Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pieczywo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pieczywo. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 kwietnia 2020

Bajgle pełnoziarniste orkiszowe

Dziś zapraszam Was do wypróbowania bardzo łatwego przepisu na pełnoziarniste bajgle orkiszowe. Bajgle, podobnie jak obwarzanki przed upieczeniem wrzuca się do wrzątku i obgotowuje przed pieczeniem. Do wody dodaje się odrobinę słodyczy, co sprawia, że skórka jest chrupiąca i zrumieniona, a środek miękki i puszysty.
Oczywiście można je przygotować z białej mąki pszennej, ja wybrałam mąkę orkiszową pełnoziarnistą, która mi lepiej służy. Jednak w przypadku białej mąki trzeba pamiętać o zmniejszeniu ilości wody, bowiem mąka pełnoziarnista chłonie jej więcej niż mąka biała.
Z tej porcji wychodzi 6 bajgli, które po upieczeniu ważą około 120 g. 



Składniki na 6 sztuk:
450 g mąki pełnoziarnistej orkiszowej (u mnie typ 1850)
25 g świeżych drożdży albo 7 g drożdży instant
1,5 łyżeczki soli
270 – 300 ml ciepłej wody (ilość zależy od wilgotności mąki)
1 rozkłócone jajko
sezam / mak/ siemię lniane do posypania – u mnie jasny i czarny sezam

Do wody: 1 łyżka miodu / melasy / syropu klonowego / złotego syropu / cukru trzcinowego itp. – wykorzystujemy to, co mamy w domu


Bajgle pełnoziarniste orkiszowe - przygotowanie: 

Mąkę wsypać do miski (białą przesiać, pełnoziarnistą zostawić tak jak jest), dodać sól i wymieszać. Drożdże rozkruszyć, dodać łyżeczkę mąki i kilka łyżek ciepłej wody, dobrze wymieszać i zostawić na około 15 minut, aby zaczyn drożdżowy wyrósł.
Wyrośnięty zaczyn dodać dodać do mąki wymieszanej z solą i wlać 270 ml wody i zacząć wyrabiać ciasto, jeśli wydaje się za suche, to dodać jeszcze trochę wody i wyrobić gładkie, elastyczne ciasto, które nie będzie się kleić. Im dłużej będzie wyrabiane tym będzie bardziej elastyczne, a w efekcie wypieczone bajgle bardziej puszyste.
Wyrobione ciasto przełożyć do miski, przykryć ściereczką i zostawić na godzinę do wyrośnięcia – powinno podwoić swoją objętość. Świetnym rozwiązaniem jest wstawienie miski do lekko nagrzanego piekarnika (ja wykorzystuję program do podgrzewania talerzy – temperaturę mogę ustawić na 30 stopni).
Gdy ciasto wyrośnie podzielić je na 6 równych części – u mnie każda część to około 130 g (po upieczeniu około 120 g). Uformować okrągłe bułeczki, następnie zrobić palcem dziurki w środku i delikatnie środek rozszerzyć. Zostawić ponownie do wyrośnięcia na około 30 minut.
W rondlu zagotować wodę, dodać 1 łyżkę dowolnego słodzidła, które mamy w domu. Wkładać bajgle i obwarzać je po 30 sekund z każdej strony, przełożyć na kratkę (u mnie ściereczka na kratce) i zostawić na kilka chwil do osuszenia. Przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, posmarować rozkłóconym jajkiem i posypać sezamem albo innymi ziarnami.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni (góra – dół) i piec około 20 -25 minut aż skórka ładnie się zrumieni. Czas pieczenia tak naprawdę zależy od naszego piekarnika – u mnie bajgle piekły się 25 minut.
Taki bajgiel może być świetną bazą do tworzenia rozmaitych kanapek – ja osobiście bardzo lubię bajgle z serkiem kanapkowym, sałatą, zielonym ogórkiem i wędzonym łososiem. Ale doskonale sprawdzi się też jakieś szarpane mięso, szynka wędzona czy po prostu sadzone jajko.
Bajgle najlepsze są świeże, ale równie dobrze smakują, gdy opieczemy je w tosterze – taki ciepły będzie idealnym dodatkiem np. do jajecznicy. 







sobota, 14 września 2019

Cebularze orkiszowe graham

No i stało się. Poczyniłam cebularze na mące orkiszowej: pełnoziarnistej (typ 2000) i orkiszowej graham (typ 1850). Od zawsze jestem fanką grahamek, a pieczywo orkiszowe uwielbiam. Od jakiegoś czasu chodziły za mną cebularze, więc postanowiłam zrobić je w wersji zdrowszej, pełnoziarnistej i ze sporą ilością cebuli. Do części dodałam trochę mozzarelli. Są pyszne.
Oczywiście takie klasyczne cebularze też na blogu znajdziecie TUTAJ
 

Składniki na 8 sztuk:

Ciasto:
200 g mąki orkiszowej graham typ 1850
200 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej typ 2000
200 ml ciepłego (nie gorącego) mleka
1 łyżka oleju
1 małe jajko
7 g drożdży instant albo 25 g świeżych
1 łyżeczka soli

Nadzienie:
600 g cebuli
1 łyżka klarowanego masła albo 2 łyżki oleju
mak

Dodatkowo:
1 małe rozkłócone jajko
opcjonalnie: ser mozzarella 



Cebularze orkiszowe graham – przygotowanie:

Wszystkie składniki ciasta włożyć do misy i po prostu zagnieść na gładkie, elastyczne ciasto. Jeśli się za mocno klei dodać odrobinę mąki, ale nie za dużo, żeby nie wyszło twarde. W przypadku użycia świeżych drożdży trzeba najpierw przygotować rozczyn (drożdże rozmieszać z niewielką ilością ciepłego mleka i mąki i zostawić do wyrośnięcia na kilka minut).
Gotowe ciasto włożyć do miski, przykryć ściereczką i zostawić na godzinę do wyrośnięcia.

Przygotować farsz. Cebulę obrać i pokroić w ćwierć talarki. Na patelni rozgrzać masło albo olej, włożyć cebulę, lekko posolić i popieprzyć. Smażyć na małym ogniu przez około 20 minut (często mieszać), aż cebula się ładnie zeszkli i lekko zrumieni. Dodać łyżkę maku i wymieszać.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni (góra – dół).
Wyrośnięte ciasto podzielić na 8 części, rozwałkować na placuszki o średnicy około 15 cm. Ułożyć na blaszkach na papierze do pieczenia. Posmarować rozkłóconym jajkiem, nałożyć cebulę, można dodatkowo posypać odrobiną maku albo tarta mozzarellą. Wstawić do gorącego piekarnika i piec około 15 minut do lekkiego zrumienienia. Wyciągnąć, przełożyć na kratkę i zostawić do przestygnięcia, choć takie gorące smakują wybornie. 



wtorek, 16 lutego 2016

Domowa pita

Wiem, wiem... można iść do sklepu i kupić gotowe paczkowane chlebki pita. Ja jednak uważam, że podobnie jak tortillę czy chlebek naan, tak i pitę warto zrobić w domu. Po pierwsze taniej, po drugie zdrowiej, bo bez tych wszystkich konserwantów, które sprawiają, że sklepowe pity mają długi termin przydatności. A to nic trudnego. Może potrzeba nieco więcej czasu niż na tortillę, ale ciasto drożdżowe rządzi się swoimi prawami i trzeba mu trochę uwagi poświęcić. Jednak dobrze wyrobione i wyrośnięte odwdzięczy się wspaniałym smakiem.
Przepis na te pity zaczerpnęłam z książki Piotra Kucharskiego pt. „Chleb. Domowa piekarnia”, którą ostatnio wyjątkowo polubiłam i wszystko, co z niej robię wychodzi idealnie. Zmieniłam jedynie mąkę z chlebowej na luksusową, bo chlebowa mi wyszła, a nie chciało mi się przy niedzieli iść do sklepu. Wcześniej robiłam z innego przepisu, ale z tego wychodzą lepsze, bardziej puszyste.
Taką pitę można pysznie nadziać mięsem i warzywami, zjeść na obiad albo zabrać ze sobą do pracy czy na wycieczkę – zawsze to miła odmiana od zwykłej kanapki. 


Składniki na 8 sztuk:

Zaczyn:
10 g drożdży
100 ml ciepłej wody
100 g przesianej mąki pszennej luksusowej typ 550 (w oryginale chlebowa typ 750)

Ciasto właściwe:
cały zaczyn
350 g przesianej mąki pszennej luksusowej typ 550 (w oryginale chlebowa typ 750)
170 ml letniej wody
30 ml (2 łyżki) oliwy albo oleju (dałam z pestek winogron)
10 g (1 łyżeczka) soli


Do miski przesiać mąkę, drożdże rozpuścić w wodzie, wlać do mąki i wymieszać do połączenia składników (ja od razu zrobiłam to w misie robota). Zostawić w temperaturze pokojowej na około 45 minut (latem, przy wysokiej temperaturze można ten czas skrócić do 30 minut). Następnie do zaczynu dodać przesianą mąkę, wodę, sól i olej. Wyrobić gładkie, elastyczne ciasto (ja wyrabiałam 7 minut w robocie) – jeśli się klei można podsypać delikatnie mąką, ale nie za dużo, bo będzie twarde.
Wyrobione ciasto przełożyć do misy (u mnie zostało w misie robota), przykryć folią spożywczą albo ściereczką. Zostawić na 2 godziny w temperaturze pokojowej do wyrośnięcia (latem można skrócić ten czas). Gdy ciasto podwoi (a nawet potroi) swoją objętość przełożyć je na blat oprószony mąką, zagnieść krótko i podzielić na 8 równych części (u mnie każda po około 90 g). Z każdej części uformować okrągłą bułeczkę, ułożyć na blacie, przykryć ściereczką i zostawić na 20 -30 minut do drugiego wyrośnięcia. Każdą bułeczkę rozpłaszczyć w dłoniach i rozwałkować na płaski placek o średnicy około 12 cm. Przygotowane pity ułożyć na blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia (po 4 sztuki na jednej blaszce) i zostawić na 15 minut. W tym czasie rozgrzać piekarnik do 230 – 240 stopni. Gdy piekarnik jest gorący wstawiać blachy pojedynczo i piec około 7 – 8 minut do lekkiego zrumienienia.
Wyciągnąć z piekarnika, przełożyć na kratkę i zostawić do odparowania. 



środa, 10 lutego 2016

Bułki poznańskie z przedziałkiem na podmłodzie

Kolejny przepis Piotra Kucharskiego z książki pt. „Chleb. Domowa piekarnia”. Te bułki mnie zachwyciły i wreszcie wiem czego brakowało moim bułkom wrocławskim. Bo bułki nazwane przez Piotra „poznańskie”, u nas od zawsze występowały pod nazwą „bułki wrocławskie” i miały zwarty miąższ.
Przy bułkach wrocławskich pisałam, że to jeszcze nie do końca to, o co mi chodzi, że moje kombinacje nie przyniosły jeszcze tego wytęsknionego efektu. I pewnie długo jeszcze bym nie wiedziała dlaczego mi to nie wychodzi, gdyby nie podmłoda. Wreszcie mam to, czego szukałam.
Bułki na podmłodzie, to bułki mojego dzieciństwa. Są pyszne, mają spójny, zwarty miąższ, są dosyć ciężkie i sycące.
A co to jest ta podmłoda? W internecie jest sporo różnych informacji na ten temat, ale nie ma to jak zaciągnąć języka u zaprzyjaźnionego piekarza. Jeden telefon i od razu w głowie jaśniej. Podmłoda to nic innego jak zaczyn pszenny, który powstaje z mieszanki wody, mąki (w równych proporcjach) i niewielkiej ilości drożdży. Podmłoda przechodzi proces fermentacji, w którym następuje rozwój mikroflory i namnożenie drożdży, które rozwijają się przez pączkowanie. Podmłoda jest wykorzystywana przy produkcji ciast i pieczywa przygotowanego metodą dwufazową – najpierw powstaje półprodukt (zaczyn), a dopiero potem ciasto właściwe. W niektórych przypadkach można stosować metodę trójfazową wykorzystując podwójną podmłodę.
Podmłodę najczęściej wykorzystuje się w okresie letnim, wtedy można dodać znacznie mniej drożdży, aby uzyskać wyśmienite porowate ciasto. Ale zimą też nie jest to zakazane, po prostu czas wyrastania jest nieco dłuższy. Można przygotować podmłody o różnej gęstości i z wykorzystaniem różnych rodzajów mąk pszennych. Lekkie, luźne podmłody (nazywane czasem zaczynem poolish) wykorzystuje się do małych bochenków, bagietek i bułek, a gęste z mąki o dużej zawartości glutenu przygotowuje się do wypieku dużych bochenków. To chyba tyle o podmłodzie.
A teraz czas na przepis na pyszne bułki. Trzeba trochę na nie poczekać, ale gwarantuję, że warto. 


Składniki na 9 bułek:

Podmłoda:
2 g świeżych drożdży
200 g mąki pszennej chlebowej typ 750
200 g letniej wody

Ciasto właściwe:
cała podmłoda
10 g drożdży
400 g mąki pszennej chlebowej typ 750
200 ml letniej wody
10 g (1 łyżeczka) soli

Dodatkowo:
1 małe jajko
czarny i jasny sezam


Dzień przed pieczeniem (późnym wieczorem) przygotować podmłodę: drożdże rozpuścić w letniej wodzie, dodać mąkę i wymieszać. Miskę przykryć ściereczką albo folią spożywczą i odstawić w temperaturze pokojowej na 12 -16 godzin do fermentacji.
Następnego dnia rano przygotować ciasto właściwe: drożdże rozpuścić w wodzie, wlać do podmłody, wsypać mąkę i sól. Wymieszać i zagnieść gładkie, elastyczne ciasto (czas zagniatania to około 5 -7 minut – ciasto nie powinno się kleić) – można to zrobić ręcznie albo z pomocą robota. W razie potrzeby podsypać niewielką ilością mąki. Gotowe ciasto umieścić w misce, przykryć folią spożywczą albo ściereczką i zostawić do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej na 2 -3 godziny. Można ten czas skrócić umieszczając ciasto w ciepłym miejscu (np. w lekko nagrzanym piekarniku – do temperatury 30 stopni), a i latem, gdy na dworze gorąco czas będzie krótszy. Ciasto powinno co najmniej podwoić swoją objętość. Wyrośnięte ciasto przełożyć na blat albo stolnicę posypaną mąką, lekko je zagnieść, a następnie podzielić na 9 równych części (mniej więcej po 110 g). Z każdego kawałka ciasta uformować bułeczkę, ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i odstawić jeszcze na 30 – 40 minut do ponownego wyrośnięcia. Na środku bułek zrobić nacięcie tępą stroną noża (prawie do samego końca). Posmarować je roztrzepanym jajkiem i posypać sezamem.
Piekarnik nagrzać do 200 -220 stopni (u mnie 200 stopni góra – dół). Tuż przed wstawieniem blaszki na spód piekarnika wrzucić kilka kostek lodu albo spryskać ścianki obficie wodą, aby zaparować wnętrze piekarnika. Blaszkę z bułkami wstawić do gorącego piekarnika i piec około 12 – 17 minut do ładnego zrumienienia. Wyciągnąć z piekarnika, przełożyć na kratkę do odparowania i wystudzenia.








niedziela, 6 września 2015

Bułki pszenne – grahamki orkiszowe

Lubię zapach domowego pieczywa i choć częściej piekę chleb niż bułki, to jednak ten zapach zawsze wywołuje we mnie pozytywne emocje.
Przepis na te bułki pochodzi z warsztatów, w których miałam okazję uczestniczyć na początku lipca, a które prowadził Tomek Morawiecki. Piekłam je już kilka razy, zawsze wychodziły świetnie. Z tym, że korzystam ze świeżych drożdży, bo tych suchych instant po prostu nie lubię, a one nie lubią mnie. Tym razem trochę namieszałam i zmieniłam mąkę, bo po prostu jasnej orkiszowej miałam za mało, do sklepu mi się iść nie chciało, więc użyłam orkiszowej pełnoziarnistej, zmniejszyłam ilość miodu i chyba już przy tej proporcji składników zostanę, bo bułki wyszły jeszcze lepsze.
Te bułki nie rosną mocno do góry, są raczej płaskie, bowiem ciasto jest dosyć luźne. Jednak dla mnie to plus, bo znaczniej wygodniej się je je i nadają się do przygotowania „kanapki” na podróż czy do szkoły. Najsmaczniejsze są pierwszego dnia, ale kolejnego również smakują dobrze i są miękkie. Bułki można zamrażać, po rozmrożeniu są tak smaczne jak świeże – ja rozmrażam przeważnie naturalnie – po prostu wyciągam na blat i pozwalam im odtajać.
Nazwę sobie wymyśliłam, bo nigdy w sprzedaży nie spotkałam czegoś takiego jak grahamki orkiszowe... ale co tam, kuchnia to nie apteka, można tworzyć. 


Składniki na 9 sporych bułek:

200 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej typ 1850 albo 2000
100 g mąki orkiszowej jasnej typ 1100 
200 g mąki graham typ 1850
320 ml ciepłej wody
25 g świeżych drożdży albo 7 g drożdży instant
10 g (1 pełna łyżeczka) soli
10 g (1 łyżeczka) dowolnego miodu – u mnie lipowy
20 g (1 łyżka) miękkiego, świeżego masła

Dodatkowo:
1 małe rozkłócone jajko
ulubione ziarna – u mnie sezam biały i czarny, czarnuszka, słonecznik, pestki słonecznika, pestki dyni



Z drożdży, miodu, 2 łyżek ciepłej wody i 1 łyżki mąki (jasnej orkiszowej) przygotować zaczyn i odstawić na 15 minut do wyrośnięcia (w przypadku drożdży suchych nie trzeba robić zaczynu, tylko wymieszać je z mąką). Mąkę wymieszać z solą, dodać masło, wlać wyrośnięty zaczyn, wodę i wyrobić ciasto – około 10 minut w robocie albo mikserem z hakami. Ciasto jest dosyć luźne i lepiące, więc wyrabianie go ręką jest uciążliwe i nieprzyjemne.
Gotowe ciasto przełożyć do miski i odstawić na 60 -70 minut do wyrośnięcia. Z wyrośniętego ciasta uformować 8 bułek (ciasto się lekko lepi, ale tak ma być), których nie należy spłaszczać, bo w trakcie drugiego wyrastania same nabiorą odpowiedniego kształtu. Ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i zostawić na 15 minut do napuszenia. Tępą stroną noża zrobić rowki – nóż należy docisnąć głęboko, niemal do samej blaszki. Bułki posmarować rozkłóconym jajkiem, posypać ulubionymi ziarnami i zostawić jeszcze na 15 minut. Piekarnik nagrzać do 200 stopni (góra – dół), wstawić bułki i piec około 15 – 17 minut do ładnego zrumienienia. Przełożyć na kratkę i zostawić do wystudzenia. 




poniedziałek, 5 stycznia 2015

Odrywaniec na wytrawnie czyli odrywany chlebek z ziołami i serem

Gdy w chlebaku pustki, to trzeba coś wykombinować. Można upiec zwykły chleb albo chwilę się pobawić, zrobić coś smacznego i cudownie pachnącego.
Na blogu jest już cynamonowy odrywaniec i bazując na tym przepisie przygotowałam wersję wytrawną. Zmieniłam nieznacznie proporcje i wyszło naprawdę smacznie. Co prawda do zdjęcia został niewielki kawałek, ale odrywaniec wyszedł tak dobry (choć nieco pikantny), że chciałam się podzielić tym przepisem.



Składniki na keksówkę 25 x 12 cm (mierzone na górze foremki):

350 g mąki pszennej luksusowej typ 550 (używając innej mąki należy regulować ilość płynu)
20 g świeżych drożdży (można użyć 7 g drożdży instant)
1 łyżeczka cukru
40 g masła
1 czubata łyżeczka jogurtu naturalnego (użyłam greckiego)
100 ml ciepłej wody
60 ml ciepłego mleka
1 jajko
½ łyżeczki soli
szczypta chili
1 łyżeczka ziół prowansalskich

nadzienie:
50 g masła
2 ząbki czosnku (można dać więcej, ja nie przepadam)
dowolne zioła – u mnie 1 łyżka posiekanego szczypiorku, 1 łyżka posiekanego koperku, 1 łyżeczka ziół toskańskich z suszonymi pomidorami, 1 łyżeczka ziół dalmatyńskich i chili z młynka (można pominąć jeśli ktoś nie lubi ostrych smaków)
50 g tartego parmezanu

można dodać dowolne dodatki – np. oliwki, prażoną cebulę, salami, szynkę itp. 


Z drożdży, 1 łyżeczki cukru, 1 łyżeczki jogurtu naturalnego i 2 łyżek mleka przygotować zaczyn i odstawić na kilkanaście minut, aby ruszył i podrósł. Masło roztopić i zostawić do przestygnięcia.
Mąkę przesiać do miski, dodać sól, zioła, chili, jajko, pozostałe letnie mleko, ciepłą wodę, wyrośnięty zaczyn i wyrobić ciasto (ja to robiłam w robocie przez około 6 minut). Pod koniec dodać roztopione masło i jeszcze chwilę wyrabiać, aż ciasto wchłonie tłuszcz i stanie się matowe. Jeśli ciasto jest mocno lepiące można dodać jeszcze trochę mąki (niestety mąka mące nierówna). Z ciasta uformować kulę, przełożyć do miski posmarowanej olejem, przykryć ściereczką i odstawić na 60 minut w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (ciasto powinno podwoić swoją objętość - można wstawić do lekko podgrzanego piekarnika albo blisko kaloryfera czy kominka).
W międzyczasie w rondelku rozpuścić masło, dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, zioła i wymieszać, aby składniki się dobrze połączyły (zrobić to krótko przed końcem wyrastania ciasta).
Wyrośnięte ciasto przełożyć na stolnicę albo blat oprószony mąką, rozciągnąć delikatnie na placek i rozwałkować na prostokąt (mój miał 45 x 30 cm). Rozwałkowane ciasto posmarować masłem z ziołami, ewentualnie dodać swoje ulubione dodatki. Posypać tartym parmezanem, a następnie pokroić na 6 równych pasków (wzdłuż krótszego boku). Następnie paski ułożyć jeden na drugim i ponownie przekroić na 6 kawałków.
Blaszkę posmarować masłem i posypać mąką albo wyłożyć papierem do pieczenia. Układać kawałki ciasta pionowo w blaszce. Zostawić do wyrośnięcia na 30 minut.
Piekarnik nagrzać do 180 stopni (góra – dół), wstawić ciasto i piec 40 – 45 minut do uzyskania intensywnie złotego koloru. Jeśli ciasto ma pozostać jaśniejsze to na pierwsze 25 minut można je przykryć luźno papierem do pieczenia, pamiętając o tym, że ciasto drożdżowe rośnie i potrzebuje przestrzeni.
Wyciągnąć z piekarnika i zostawić do lekkiego przestudzenia. Najsmaczniejsze jest ciepłe, ale na drugi dzień też daje radę. Ja do odświeżania drożdżowego ciasta wykorzystuję mikrofalę – kilkanaście sekund i ciasto smakuje jak wyciągnięte prosto z piekarnika. 


wtorek, 4 listopada 2014

Chleb mieszany ze słonecznikiem na zakwasie żytnim

Dawno nie było żadnego chleba, a kilka upieczonych bochenków czeka na publikację, więc dzisiaj jeden z nich. Dosyć ciężki, pachnący i sycący. Dosyć sporo czasu potrzebuje na wyrośnięcie, ale zdecydowanie warto poczekać. Powstał w wyniku czyszczenia szafek z resztek różnych rodzajów mąk. 


Składniki na duży bochenek (u mnie foremka 12 x 27 cm – dolne wymiary foremki):

Zaczyn:
100 g zakwasu żytniego
100 g mąki żytniej chlebowej typ 720
100 g letniej wody

Ciasto właściwe:
cały zaczyn
300 g mąki graham typ 1850
200 g mąki orkiszowej typ 700
200 g mąki pszennej chlebowej typ 720
100 g ziaren słonecznika
22 g soli (2 łyżeczki)
550 ml letniej wody


Wszystkie składniki zaczynu wymieszać i zostawić na 16 - 20 godzin. Wszystkie rodzaje mąki wymieszać z solą i słonecznikiem. Dodać przepracowany zaczyn, wlać wodę i wyrobić ciasto do dobrego połączenia składników (ja to zrobiłam robotem). Ciasto może być lepiące. Przykryć ściereczką i zostawić na około 6 – 10 godzin, aż ciasto wyrośnie (czas zależy od temperatury otoczenia) i znacznie powiększy swoją objętość. Przełożyć do formy posmarowanej masłem i zostawić ponownie na 2 – 4 godziny do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do 190 stopni (góra - dół), ścianki spryskać wodą. Wstawić formę z chlebem i piec około 50 minut. Od razu wyciągnąć, przełożyć na kratkę i zostawić do wystygnięcia. 



niedziela, 5 października 2014

Bułki pszenne jogurtowe

To, że jestem drożdżoholiczką nie podlega dyskusji. Uwielbiam zapach drożdżowych wypieków, więc kombinuję i ze słodkimi i z wytrawnymi wypiekami.
Gdy znalazłam przepis na te bułeczki na stronie "sprawdzona kuchnia", to wiedziałam, że muszę je upiec. Dodatek jogurtu sprawia, że ciasto wychodzi delikatne i puszyste. I te bułeczki też takie są.  Najsmaczniejsze są od razu po upieczeniu, drugiego dnia szału nie ma, ale spokojnie można je jeść. Dobrym pomysłem jest zamrożenie ich od razu po wystygnięciu, bo po rozmrożeniu są jak świeże (sprawdziłam).
W przepisie praktycznie nic nie zmieniłam. Dosypałam jedynie więcej mąki. Być może ma to związek z tym, że mój jogurt naturalny nie był zbyt gęsty. No i upiekłam na świeżych drożdżach, bo suszonych nie lubię. 


Składniki na 8 -10 bułek:

460 g mąki pszennej luksusowej typ 550 (dałam prawie 500 g)
200 ml jogurtu naturalnego
100 ml ciepłej wody
25 g świeżych drożdży albo 10 g suszonych
1 pełna łyżeczka płynnego miodu albo cukru
1 pełna łyżeczka soli
1 jajko
2 łyżki oleju (dałam z pestek winogron)


Wodę podgrzać, dodać 2 łyżki jogurtu naturalnego (po wymieszaniu masa powinna być lekko ciepła), miód albo cukier, rozkruszone drożdże, 1 łyżkę mąki, wymieszać i odstawić na około 10 minut do wyrośnięcia.
Mąkę przesiać do miski, wsypać sól i wymieszać, dodać rozkłócone jajko, olej, resztę jogurtu i wyrośnięty zaczyn. Wyrobić gładkie ciasto (ja wyrabiałam w robocie około 8 minut, a potem jeszcze chwilę rękoma), jeśli ciasto się mocno lepi podsypać niewielką ilością mąki. Przełożyć do miski posmarowanej olejem, przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na około 40 minut - do podwojenia objętości. Wyrośnięte ciasto przełożyć na blat oprószony mąką, krótko wyrobić. Uformować wałek o długości około 60 cm , lekko spłaszczyć, tak aby szerokość miała około 8 cm. Ciasto obsypać mąką i pokroić ostrym nożem na 8 – 10 równych* kawałków, w zależności od tego, ile chcemy mieć bułek i jakiej wielkości (ja pokroiłam na 10 części).
Bułeczki przenieść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, przykryć ściereczką i zostawić na kolejne 30 minut do ponownego wyrośnięcia. Piekarnik nagrzać do 190-200 stopni (góra - dół), wstawić blachę z bułkami i piec około 15 minut do ładnego zrumienienia.
Wyciągnąć, ostudzić na kratce. Bułki nadają się do słodkich i do wytrawnych dodatków. 

*jeśli chcę, aby bułki były w miarę równe to po prostu używam metrówki albo wagi kuchennej (waga przydaje się przy bułeczkach okrągłych) 

wtorek, 5 sierpnia 2014

Chleb pszenny z oliwą (na drożdżach)

Przy okazji testowania multicookera upiekłam pyszny chleb, który jest tak banalnie prosty, że zrobić może go każdy, również w zwykłym piekarniku. A nie ma nic lepszego niż dobry, domowy chleb. Wykorzystałam zarys przepisu, który znalazłam w książeczce dołączonej do multicookera, ale trochę pozmieniałam, aby dopasować do własnych potrzeb. Powtórzyłam go zmieniając zwykłą mąkę chlebową na orkiszową i dodałam trochę dobrych ziarenek, chleb wyszedł równie pyszny, dlatego zachęcam do eksperymentowania. Chleb, dzięki dodatkowi oliwy dosyć długo zachowuje świeżość. Można go spokojne zamrozić, a po rozmrożeniu jest równie dobry.
Kilka osób prosiło o przepis na chleb z multicookera, więc tę prośbę mogę spełnić. 


Składniki na duży bochenek:

700 g mąki pszennej chlebowej typ 750 (albo orkiszowej typ 630 lub typ 700)
35 g świeżych drożdży albo 10 g suszonych
10 g (1 łyżeczka) cukru
3 łyżki ciepłego mleka
20 g (2 płaskie łyżeczki) soli
30 ml (2 łyżki) oliwy albo oleju dobrej jakości
450 ml letniej wody
opcjonalnie: 2 łyżki sezamu, 2 łyżki ziaren słonecznika, 2 łyżki pestek dyni


Do ciepłego mleka wsypać cukier, dodać rozkruszone drożdże, 1 łyżkę mąki i dokładnie wymieszać. Zostawić na 10 minut, aby zaczyn ruszył (przy suszonych drożdżach etap zaczynu pominąć i od razu wszystkie składniki dodać razem)
Mąkę przesiać do misy, dodać sól (opcjonalnie ziarna) i wymieszać. Wlać olej, wyrośnięty zaczyn i wodę. Wszystkie składniki wymieszać i wyrobić gładkie ciasto (ja wyrabiałam w robocie przez około 10 minut). Jeśli ciasto jest mocno lepiące, to podsypać niewielką ilością mąki, ale czym dłużej wyrabiane tym mniej się lepi. Dobrze wyrobione, gładkie ciasto zostawić do wyrośnięcia na około 60 minut (moje wyrastało w multicookerze na odpowiednim programie). Gdy ciasto wyrośnie, uformować bochenek albo umieścić ciasto w tortownicy o średnicy 22 -25 cm (ewentualnie w dużej keksówce). Przykryć ściereczką i zostawić do ponownego wyrośnięcia na 20 minut. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 - 200 stopni (góra – dół) i piec około 50 minut - dobrze jest piekarnik wcześniej spryskać wodą albo wstawić do niego miseczkę żaroodporną wypełnioną wodą. W przypadku multicookera nie wyciągać chleba po wyrośnięciu, tylko włączyć program do pieczenia, ustawić na 2 godziny, a po godzinie wyciągnąć chleb, odwrócić, ponownie umieścić w multicookerze i piec do końca trwania programu.
Ostudzić na kratce. 


niedziela, 6 kwietnia 2014

Bułki mleczne

Od jakiegoś czasu bratowa prosiła, abym upiekła mleczne bułeczki, takie z ciemną ale miękką skórką i białym środkiem. Jako, że bardzo ją lubię, to i prośbę spełniłam, gdy tylko sobota wolna nastała. Nie bardzo wiedziałam jak to zrobić, aby bułki miały miękką skórkę, ale przypomniałam sobie, że piekłam jakiś czas temu bułki maślane i one właśnie takie były. Pokombinowałam nieco z proporcjami i wyszły całkiem fajne bułeczki, choć mogły być nieco bardziej słodkie. 


Składniki na 16 bułeczek średniej wielkości:

400 g mąki pszennej tortowej typ 450
350 g mąki pszennej luksusowej typ 550
330 ml ciepłego mleka
40 g świeżych drożdży
1 pełna łyżka jogurtu naturalnego
4 – 5 łyżek cukru (ja dałam 3 łyżki i to było trochę za mało)
2 duże jajka
50 g roztopionego ostudzonego masła
½ łyżeczki soli

rozkłócone jajko + 2 łyżki mleka do posmarowania bułek (resztę jajka zużyłam do posmarowania drugiego wypieku, który tego dnia robiłam)


Drożdże rozkruszyć do kubka, dodać jogurt naturalny, 2 – 3 łyżki ciepłego mleka, 1 łyżeczkę cukru i 1 łyżeczkę mąki. Wymieszać i odstawić na 15 – 20 minut, aby zaczyn wyrósł.
Do miski przesiać obie mąki, wsypać sól i wymieszać. Żółtka utrzeć z cukrem na kogel mogel (powinien być prawie biały) – ja wykorzystałem trzepaczkę ręcznego blendera. Do utartych żółtek wlać białka i razem krótko ubić – na tyle, aby białka zostały dobrze roztrzepane.
Do mąki dodać ubite jajka, ciepłe mleko, roztopione masło i wyrośnięty zaczyn. Wyrobić gładkie ciasto – ja robiłam to w robocie przez około 10 minut. Ciasto początkowo może wydawać się nieco lepiące, ale po długim wyrobieniu powinno uzyskać właściwą konsystencję. Jeśli będzie się lepić można podsypać niewielką ilością mąki, ale nie za dużo, żeby ciasto nie było za ciężkie – ma być elastyczne. Wyrobione ciasto przełożyć do miski posypanej mąką, przykryć ściereczką kuchenną i zostawić do wyrośnięcia na około 60 – 70 minut. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Wyrośnięte ciasto podzielić na 16 równych części (zważyłam całość, podzieliłam na 16 i odważałam po 84 g). Z każdego kawałka ciasta uformować okrągłą bułeczkę i ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując spore odstępy, bo bułeczki rosną. Przykryć ściereczką i zostawić na około 20 minut do napuszenia. Posmarować rozkłóconym jajkiem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (góra – dół) i piec około 20 minut. Wyciągnąć, przełożyć na kratkę i zostawić do wystygnięcia.
Bułeczki są słodkawe, więc najlepszym dodatkiem jest do nich dżem, miód, twarożek, ale i z żółtym serem smakują bardzo fajnie.




sobota, 15 marca 2014

Grahamki na jogurcie

Już od jakiegoś czasu próbowałam różnych przepisów na grahamki, bo bardzo je lubię, ale nie znalazłam tego jednego jedynego, dla mnie idealnego, bo jedne były z melasą, inne za słodkie albo gumowate. Pewnego dnia okazało się, że nie mam w domu pieczywa (chleb jedzony przez tydzień skończył się). W szafce znalazłam różne mąki, w tym mąkę graham, no i postanowiłam nie korzystać z żadnego przepisu, ale zrobić po swojemu. I wyszły takie jak chciałam, żeby były – delikatne, puszyste, a nie zbite i gumowate. 


Składniki na 9 bułeczek:

240 g (1,5 szklanki*) mąki graham typ 1850
150 g (1 szklanka) mąki pszennej chlebowej typ 1100 (można użyć typ 750)
25 g świeżych drożdży (można użyć 7 g suchych)
2 pełne łyżeczki cukru trzcinowego
1 płaska łyżeczka soli
100 g jogurtu naturalnego
125 ml (½ szklanki) ciepłej wody
125 ml (½ szklanki) ciepłego mleka
30 ml (2 łyżki) oleju z pestek winogron (można dać inny)

dodatkowo: rozkłócone jajko do posmarowania bułeczek

*używam szklanki o pojemności 250 ml


Drożdże rozkruszyć do kubka, dodać cukier, 1 łyżeczkę jogurtu, 4 łyżki ciepłego mleka i 1 łyżkę mąki chlebowej. Wymieszać i zostawić na 15 minut do wyrośnięcia.
Do misy przesiać mąkę, dodać sól, olej, jogurt, wodę i mleko i wyrośnięty zaczyn. Wyrobić gładkie ciasto (ja wyrabiałam w robocie przez 10 minut i zagniatałam 2 minuty ręcznie). Ciasto powinno być dosyć luźne, może być nawet trochę lepiące (jeśli byłoby za suche to dodać trochę letniej wody), ale powinno trzymać kształt. Przełożyć do miski wysypanej mąką i zostawić do podwojenia objętości na około 60 minut. Wyrośnięte ciasto krótko zagnieść i podzielić na 9 równych części (po mniej więcej 80 g). Z każdej części uformować owalną albo okrągłą bułeczkę i ułożyć je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryć ściereczką i zostawić do ponownego wyrośnięcia na około 40 minut.
Wyrośnięte bułeczki posmarować rozkłóconym jajkiem. Piekarnik nagrzać do 200 stopni (góra – dół), wstawić blaszkę z bułkami do gorącego piekarnika i piec około 20 minut do ładnego zrumienienia. Wyciągnąć z piekarnika, przełożyć na kratkę i zostawić do całkowitego wystudzenia.


piątek, 14 marca 2014

Chleb graham na zakwasie żytnim razowym

Od pewnego czasu eksperymentuję z mąką graham i coraz bardziej mi się te eksperymenty podobają, bo pieczywo wychodzi naprawdę bardzo smaczne. Tym razem postanowiłam namieszać i wrzucić do chleba trochę ziarenek, które bardzo lubię i które zdecydowanie dobrze działają na układ trawienny. Chleb nie jest trudny do przygotowania, ale wymaga cierpliwości, bo od zarobienia do wstawienia do piekarnika mija 10 – 14 godzin. Nie dodaję do niego drożdży, a jedynie sam zakwas, więc siłą rzeczy czas wyrastania jest dosyć długi. Ale zdecydowanie warto poczekać. Ja przygotowuję większość chlebów na zaczynie, są wtedy mniej kwaśne i wg mnie smaczniejsze. 
Chleb jest dosyć ciężki, wilgotny i bardzo sycący. Bochenek po upieczeniu ważył 1,25 kg, więc podzieliłam się nim z sąsiadką, bo choć długo zachowuje świeżość, to jedzenie tego samego chleba przez dwa tygodnie jest mało atrakcyjne. 



Składniki na foremkę keksówkę 33 x 9 cm (mierzone na spodzie foremki)

Zaczyn:
75 g aktywnego zakwasu żytniego
75 g mąki chlebowej pszennej typ 1100 (w zastępstwie można dać bardziej dostępny typ 750)
75 g letniej wody

Ciasto właściwe:
300 g mąki graham typ 1850
140 g mąki pszennej chlebowej typ 1100 (w zastępstwie można dać typ 750)
160 g mąki pszennej chlebowej typ 750
60 g ziaren słonecznika
40 g nasion dyni
30 g siemienia lnianego
500 g letniej wody
20 g (1,5 łyżeczki) soli
cały zaczyn


Wieczorem* przygotować zaczyn: wymieszać zakwas z wodą i mąką, przykryć i zostawić na co najmniej 12 godzin w ciepłym miejscu (u mnie kuchenny blat).
Rano przygotować ciasto właściwe. Do miski przesiać mąkę (mąki graham nie przesiewam, bo mi przez sito nie przechodzi), dodać ziarna, sól, cały zaczyn i z pomocą robota albo drewnianej kopystki (łyżki) wyrobić jednolite ciasto (mnie wyręczył robot). Ciasto będzie dosyć luźne, ale takie ma być. Przykryć ściereczką i zostawić na 8 – 12 godzin do wyrośnięcia w ciepłym miejscu. Wyrośnięte ciasto przełożyć do foremki posmarowanej masłem (nie trzeba niczym posypywać), przykryć ściereczką i odstawić jeszcze na 2 godziny, aby jeszcze trochę podrosło.
Piekarnik nagrzać do 220 stopni (góra - dół), wstawić blaszkę z chlebem i piec 10 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 190 stopni i piec jeszcze 60 minut. Od razu po upieczeniu wyciągnąć chleb z piekarnika, zostawić w foremce na 5 minut, a następnie wyłożyć na kratkę i zostawić do całkowitego wystudzenia... choć ciężko się oprzeć, aby nie ukroić ciepłej pachnącej kromki.

Ps. Można przygotować zaczyn rano, a wieczorem zarobić ciasto i zostawić je do wyrastania na całą noc i dopiero następnego dnia rano upiec chleb.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...