ma osobnego pojemnika na odpady. Jednorazowo udaje mi się wycisnąć sok z 1 kg jabłek czy marchwi. Ale oczyszczenie sita z suchych wiórków trwa chwilę, więc nie jest to bardzo uciążliwe. Do przygotowywania świeżych soków jest idealna. Jedyną wadą jest to, że podczas wyciskania soku z twardych warzyw czy owoców robot nie jest zbyt stabilny i trzeba uważać, aby nie chodził po blacie, bo inaczej sok zamiast w pojemniku będzie obok. Ale to jest do opanowania.
Najrzadziej używam trzepaczek, bo jakoś tak się przyzwyczaiłam do trzepaczki, w którą wyposażony jest mój ulubiony kuchenny pomocnik - ręczny blender Triblade HB724 też firmy Kenwood, że ta w robocie jest mi praktycznie niepotrzebna.
Niewątpliwą zaletą tego robota jest system „klik” - nie zaczniemy pracy jeśli jakaś cześć (misa, blender, pokrywa, sokowirówka i jej elementy) nie będą właściwie zamontowane – takim sygnałem prawidłowości jest właśnie „klik”, który informuje nas o tym, że wszystko weszło na swoje miejsce.
Robot wyposażony jest w misę z przykrywką, w której jest podajnik, przez który możemy dodawać poszczególne składniki (np. cukier do białek, śmietanę czy oliwę do sosu). Podajnik służy też do wkładania warzyw do tarcia, które z pomocą popychacza docierają do tarcz ścierających, co daje nam pewność, że starte zostaną warzywa a nie nasze palce. Nie jest zbyt cichy, posiada dwie prędkości pracy + tryb pulsacyjny.
Ja jestem z tego robota bardzo zadowolona, w naszym małym domowym gospodarstwie sprawdza się doskonale. 

Cena takiego robota z wszystkimi przystawkami zaczyna się od 538 zł (wg ceneo.pl)

Ps. Wpis nie jest sponsorowany, nie jest pisany na zlecenie, nikt mnie o niego nie prosił. Jest moją subiektywną opinią z użytkowania robota.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...