Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tłusty czwartek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tłusty czwartek. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 lutego 2014

"Pączki" z piekarnika

Pączki to jeszcze, czy już nie pączki? Dla mnie zdecydowanie nie pączki, choć sama fanką pączków nie jestem (jem jednego w roku). Te pączki upiekłam, bo jedna z czytelniczek poprosiła mnie o przetestowanie przepisu, co uczyniłam z wielką przyjemnością.
To, co mi wyszło to raczej takie bułeczki, puszyste, lekkie i smaczne, ale jednak z samymi pączkami za dużo wspólnego nie mają. Już sam fakt, że jest w nich tylko jedno jajko powoduje, że z pączkami nawet się nie przyjaźniły. Jednak jest to alternatywa dla tych, którzy z różnych przyczyn smażonych pączków jeść nie mogą. Zachęcam do wypróbowania, bo z pewnością idealnie nadadzą się do popołudniowej kawy.
Kilka pączków/bułeczek zostawiłam bez nadzienia i cukru pudru, bardzo fajnie się sprawdziły jako pieczywo (same w sobie nie są zbyt słodkie) i pewnie poeksperymentuję z recepturą i spróbuję zrobić zwykłe bułki. 
Przepis pochodzi z tej strony, a ja dzięki Helence zaczerpnęłam go z bloga Kasi. Dodałam jednak więcej mąki (podobnie jak jest w przepisie oryginalnym).  Ja piekłam z luksusowej 550, ale jeśli będzie to mąka tortowa 450 to pewnie będzie trzeba dosypać tej mąki jeszcze więcej.
Te pączki piekło ze mną ponad 20 osób - w ramach takiego eksperymentu, bo jak testować to na całego. Praktycznie wszystkim pączki wyszły jak bułeczki, jednym odpowiadają bardziej, innym mniej. Po wymianie opinii wiem, że są osoby bardzo zadowolone, ale i takie, które stwierdziły, że do przepisu nie wrócą.
Bardzo dziękuję za to wspólne pieczenie, zaangażowanie, zgodzenie się w ciemno na przetestowanie przepisu i podzielenie się wrażeniami.  Wszystkie podesłane zdjęcia wrzucę do albumu na FB. 



Składniki na 15 sztuk:

2 i 1/3 szklanki* mąki pszennej (dałam luksusową typ 550) + dodatkowo do podsypywania
250 ml ciepłego mleka
20 g świeżych drożdży
¼ szklanki* drobnego cukru do wypieków (nie pudru)
1 jajko średniej wielkości
2 łyżki roztopionego, ostudzonego masła
szczypta soli

dodatkowo:
konfitura albo dżem do nadziania
cukier puder do posypania

*używam szklanki o pojemności 250 ml 


Drożdże rozkruszyć do kubka, wlać 3 łyżki mleka, wsypać 1 łyżeczkę cukru, 1 łyżkę mąki, wymieszać i odstawić na 15 minut, aby zaczyn ruszył.
Mąkę przesiać do miski, wymieszać ją z solą i resztą cukru. Dodać rozkłócone jajko, mleko i wyrośnięty zaczyn. Wyrobić gładkie ciasto (u mnie wyrabiał robot przez 7 minut), wlać rozpuszczone masło i wyrabiać tak długo, aż ciasto przestanie błyszczeć i będzie gładkie.
Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić na godzinę do wyrośnięcia (ciasto powinno podwoić swoją objętość), a w międzyczasie przygotować sobie dwie duże blaszki (np. z wyposażenia piekarnika), wyłożyć je papierem do pieczenia.
Wyrośniętego ciasta nie zagniatać ponownie. Na blacie oprószonym mąką rozciągnąć ciasto na grubość około 2 cm i szklanką o średnicy 6 – 7 cm wyciąć pączki. Resztę ciasta krótko zagnieść, ponownie rozciągnąć i wyciąć kolejne pączki. Resztki ponownie zagnieść, zrobić kulkę i ją spłaszczyć.
Paczki z pierwszego wycinania ułożyć na jednej blaszce (można sobie pomóc łopatką, ale jak ciasto jest dobrze wyrobione to spokojnie utrzymuje kształt i daje się je przenieść), a pozostałe na drugiej. Przykryć ściereczkami i zostawić do drugiego wyrośnięcia (powinny znacznie zwiększyć swoją objętość – u mnie stały 50 minut). Piekarnik nagrzać do 180 stopi (góra – dół), wstawić blaszkę z pączkami z pierwszego wycinania i piec około 10 - 12 minut do lekkiego zrumienienia – nie mogą za mocno się przypiec, bo będą twarde. Gdy pierwsza partia się upiecze wstawić drugą blaszkę.
Po upieczeniu przełożyć pączki na kratkę i zostawić do wystygnięcia. Z pomocą szprycy z długą końcówką napełnić pączki dżemem, a następnie posypać cukrem pudrem.
Pączki od spodu wychodzą płaskie – ale to normalne, bo w końcu są pieczone na płaskiej blasze, a nie smażone w tłuszczu.



niedziela, 3 lutego 2013

Churros

Dziś jeszcze jedna propozycja do wykorzystania np. w tłusty czwartek.
To bardzo proste do przygotowania hiszpańskie ciastka, smażone w głębokim oleju. Robi się je podobnie jak gniazdka i ptysie – z ciasta parzonego, które jest łatwe do przygotowania.
Ja wykorzystałam mój przepis na gniazdka. Sprawdził się idealnie.Choć wyszły mi trochę za grube jak na churros to i tak są pyszne.
Churros można podawać posypane cukrem pudrem albo w towarzystwie gęstej, gorącej czekolady. Ja wolę wersję pudrowaną, Zielonooki oczywiście tę z gorzką czekoladą. 


Składniki na około 40 średnich sztuk:

200 g mąki
100 g masła
3 - 4 jajka
1 szklanka (250 ml) wody
szczypta soli
opcjonalnie 1/2 łyżeczki cynamonu
olej albo smalec do smażenia (użyłam 1 litra oleju rzepakowego)

cukier puder (u mnie  cukier puder z wanilią), czekolada, krem karmelowy

W średnim garnku zagotować wodę z masłem i szczyptą soli. Na gotujące się składniki wsypać przesianą mąkę. Mieszać aż ciasto będzie gładkie, lśniące i zacznie odchodzić od garnka. Masę ostudzić, a następnie dodawać do niej po jednym jajku miksując na gładką masę.
Ciasto przełożyć do szprycy albo mocnego rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką np. w kształcie gwiazdki (ciasto jest dosyć gęste i rękaw musi być solidny).
W głębokim rondlu rozgrzać tłuszcz (musi być go sporo – jakieś 3 - 4 cm od dna).
Wyciskać ciastka od razu do oleju, uważając, aby się nie oparzyć. Wtedy będą miały ładny dwustronny wzorek. No i lepsza jest cienka końcówka ( ja użyłam grubszej i moje churros wyszły nieco za grube). Smażyć do zrumienienia.
Wyciągnąć na papierowy ręcznik, aby odsączyć z nadmiaru tłuszczu.
Posypać cukrem pudrem albo podawać z gorącą czekoladą. Można też polukrować albo podać z sosem karmelowym.

niedziela, 27 stycznia 2013

Oponki serowe

Przepisów na oponki serowe jest cały ogrom. Mój się pewnie specjalnie niczym nie wyróżnia, ale te oponki smażyłam z babcią, gdy byłam dzieckiem. Jest więc ze mną od ponad 30 lat. Nieco go „udoskonaliłam” i oponki zawsze wychodzą puszyste, lekkie i smaczne. I choć sama nie jestem fanką pączków czy oponek (zjadam przeważnie aż jedną) to moja rodzinka je lubi. Pączki już im obiecałam na tłusty czwartek, a że oponek jeszcze na blogu nie było to postanowiłam nadrobić owo niedopatrzenie.
Przepis podaję już po moich małych modyfikacjach.


Składniki na 28 – 30 sztuk:

3 szklanki* mąki pszennej tortowej typ 450 (+ mąka do podsypywania)
500 g twarogu (używam twarogu półtłustego w kostkach z lokalnej mleczarni, który jest już mielony)
2 łyżki gęstego jogurtu naturalnego ale nie typu greckiego
½ szklanki cukru pudru (używam cukru pudru z wanilią)
1 duże jajko
2 żółtka
50 g roztopionego i ostudzonego masła
2 łyżki koniaku albo innego mocnego alkoholu
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej

tłuszcz do smażenia (ja używam oleju rzepakowego, albo oleju wymieszanego z plantą/smalcem)
cukier puder do oprószenia usmażonych ciastek (używam cukru pudru z wanilią domowej roboty)

*używam szklanki o pojemności 250 ml


Mąkę przesiać do miski razem z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną.
Ser zemleć przynajmniej 2 razy (można przecisnąć przez praskę albo przetrzeć przez sito). Dodać do niego cukier puder, jogurt, jajko, żółtka, koniak i roztopione ostudzone masło. Wymieszać delikatnie mikserem na wolnych obrotach (można to też spokojnie zrobić łyżką). Dodać połowę mąki i jeszcze raz wymieszać. Wyłożyć ciasto na stolnicę albo blat, dodać resztę mąki i zagnieść ciasto. Jeśli się lepi to dodać trochę mąki (ja miałam bardzo suchą mąkę i nic już nie dosypywałam), ale nie przesadzić, bo oponki stracą puszystość.
Wyrobione ciasto podzielić na 2 części, rozwałkować na blacie oprószonym mąką (ale nie za mocno) na grubość 1 cm. Szklanką wycinać krążki, a kieliszkiem albo nakrętką małe kółeczka w środku. Środki można ponownie zagnieść z resztkami ciasta albo usmażyć jak malutkie pączusie (ja większość zagniatam, zostawiam tylko kilka malutkich).
W płaskim garnku rozgrzać dobrze tłuszcz. To czy jest gotowy najlepiej sprawdzić wrzucając kawałek ciasta – jeśli oderwie się szybko od dna i wypłynie to znaczy, że można smażyć oponki.
Wkładać po kilka ciastek na rozgrzany tłuszcz, smażyć na złoto z obu stron (obracam je patykiem do szaszłyków). Wyciągnąć (robię to widelcem) i odsączyć z nadmiaru tłuszczu na bibule lub na papierowym ręczniku.
Gdy wystygną posypać cukrem pudrem.



wtorek, 1 listopada 2011

Gniazdka ptysiowe zwane pączkami hiszpańskimi

Te ciastka mają w sobie coś, co sprawia, że wielu z nas chętnie po nie sięga... Dla mnie to fakt, że rozpływają się w ustach. Te ze sklepu nie dorównują tym robionym w domu. Polecam więc gniazdka ptysiowe zrobione własnoręcznie (przepis znalazłam ponad dwa lata temu na blogu PYRY). Dziś przed południem machnęłam gniazdka z 1,5 porcji – wyszło mi 30 gniazdek i nie ma po nich śladu. Rodzinka wcinała już przed obiadem - są tak dobre, że trudno się im oprzeć.



Składniki na 20 sztuk

200 g mąki
100 g masła
4 jajka
1 szklanka (250 ml) wody
szczypta soli
olej do smażenia
opcjonalnie ½ łyżeczki proszku do pieczenia (ja nie dodaję)

Lukier:
cukier puder
sok z cytryny
niewielka ilość ciepłej wody


W średnim garnku zagotować wodę z masłem i szczyptą soli. Na gotujące się składniki wsypać przesianą mąkę ( z proszkiem do pieczenia – ja nie dałam). Mieszać aż ciasto będzie gładkie, lśniące i zacznie odchodzić od garnka. Masę ostudzić, a następnie dodawać do niej po jednym całym jajku miksując na gładką masę.
Ciasto przełożyć do szprycy albo rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką.
Z papieru do pieczenia (ewentualnie pergaminu) powycinać kwadraty 10x10 cm. Papier można posmarować odrobiną oleju, ale jeśli jest to dobry papier do pieczenia to nie ma takiej konieczności.
Na każdy z kwadratów wycisnąć krążek (ja robię dwa okrążenia, wtedy gniazdka są wyższe).
W głębokim rondlu rozgrzać olej (musi być go sporo – jakieś 4-5 cm od dna). Gniazdka wkładać na rozgrzany olej papierem do góry, smażyć około 2-3 minuty na złoty kolor, w międzyczasie zdjąć papier (ładnie odchodzi), przewrócić gniazdka na drugą stronę i dosmażyć.
Wyciągać na papierowy ręcznik, aby odsączyć z nadmiaru tłuszczu.
Z podanych składników zrobić lukier (cukier puder dobrze rozetrzeć z sokiem wyciśniętym z cytryny, jeśli jest zbyt gęsty dodać odrobinę wody) i za pomocą pędzla polukrować nim gniazdka.



poniedziałek, 28 lutego 2011

Chruściki vel faworki

Tłusty czwartek tuż tuż... może komuś przyda się sprawdzony przepis na faworki :-))
Za pączkami nie przepadam... to już wiecie, ale za to faworki zwane chrustami albo chrusty zwane faworkami uwielbiam... i gdyby nie zdrowy rozsądek to talerz faworków zjadłabym w ciągu jednego dnia... Czasem smaży je dla mnie teściowa (swoją drogą robi boskie faworki)... Tym razem usmażyłam je sama i już rozdzieliłam – w domu zostawiłam niewiele, pozostałe podarowałam.
Dotychczas korzystałam ze starego przepisu mojej babci Walerii, tym razem trochę go przerobiłam i wyszły przepyszne, chrupiące i cieniutkie faworki. Do tych faworków nie dodaje się tłuszczu i może dzięki temu nie pija go w trakcie smażenia... a ciasto jest lekkie jak piórko. Bardzo ważną rzeczą jest dobre wybicie ciasta – wtedy jest dobrze napowietrzone i powstają cudne pęcherzyki, które dodają delikatności usmażonym już faworkom.


Z tej porcji wychodzą dwa spore talerze słonecznych chrustów.

2 - 2 i ½ szklanki* mąki pszennej tortowej (zależy od wilgotności - moja mąka zbierała i dałam ok 2, 5 szklanki)  
4 żółtka (z dużych jajek)
1 łyżeczka cukru pudru
200 g gęstej śmietany (dałam 16%)
2 łyżki koniaku albo spirytusu
szczypta soli
smalec do smażenia (może być też olej albo smalec wymieszany z olejem)
cukier puder do posypania (wymieszany ze zmielonym cukrem waniliowym daje super efekt)

*szklanka, której używam ma pojemność 250 ml


Mąkę zmieszać ze śmietaną, zrobić dołek, dodać żółtka, alkohol, cukier puder i szczyptę soli. Jeśli ciasto będzie się lepiło podsypać mąką. Starannie wyrobić a następnie wybić dobrze wałkiem (tłuc mniej więcej 5 minut, składając, gdy ciasto stanie się „plaskate”). Przykryć ściereczką i zostawić na 10 minut, aby odpoczęło.
Podzielić na 3 części. Każdą część rozwałkować jak najcieniej. Pokroić na paski szerokości 3 cm i długości ok. 15 cm. Każdy pasek przekroić wzdłuż w środku (ok. 1/3 długości) i przewinąć przez dziurkę. Tłuszcz rozgrzać w rondlu bardzo mocno i wrzucać po kilka faworków, smażąc na jasnozłoty kolor. Osączyć z tłuszczu na papierowym ręczniku.
Żeby zmniejszyć temperaturę oleju – podobnie jak do pączków wrzucam plastry surowego ziemniaka, wtedy mam pewność, że moje chrusty się nie przypalą.

Przełożyć na półmisek i posypać cukrem pudrem (ja mielę zrobiony przez siebie cukier waniliowy i takim posypuję).


Ps. Jeśli ktoś nie posiada w domu wałka może wykorzystać butelkę po winie... ściągnięcie etykiety nie jest trudne a butelka sprawdza się znakomicie :-)))

Znam też sposób przepuszczania ciasta przez maszynkę do mielenia. Ale osobiście wolę wybić porządnie ciasto niż bawić się z maszynką.

sobota, 26 lutego 2011

Pączki

Pączki smażę tylko raz w roku. Nie jestem fanką tych smażonych słodkości, ale tradycji czynię zadość i w ostatni weekend karnawału (albo w tłusty czwartek, gdy mam czas) smażę pączki. Dzisiejsze wyszły mi cudnie i smakowały świetnie (jednego zjadłam). Zielonookiego nie ma, więc obdarowałam sąsiadkę, a resztę zapakowałam w karton i zawiozłam do rodziców i brata... mój bratanek na poczekaniu wciągnął dwa i stwierdził, że są przepyszne. Pozostałym też smakowały.
W ubiegłym roku wypróbowałam dwa przepisy, a w tym roku na bazie jednego z nich stworzyłam trochę inny i pączki wyszły jak z cukierni. Puszyste i nie napiły się tłuszczu (na ręczniku papierowym było go niewiele, a pączki nie były tłuste).



Składniki na około 25 -30 pączków (mnie wyszło 25 dużych)

4 szklanki* mąki pszennej luksusowej lub tortowej (+ mąka do podsypania jeśli ciasto się lepi – mąki mają różną wilgotność i czasem trzeba dać więcej)
6 żółtek z dużych jaj
3 czubate łyżki cukru
50 g  masła 
50 g** drożdży
1 szklanka letniego  mleka (250 ml)
½ szklanki jogurtu naturalnego (125 ml)
1/2 łyżeczki soli
2 łyżki koniaku albo innego mocnego alkoholu
tłuszcz do smażenia (olej, smalec, planta)
konfitura do nadziania (u mnie różana)
cukier puder albo lukier

*używam szklanki o pojemności 250 ml
**ostatnio daję tylko 40 g drożdży i ciasto rośnie jak szalone - jogurt bardzo wspomaga ten proces


Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej, a mąka może być lekko ogrzana (np. w piekarniku nagrzanym do 30 stopni).
Przygotować zaczyn: 3 łyżki mleka podgrzać (mleko musi być dosyć ciepłe, bo po dodaniu jogurtu temperatura się obniży), dodać jogurt, 1 łyżkę cukru i drożdże, dobrze rozmieszać i zostawić do wyrośnięcia.
Żółtka dobrze utrzeć z pozostałym cukrem, dodać mąkę, wyrośnięte drożdże, letnie mleko, sól, alkohol i wyrobić ciasto (odkąd mam robota Chef Titanium to zagniata ciasto za mnie). Następnie dodać roztopione ale schłodzone masło i ponownie dobrze ciasto wyrobić (przez kilka minut, żeby było puszyste). Zostawić do wyrośnięcia na około 60 minut w ciepłym miejscu - powinno przynajmniej podwoić swoją objętość. Jeśli w domu jest chłodno można włożyć miskę z ciastem do piekarnika nagrzanego do 30 - 50 stopni.
Gdy ciasto znacznie zwiększy swoją objętość uformować niewielkie pączki (kiedyś robiłam to łyżką do lodów), ale równie dobrze można ciasto delikatnie rozwałkować i wycinać krążki przy użyciu szklanki i odłożyć je na deskę (tacę, blachę) posmarowaną olejem albo wyłożoną papierem do pieczenia, lekko spłaszczyć, przykryć ściereczką i zostawić aby podrosły (30 - 40 minut). Nie oprószać mąką, bo będzie się przypalać w trakcie smażenia. Rozgrzać tłuszcz do temperatury 175 stopni (tłuszczu musi być tyle, aby pączki swobodnie pływały) i wkładać pączki, naczynie przykryć pokrywą i smażyć na niewielkim ogniu. Gdy pączki się zrumienią przewrócić je na drugą stronę (używam patyczka do szaszłyków) i dosmażyć bez przykrycia. Ja w trakcie smażenia wrzucam plasterki surowego ziemniaka – pomaga obniżyć i wyrównać temperaturę oleju.
Gotowe pączki wyjmować łyżką cedzakową (ja to robię patyczkiem do szaszłyków, którym przewracam pączki), odsączyć z tłuszczu na bibule albo papierowym ręczniku. Gdy przestygną nadziać konfiturą (wykorzystuję do tego szprycę cukierniczą – wąską długą końcówkę). Oczywiście można od razu włożyć do pączków konfiturę, ale istnieje ryzyko wypłynięcia jej podczas smażenia i wtedy kolejne pączki mogę się nam przypalać. Pączki nadziewane konfiturą przed smażeniem trzeba bardzo dokładnie zlepić.
Posypać cukrem pudrem, albo polukrować – rodzinka woli lukrowane, Darek pudrowane... cukier waniliowy mieszam ze zwykłym i mielę... tak pudrowane pączki czy faworki smakują wyborni.



A na koniec kilka dobrych rad dotyczących pączków - pochodzą ze starej pożółkłej książeczki z przepisami:
-podczas smażenia pączków co jakiś czas wrzucić do tłuszczu kawałek surowego ziemniaka (sprawi, że wyrówna się temperatura i tłuszcz nie będzie się przypalał),
-dobrze jest ograniczyć dodatek cukru do ciasta, bo on powoduje przypalanie się pączków podczas smażenia,
-używać do smażenia tłuszczów, które ulegają rozkładowi w bardzo wysokiej temperaturze, a więc smalcu, omy lub oleju (wg książeczki najlepiej słonecznikowego – choć ponoć rzepakowy jest jeszcze lepszy), dobrze też wymieszać np. smalec z olejem,
-nadziewać pączki po usmażeniu, żeby zapobiec wypłynięciu konfitury z ciasta
-smażyć pączki w płaskich rondlach pod przykryciem w dużej ilości tłuszczu, aby mogły swobodnie pływać.
-mąka do pączków powinna zawierać dużo glutenu, bo to on sprawia, że ciasto wychodzi puszyste
-produkty do pączków powinny mieć zbliżoną temperaturę, więc jaja, i mleko należy wyjąć wcześniej z lodówki i „ogrzać”
-alkohol dodany do ciasta zapobiega nadmiernemu wchłanianiu tłuszczu




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...